Blog (5)
Komentarze (73)
Recenzje (0)
@ZopsesenV-JAYS z perspektywy czasu

V‑JAYS z perspektywy czasu

08.06.2012 19:19

[image=v-jays]

Minął już ponad rok, odkąd pożyczyłem od znajomego słuchawki v‑jays. Wówczas dwudniowe obcowanie z nimi wywarło na mnie na tyle pozytywne wrażenie, że czym prędzej nabyłem własny egzemplarz. Dzięki licznym przeczytanym recenzjom oraz opinii samego znajomego, byłem przygotowany na negatywne pierwsze wrażenie. Ciężko mi teraz stwierdzić, czy ogromna różnica pomiędzy egzemplarzem prosto z pudełka a tym już wygrzanym spowodowana była możliwością bezpośredniego porównania, czy proces ten rzeczywiście jest w ich przypadku tak bardzo słyszalny.

Niniejszy tekst stanowi swego rodzaju odstępstwo od moich dotychczasowych publikacji o dźwiękowej tematyce. Chciałbym bowiem opowiedzieć o tym, jak te wyjątkowe dla mnie słuchawki prezentują się z perspektywy czasu, niekoniecznie poruszając szereg aspektów dotyczących szczegółów brzmienia.

W jakich warunkach ich używam? Odpowiedź jest banalnie prosta – w każdych! Rzadko zdarza się, bym wyszedł bez nich z domu. Stanowią też dla mnie główne domowe słuchawki. Dlaczego? Powodów jest wiele. Zapraszam do lektury.

Straszna wybredność odnośnie źródła stanowi poważny problem przy konstrukcjach do codziennego zastosowania. Wyciąganie wszelakich niedociągnięć w dźwięku, tak charakterystyczne dla przetworników armaturowych(phonak audeo) bądź wymóg wysokiej mocy wyjściowej(sennheiser hd 555) potrafi zupełnie odebrać radość płynącą ze słuchania muzyki. Wbrew pozorom nie jest to problem błahy, ponieważ nawet płyty popularnych wykonawców często nie są idealnie zrealizowane. Chociażby „Dangerous” Michaela Jacksona wykazuje tutaj tendencję spadkową względem „Thrillera”. W przenośnych odtwarzaczach mocne wzmacniacze również nie goszczą za często. Problemy te są v‑jays’om obce. Dzięki temu, gdy rano przed wyjściem z domu wybieram odtwarzacz, spokojnie mogę kierować się obecną na nim muzyką i poziomem naładowania akumulatora. Podpięcie ich prosto do dziurki zwykłej integry w laptopie nie stanowi też żadnego problemu. Obawy o rzeczywiście kłujące w uszy brzmienie gdzieś uciekły. Czy to oznacza, że są to słuchawki o pozbawionym detali, nudnym dźwięku? W żadnym wypadku! W duecie z porządnym odtwarzaczem i dobrze nagraną muzyką potrafią odwdzięczyć się naprawdę żywym, szczegółowym i przestrzennym brzmieniem.

Jak się ich używa? Wygodnie! Samo ich zakładanie i zdejmowanie pozbawione jest typowych dla doków niewygód. W końcu nie musimy wciskać sobie niczego do kanału słuchowego. Dzięki temu można je spokojnie komuś (lub od kogoś) pożyczyć, co przy piankach comply nie jest już takie proste. Nie trzeba też martwić się o to, że spadną nam z głowy. Wypadające konstrukcje douszne mogą im tylko pozazdrościć takiej stabilności. Opierające się na małżowinach usznych małe pady nie są w cale niewygodne, nawet przy dość mocno odstających uszach. Są znacznie bardziej poręczne niż duże muszle, przy czym ciągle skutecznie chronią nas od wiatru. ;) Przenoszenie drgań kabla na dźwięk praktycznie nie istnieje. Dopiero mój niedawny powrót do słuchawek dokanałowych przypomniał mi, co to znaczy efekt mikrofonowy. Problemy z dźwiękiem może wywołać jedynie dostanie się włosa przez gąbkę na powierzchnie membrany. Wówczas wystarczy go po prostu wyjąc, i wszystko wraca do normy. System składania niestety nie jest tak dopracowany jak np. w akg k420, ponieważ padów nie da się obrócić o 90 stopni. Mimo tego słuchawki są bardzo wytrzymałe. Trzymałem je bez pokrowca, wrzucone do torby, podczas pogo. Obawiałem się o to, że nie tyle je wyjmę, co wysypię. O dziwo mają się dobrze. Stosunkowo krótki kabel po splitterze umożliwia wrzucenie odtwarzacza do kieszeni koszuli bez zbędnego, irytującego plątania się kabli. Nic nie stoi oczywiście na przeszkodzie, by dzięki dołączonej do zestawu przedłużce player wylądował w kieszeni spodni. Niezbyt wygodny system rozsuwania pałąka, czy stosunkowo ciężkie do odnalezienia oznaczenia kanałów przestają mieć znaczenie po chwili dłuższego użytkowania słuchawek. Martwi trochę brak możliwości zakupu zapasowych par gąbek. Para której używam od ponad roku jest już w kilku miejscach nadszarpana, co stanowi jednak jedynie drobną, wizualną skazę. Na szczęście w szafie ciągle leży nieużywany, zapasowy komplet, który był dołączony do zestawu.

Co bym zrobił, gdybym z jakiegoś powodu stracił te słuchawki? Kupiłbym kolejna parę, ponieważ jest to bardzo uniwersalny i po prostu dobry sprzęt!

Tekst oryginalnie zamieszczony na zopsesen.wordpress.com

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)