Zoom królem wideokonferencji, czyli jak bardzo Microsoft zrujnował Skype'a. Część I

Zoom królem wideokonferencji, czyli jak bardzo Microsoft zrujnował Skype'a. Część I04.04.2020 20:38
Jak bardzo Microsoft zrujnował Skype'a

Aplikacja Zoom, program do wideokonferencji o bardzo łatwym interfejsie i tragicznym poziomie bezpieczeństwa, zyskał ostatnimi czasy niesamowitą popularność. Naturalnie, wzrost zainteresowania narzędziami do pracy zdalnej jest zrozumiały w czasie paraliżującej ludzkość pandemii, nieco mniej zrozumiałe jest jednak dlaczego ogrom znanych od lat rozwiązań okazał się niewystarczający. Przecież rozmowy wideo są problemem rozwiązanym już od lat. Ich synonimem przez bardzo długi czas był Skype. Zanim wszystkie inne komunikatory dorobiły się funkcji rozmów wideo, Skype był wyborem numer jeden. Co się stało?

Przede wszystkim, powtórzmy że Zoom wygrał ze wszystkimi, a nie tylko ze Skypem. Wygrał, ze względu na zerowy onboarding: pozostałe komunikatory z biegiem lat stały się coraz łatwiejsze, ale w aplikacji Zoom nie trzeba umieć ani robić już naprawdę nic. Taka skala ułatwień zawsze odbywa się z poważną utratą przyzwoitości, ale bez wątpienia pozwala rozszerzyć grono użytkowników. Tymczasem wszystkie inne rozwiązania wymagały nieoczywistego logowania. Czasem oczekując konta należącego do zbioru innych, potencjalnie płatnych usług. Czasem zaciągając użytkownika do coraz mniej lubianej sieci społecznościowej. I tak dalej.

Wideo = Skype

Skype przez długi czas był na dobrej drodze by doprowadzić do monopolizacji rozmów wideo do poziomu na którym żadne inne rozwiązanie nie miałoby szans się przebić. Był na niej, choć nie miał takich aspiracji. Wszyscy instynktownie wiedzieli, że Skype może być żyłą złota, ale nikt nie potrafił tego udowodnić. Najpierw Skype'a przejął eBay, pod kontrolą którego program w dalszym ciągu był prrostym komunikatorem osobistym z cukierkowym interfejsem. Bez planu na przyszłość eBay odpuścił, a w jego miejsce przyszedł... Microsoft.

Jeden z ośmiuset dwudziestu pięciu klientów Skype'a dla Windows
Jeden z ośmiuset dwudziestu pięciu klientów Skype'a dla Windows

Trudno było początkowo określić, do czego Microsoft w ogóle potrzebuje Skype'a. Oferowanym wtedy komiunikatorem był Windows Live Messenger, wszechstronny funkcjonalnie i dobrze integrujący się z systemem Windows. Dla klientów biznesowych w ofercie znajdował się Office Communicator (znany potem pod nazwą Lync), zaawansowany, acz frustrujący program, znany potem pod nazwą Lync. Messenger, wbrew naszemu lokalnemu doświadczeniu, był niezwykle popularny, a zaplecze techniczne Skype'a nie pozwalało jeszcze wtedy na zastąpienie komunikatora Office. A więc po co to wszystko?

Let the past die

W opinii analityków z tamtych lat, Microsoft doszedł do wniosku, że ich stos technologiczny dobrnął do ściany, a programu Live Messenger nie da się już sprzedać większej liczbie osób. Jedyne komunikatory, których udział rynkowy zauważalnie rósł, to Skype oraz aplikacje mobilne. Bez konkretnego planu rozwoju, ale za to ze świadomością uciekających okazji, Microsoft zdecydował się przejąć gotowe rozwiązanie. Po czym w zasadzie wszystko poszło źle.

Ten, kto zajmuje najwięcej miejsca na ekranie, wygrywa
Ten, kto zajmuje najwięcej miejsca na ekranie, wygrywa

Proces erozji Skype'a pod skrzydłami Microsoftu był powolny, w stylu gotowania żaby. Zresztą cały proces inżynieryjny był podejrzanie powolny. Przez długi czas instalator Skype'a oferował na przykład Google Toolbar jako komponent instalacyjny, mimo bycia narzędziem od konkurencji. Potem przyszedł czas na zmiany pod spodem: wprowadzono nowy kodek audio-wideo, o zauważalnie wyższej wydajności od poprzednika. Wzrosły także wymagania sprzętowe programu, który zaczął wymagać znacznie więcej pamięci. Jego cukierkowy interfejs rodem z wczesnych lat dwutysięcznych został zastąpiony przez pełnoekranowy dashboard.

Początek migracji z MSN

Wyłączono możliwość używania wersji 3.x Skype'a, znacznie mniejszej i szybszej. Pojawiła się też integracja z Facebookiem, a użytkownicy MSN byli stopniowo migrowani do nowego protokołu MSNP24, stanowiącego przejściową bramę między dwoma programami. Wydawało się, że Microsoft po prostu podmieni swoje komunikatory i wszystko będzie dobrze.

Jaki był tego efekt? O tym w drugiej części.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.