Rok papierowych premier. Efekt pandemii czy niebezpieczny trend?

Rok papierowych premier. Efekt pandemii czy niebezpieczny trend?22.11.2020 22:36

Zjawisko tzw. premier papierowych, czyli formalnego wydania produktu na długo przed wysyłką do sklepów, nie jest niczym nowym. Problem w tym, że w 2020 r. sięgnęło apogeum. Niestety, wszystkie znaki na niebie wskazują, że na poprawę nie ma co liczyć.

Zróbmy krótki rekonesans po najgłośniejszych premierach sprzętowych ostatnich miesięcy. Najpierw były karty graficzne Nvidia GeForce RTX 30, później procesory AMD Ryzen 5000 i grafiki Radeon RX 6000, a na dokładkę konsole PlayStation 5 oraz Xbox Series X|S. Gdzieś w międzyczasie pojawiły się również iPhone'y 12, a ostatnio – komputery Mac M1.

I z tego zacnego grona tylko sprzęt Apple'a można kupić raczej bezproblemowo, choć też nie wszędzie i nie w każdej możliwej wersji.

Nie bójmy się tego słowa: to patologia

Widywałem w swym życiu różne sceny. Jak w dniu premiery PS4 chętni bili się w jednej z łódzkich galerii handlowych i jak w momencie szału na kryptowaluty za paletę kart graficznych można było kupić mieszkanie. Jak Intel sprzedawał więcej niż produkował i jak AMD kilkukrotnie przedstawiało coś właściwie tylko z myślą o inwestorach i marketingu. Ale to inna skala.

Zawsze chodziło o pojedyncze urządzenie, ewentualnie grupę urządzeń. Szedł za tym konkretny trend, czy to w ujęciu modowym czy biznesowym. Tymczasem dzisiaj wspólnym mianownikiem jest co najwyżej to, że o zakupach w dniu formalnej premiery możemy zapomnieć. No chyba, że szczęśliwie załapiemy się na ograniczoną pulę preorderową, albo zgodzimy na napychanie mieszka spekulantom. Niezbyt kuszące wizje, przyznajcie.

Halo, panie pismak, pandemię mamy – ktoś powie. Zgoda i nie zarazem. Koronawirus faktycznie sparaliżował na jakiś czas łańcuch dostaw, ale to było parę miesięcy temu, a producenci doskonale wiedzą, ile sprzętu wychodzi z fabryki i mimo to brną przed siebie.

Tak naprawdę sytuacja jest bardziej złożona

Jak sugerują napływające zewsząd doniesienia, coraz większe problemy z terminową realizacją zamówień ma TSMC, a więc główny ośrodek produkcyjny zaawansowanych układów krzemowych. Ten, dzięki prężnemu R&D i wielomiliardowym inwestycjom potentatów, stał się niemalże monopolistą.

Amerykańskie GlobalFoundries, które jeszcze dekadę temu odpowiadało za blisko 1/5 światowej produkcji chipów, wskutek problemów technologicznych wycofało się z wyścigu o wiodący obecnie węzeł 7 nm. Dzisiaj pod względem udziału w rynku nie dobija do połowy czasów świetności, oferując jedynie rozwiązania postrzegane za ekonomiczne, kończące się na licencjonowanej od Samsunga technologii 14 nm.

Trudności z kolejnymi procesorami litograficznymi ma ponadto Intel, który właśnie stracił jednego z największych partnerów, Apple. Po tym, jak spółka z Cupertino zrezygnowała z intelowskich modemów, nadszedł cios numer dwa: porzuciła także procesory Core. Następne zlecenia trafiły za to do TSMC, i to z wysokim priorytetem. Bo firma Tima Cooka jest jednym z inwestorów.

Fabryki chińskie, takie jak SMIC, to melodia przyszłości. Na razie kręcą się w okolicach 28 nm, nowsze technologie traktując eksperymentalnie.

Tylko wspomniany już Samsung może jakkolwiek równać się z TSMC, acz raporty o liczbie odrzutów z produkcji nie nastrajają pozytywnie. I chyba nie tylko nas, bo prócz Nvidii nikt się do współpracy z Koreańczykami nie rwie. Tak czy inaczej, firma z Suwon jest obecnie drugim największym dostawcą półprzewodników na świecie, notując trochę poniżej 20 proc. udziału.

Jednak nawet Samsung, GloFo i cała reszta razem wzięta przegrywa z TSMC (ok. 51,5 proc.).

Branżowi potentaci nie mają wyboru

Chcąc uzyskać jak najlepszy efekt, muszą wiązać się właśnie z TSMC. Tym samym rodzi się błędne koło. Fabryka nie daje sobie rady, ale nie ma komu jej odciążyć. Więc oczekiwanie na sprzęt trwa miesiącami, na co skarżyli się ostatnio m.in. dyrektor finansowa Nvidii, Colette Kress, a także szef Xboksa, Phil Spencer.

W świecie orwellowskim producent powinien premierę przesunąć i cierpliwie czekać na wypełnienie magazynów, ale w spółce akcyjnej, podporządkowanej konkretnemu harmonogramowi, to nie wchodzi w rachubę. To z kolei implikuje dalsze wydarzenia.

Na samym końcu łańcuszka jest klient, który pojawia się w progu sklepu również spętanego korporacyjnymi celami. Ten ostatni doda niedostępny de facto produkt do katalogu tylko po to, by zebrać trochę ruchu z wyszukiwarek i może przy okazji sprzedać coś innego. A skoro jakaś pozycja generuje zainteresowanie, to siłą rzeczy trzeba ją dodać.

Jest to okrutne, ale piekielnie skuteczne

Z biznesowego punktu widzenia, premiera nawet w bardzo ograniczonym nakładzie to świetna sprawa. Producent i tak sprzedaje tyle, ile jest w stanie. Agencja marketingowa przekuje to w sukces, że popyt jest tak duży, iż chętni ustawiają się w kilometrowych kolejkach. Łańcuch dystrybucji ma oblężenie, podobnie sklepy. A sama niedostępność towaru wzmaga pożądanie, co stanowi naturalną reakcję psychologiczną w społeczeństwie.

Wściekli klienci trochę pobluźnią, po czym mimo wszystko złożą zamówienie, jak właśnie przekonuje się branża. A skoro na rychłe zwiększenie podaży nie możemy liczyć, to premier papierowych będzie coraz więcej. I nie pozostaje nic innego, jak się z tym pogodzić.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.