Białoruś. Starcia z milicją i protesty po wyborach prezydenckich. Zobacz, jak widzi to Google Strona główna Aktualności10.08.2020 00:28 Udostępnij: O autorze Piotr Urbaniak @gtxxor Po wyborach prezydenckich na Białorusi sytuacja w największych miastach zaczęła być niespokojna. W lokalnych mediach czytamy o starciach z milicją i licznych zatrzymaniach dziennikarzy i społeczników. Oto, jak zamieszanie "widzą" Mapy Google. Starcia zaczęły się w niedzielę w późnych godzinach wieczornych. Po tym, jak przedstawiony przez państwową telewizję sondaż exit poll wskazał, że Aleksander Łukaszenka otrzymał 80 proc. ważnych głosów. Wielu Białorusinów nie zgadza się z tym werdyktem, zarzucając państwu fałszerstwo. W największych miastach ludzie wyszli na ulice. "W Brześciu milicja użyła gazu łzawiącego. Internetu brak, połączenia telefoniczne są kiepskie" – poinformował reporter "Rzeczpospolitej", Rusłan Szoszyn. Z jego ustaleń wynika, że przynajmniej w jednej z komisji Łukaszenka przegrał z kandydatką opozycji, Swietłaną Cichanowską. "W Mińsku policja zaczęła zatrzymywać ludzi i użyła granatów hukowych" – dodaje z kolei niezależny serwis informacyjny portal Tut.by. W mediach społecznościowych znajdziemy też podobne obrazki i relacje z Homla, Witebska oraz Grodna. Lockdown, który wygląda jak dragnet#belarus #election #democracy pic.twitter.com/nnqvUqIIBA— Vadim Makarenko (@sardanapal) August 9, 2020 Patrząc z technologicznego punktu widzenia, najciekawsze jest jednak to, jak zareagował Google, a właściwie Mapy Google. Niemalże w czasie rzeczywistym, bo już około godz. 22.00 czasu moskiewskiego w Mapach pojawiły się dokładne informacje na temat zamkniętych dróg oraz stref. Wszystko dzięki systemowi zgłoszeń użytkowników. W tej sytuacji platforma Google'a okazała się zbawienna dla wszystkich tych, którzy z jakiegoś powodu chcieli się wymknąć z zaognionych miejsc, nie narażając na milicyjną blokadę. A podkreślmy, zatrzymanym można było zostać za sam fakt wykonywania zawodu dziennikarza lub aktywność społeczną. Tak więc internetowy potentat utrudnił nieco życie reżimowi. Internet Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji Zobacz także Białoruś: przypadki systematycznego odcinania internetu w dniu wyborów 10 sie 2020 Jakub Krawczyński Internet Bezpieczeństwo 59 Na Białorusi ograniczono dostęp do internetu, możliwe całkowite wyłączenie 10 sie 2020 Piotr Urbaniak Internet Biznes 106 Atak hakerski na białoruską telewizję. Nexta zamiast propagandy pokazuje sceny przemocy 27 wrz 2020 Arkadiusz Stando Internet Bezpieczeństwo 35 Cyberataki na mieszkańców Białorusi. Dominuje oprogramowanie szpiegowskie 12 sie 2020 Arkadiusz Stando Oprogramowanie Internet Bezpieczeństwo 31
Udostępnij: O autorze Piotr Urbaniak @gtxxor Po wyborach prezydenckich na Białorusi sytuacja w największych miastach zaczęła być niespokojna. W lokalnych mediach czytamy o starciach z milicją i licznych zatrzymaniach dziennikarzy i społeczników. Oto, jak zamieszanie "widzą" Mapy Google. Starcia zaczęły się w niedzielę w późnych godzinach wieczornych. Po tym, jak przedstawiony przez państwową telewizję sondaż exit poll wskazał, że Aleksander Łukaszenka otrzymał 80 proc. ważnych głosów. Wielu Białorusinów nie zgadza się z tym werdyktem, zarzucając państwu fałszerstwo. W największych miastach ludzie wyszli na ulice. "W Brześciu milicja użyła gazu łzawiącego. Internetu brak, połączenia telefoniczne są kiepskie" – poinformował reporter "Rzeczpospolitej", Rusłan Szoszyn. Z jego ustaleń wynika, że przynajmniej w jednej z komisji Łukaszenka przegrał z kandydatką opozycji, Swietłaną Cichanowską. "W Mińsku policja zaczęła zatrzymywać ludzi i użyła granatów hukowych" – dodaje z kolei niezależny serwis informacyjny portal Tut.by. W mediach społecznościowych znajdziemy też podobne obrazki i relacje z Homla, Witebska oraz Grodna. Lockdown, który wygląda jak dragnet#belarus #election #democracy pic.twitter.com/nnqvUqIIBA— Vadim Makarenko (@sardanapal) August 9, 2020 Patrząc z technologicznego punktu widzenia, najciekawsze jest jednak to, jak zareagował Google, a właściwie Mapy Google. Niemalże w czasie rzeczywistym, bo już około godz. 22.00 czasu moskiewskiego w Mapach pojawiły się dokładne informacje na temat zamkniętych dróg oraz stref. Wszystko dzięki systemowi zgłoszeń użytkowników. W tej sytuacji platforma Google'a okazała się zbawienna dla wszystkich tych, którzy z jakiegoś powodu chcieli się wymknąć z zaognionych miejsc, nie narażając na milicyjną blokadę. A podkreślmy, zatrzymanym można było zostać za sam fakt wykonywania zawodu dziennikarza lub aktywność społeczną. Tak więc internetowy potentat utrudnił nieco życie reżimowi. Internet Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji