Słowo się rzekło i skoro padła dwa dni temu deklaracja, że na ostatnim wpisie autor się nie zatrzyma, to coś trzeba było z tym brzemieniem zrobić. Jakoś wyjątkowo sumienny nigdy nie byłem, ale ta przymusowa izolacja sieje spustoszenie w życiu ludzi i robi z psychiką niektórych z nas rzeczy straszne, więc do wywiązania się z tej obietnicy doszło dużo szybciej niż piszący ma w zwyczaju.
Zacznijmy jednak od początku. Wbrew pozorom za tym szalenie “odkrywczym” bon motem