Sniper Elite III: Afrika — ręka, noga, mózg na ścianie

Sniper Elite III: Afrika — ręka, noga, mózg na ścianie01.07.2014 14:00

Swoje zamiłowanie do używania w strzelankach różnego rodzaju snajperek zdradzałem publicznie już przy okazji recenzji Sniper Elite V2, a po dłuższej przerwie od rozwalania nazistom głów ze sporych odległości, z otwartymi ramionami przywitałem trzecią część serii, która pojawiła się również na konsolach nowej generacji. Ponownie głównym punktem programu jest tutaj radosne dziurawienie organów wewnętrznych wrogów, podczas gdy system ujęć rentegowskich jeszcze piękniej pokazuje, co też po kolei roztrzaskuje przebijająca się przez ciało kula. Po raz kolejny to wystarczy, abyśmy jako strzelec wyborowy zapomnieli o kilku niedoróbkach ze starej gry, które też powtórzono.

[1/2]
[2/2]

Głównym bohaterem opowieści jest oczywiście znów Amerykanin Karl Fairburne. Tym razem z miejskiej dżungli trafiamy w otwarte przestrzenie północnej Afryki. Postać zrobiła się jeszcze bardziej zimnokrwista, mało uwagi poświęcając śmierci różnych towarzyszy broni, pozostając skupioną przede wszystkim na wyeliminowaniu sił głównego złego, który kieruje tajemniczym (przynajmniej z początku) projektem Seuche. Z piaskiem w butach szwendać będziemy się po różnorakich jaskiniach, zrujnowanych miasteczkach, zasypanych lotniskach czy twierdzach, szukając dogodnych pozycji do bezpiecznego oddawania strzałów. Przy okazji odnajdziemy kilka rozstawionych umyślnie dziupli. Szkoda, że zanim do nich docierałem to już miałem zazwyczaj wyczyszczoną z wrogów lokację. Z drugiej strony, często nagle wychodzili wtedy nowi.

[1/2]
[2/2]

Pojawianie się nieprzyjaciół z powietrza niestety dalej ma miejsce, co potrafi dość mocno podirytować. Gracz szybko uczy się, że nie ważne ilu Niemców przed chwilą zabił, by móc w spokoju przeczesać miejscówkę w poszukiwaniu sekretów lub chcąc naprędce zaliczyć drugoplanowy cel misji (tych jest wiele różnych, co stanowi porządne urozmaicenie), musi stale mieć się na baczności. Przynajmniej w momencie zaliczenia kolejnego punktu zadania głównego, opustoszałe budynki zaroją się po części od początku. Rozumiem, że musi być do czego strzelać, aby się nie znudzić, ale śmiesznie wygląda, kiedy z przed chwilą spenetrowanej, zamkniętej szczelnie jamy, z bojowym okrzykiem na ustach wybiega cały zastęp wojaków. Inna sprawa, że naziści niczego się od ostatniego spotkania z Karlem nie nauczyli. Ochoczo wbiegają pod lufę, wchodzą po drabinie, aby od razu łyknąć od nas kulkę, wystawiają zza osłony głowy do odstrzału, czasem tylko starając się zajść twardego snajpera od tyłu. Najskuteczniejsza taktyka to pozaznaczać sobie cele przez lornetkę, schować się w jakimś zaułku i tylko patrzeć, jak kolorowe punkty na mapie suną ku nam… Jak ktoś chce, może się jednak bawić w cichą eliminację. Pomaga w tym możliwość wykonania zapisu gry w dowolnym momencie.

[1/2]
[2/2]

Okazjonalnie odbijemy się znów od niewidzialnych ścian, niemniej przemierzane tereny są zdecydowanie obszerniejsze, niż poprzednio, więc nie odczuwa się tego tak, jak nie do końca przemyślane rozstawienie osłon, budynków czy tuneli. Nieraz zastanawiałem się, jak dotrzeć w punkt z kolejnym celem, wskazywany przez pomocniczą strzałkę. Nad wybijającym się na pierwszy plan trybem rentgenowskim nie ma co się rozwodzić, bo to on, rozciągnięty także na uszkadzanie pojazdów opancerzonych (rozwalanie silników, wysadzanie zbiorników paliwa) przede wszystkim skłania do zakupu gry. Sprawdzałem czy tytuł broni się po zupełnym wyłączeniu tych krwistych ujęć i ze spokojem stwierdzę, że tak, ale wtedy tracimy wiele radości. Z drugiej strony każdorazowe zbliżenie na kości nie tylko zabiera dużo czasu, ale też zaczniecie mieć stale przed oczami kosmitów z Marsjanie atakują! Tima Burtona. Lepiej zmniejszyć częstotliwość jego występowania.

[1/2]
[2/2]

Graficznie nie jestem do końca zadowolony. Fishbourne dalej ma karabin na magnes, nie na pasek. Cieszy różnorodność wrogów, ale zbyt często giną oni w bardzo podobny sposób, w dodatku jeszcze wtapiając się w otoczenie lub inne trupy, bo są problemy z detekcją kolizji. Zdarzają się też śmiertelne strzały przez grube ściany i sytuacje, w których silnik fizyczny w ogóle wariuje, wyginając śmiało ciało wrogów lub pozbawiając ich zupełnie animacji. Przerywniki między misjami to słabo zrobione szkice z zarysem fabuły. Poza tym jednak jest całkiem nieźle. Nie zdarzają się raczej spadki płynności, tekstury (poza pewnymi wybitnymi wyjątkami) są w większości dobrej jakości, lokacje zostały klimatycznie oświetlone i nawet cieszą przywiązaniem twórców do szczegółów. Nie powalają różnorodnością, ale i tak są ciekawą odmianą od zrujnowanych miast II Wojny Światowej. Muzyka niestety nie zagrzewa do walki, za to odgłos oddawanego strzału wgryza się niesłychanie w psychikę. I jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze jeden raz…

[1/2]
[2/2]

Produkt oferuje zabawę po sieci, od standardowej rywalizacji na zabójstwa, przez pojedynki snajperów, po wspólne wybijanie kolejnych fal wrogów czy zaznaczanie sobie nawzajem celów do likwidacji, ale na razie bardzo mało osób gra online. Postać oczywiście zdobywa kolejne poziomy doświadczenia, również w kampanii odnajdując elementy wyposażenia i różne części broni, które potem można przypisać do jednego z domyślnych zestawów. Wobec prostego posyłania do piachu zwykłych piechurów, nieco z rytmu wybijają obowiązkowe pojedynki z pojazdami z grubej stali, bo te fragmenty spowalniają akcję, zmuszając do ciągłego przemieszczania się. Z drugiej strony zabicie czołgisty, poprzez posłanie mu między oczy kulki przez wąską szparę z przodu, jest czymś niezapomnianym. Podobnie jak zabijanie kilku nieprzyjaciół jednym pociskiem i pozbawianie wrogów przyrodzenia zresztą. Cyfrowa luneta karabinu jest niezwykłym magnesem, przyciągającym do produktu, wokół którego zbudowano całkiem niezłą grę.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.