SteelSeries Kana Dota 2 Edition — mysz niewarta uwagi

SteelSeries Kana Dota 2 Edition — mysz niewarta uwagi05.11.2012 16:46
Marcin Paterek

Nie mam wielkiego zaufania do gier, które trafiają na rynek przy okazji premiery znanego filmu. Zazwyczaj ich twórcy mają tak ograniczony budżet, że w sklepach pojawia się potworek, którego trudno komukolwiek polecić. Jednak ze sprzętem sygnowanym logo gry nie miałem jeszcze do czynienia i dlatego do SteelSeries Kana Dota 2 Edition starałem się podejść z neutralnym nastawieniem. Skoro od czasu do czasu gram w Dotę, czemu miałbym nie wypróbować stworzonej do niej myszki?

Już samą konstrukcją gryzoń kojarzy się z produkcją studia Valve. Kana pomalowana jest na charakterystyczny, popielaty kolor, a na jej grzbiecie producent dodatkowo umieścił niewielkie logo gry. Symetryczna obudowa składa się w większości z matowego tworzywa, które nie ślizga się w dłoni i nie zbiera odcisków palców. Poza tym konstrukcja jest bardzo lekka (zaledwie 72 gramy!) i ma niski profil, dzięki czemu dłoń niemal w ogóle się nie męczy. Myszka wyposażona jest w sześć przycisków, co niczym nie wykracza poza gamingowy standard, a tym samym nie daje przewagi podczas gry w Dotę. Co więcej, budzą one sporo zastrzeżeń. Oba boczne guziki wykonane są z innego, błyszczącego materiału, który na tle innych elementów wygląda nieco tandetnie. Mało tego, mają one irytującą skłonność do przypadkowego działania — o ile pozostałe przyciski wymagają od nas odrobiny siły, o tyle boczne pracują nawet przy delikatnym wciśnięciu. Nie podoba mi się też pozycja guzika służącego do zmiany rozdzielczości w locie. Na mój gust znajduje się za wysoko i używanie go jest niewygodne. Ostatnią rzeczą, która zwraca uwagę, jest średnie spasowanie elementów myszki — w testowanym egzemplarzu pod kciukiem miałem ostrą krawędź, co nie było zbyt przyjemne w dotyku.

[1/2]
[2/2]

Niestety, dalsze testy nie napawają optymizmem. Chociaż myszka oferuje maksymalną rozdzielczość na poziome 3200 DPI, trzeba zaznaczyć, że jest ona interpolowana. Oznacza to, że urządzenie podczas pracy nie rejestruje dokładnie wykonanego ruchu, lecz tworzy dodatkowe piksele. Mało tego, w testach przeprowadzonych w VMouseBench okazało się, że nawet 1600 DPI jest interpolowane. Jeśli więc zależy nam na precyzji, jedyna sensowna rozdzielczość to 800 DPI. Oprócz tego zjawiska, optyczny sensor ma jeszcze drugą przypadłość — zupełnie nie radzi sobie z błyszczącą powierzchnią. I nie chodzi mi tu tylko o szklane podkładki, ale nawet lakierowany papier.

Zalecane przez producenta sterowniki trudno nazwać przesadnie rozbudowanymi. Dla produktów w tej klasie cenowej możliwość zmiany funkcji wszystkich przycisków to standard, podobnie jak proste makra pozwalające na tworzenie skrótów do konkretnych czynności w grze. Trudno zachwycać się nad kartą konfiguracji sensora, gdy okazuje się, że może on działać tylko w czterech odgórnie zdefiniowanych trybach — 400, 800, 1600 i 3200 DPI. (Jak wcześniej wspomniałem, dwa najwyższe lepiej omijać szerokim łukiem). W tym przypadku niewielkim pocieszeniem jest możliwość zdecydowania o częstotliwości próbkowania, sile podświetlenia kółka myszy czy rejestrowania ilości wciśnięć wszystkich guzików.

[1/2]
[2/2]

Do pudełka z myszką producent dołożył trzy gratisy: podkładkę z logo Dota 2, klucz do samej gry i kod odblokowujący wewnątrz niej ekskluzywny przedmiot. W tym zestawieniu najlepiej wypada podkładka — to po prostu stary, dobry SteelSeries QCK Mini, przez wielu uznawany za jednego z najlepszych na rynku. Z kolei klucz do Doty przyda się, jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji w nią pograć, choć Valve z okazji Halloween wysłało bardzo dużo darmowych zaproszeń i atrakcyjność tego gratisu nieco spadła. Ostatni z dodatków — przedmiot Kantusa the Script Sword — pozwala bohaterowi Juggernaut na walczenie za pomocą unikatowego miecza.

Ostatecznie moje obawy się potwierdziły, a SteelSeries Kana Dota 2 Edition niczym nie różni się od niskobudżetowych gier, które towarzyszą wielkim kinowym premierom. Za kwotę 65€ otrzymujemy produkt, który nie dotrzymuje kroku podobnie wycenionej konkurencji. Niestety, wizerunku myszki nie poprawiają dołączone do zestawu gratisy. Wystarczy tylko zerknąć na cenę zwyczajnej wersji urządzenia, która kosztuje około 160 zł, by przekonać się, że trzeba za nie słono zapłacić. Z czystym sumieniem odradzam zakup myszki — nawet jeśli jesteście wielkimi fanami Doty, pieniądze lepiej wydać na jakiś bardziej zaawansowany model.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.