Ulefone be touch – test chińskiego smartfonu, który zawstydził droższą konkurencję

Ulefone be touch – test chińskiego smartfonu, który zawstydził droższą konkurencję

Ulefone be touch – test chińskiego smartfonu, który zawstydził droższą konkurencję
27.05.2015 16:38

Znani producenci za swoje smartfony każą sporo płacić, a ceny modeli z najwyższej półki już dawno przekroczyły 3 tysiące złotych. Ceny rosną, a przyglądając się dokładniej modelom z tego roku można stwierdzić, że względem poprzedników nie przynoszą one jakichś znaczących innowacji. Zupełnie inaczej jest w wypadku smartfonów produkowanych przez chińskich producentów. Urządzenia tworzone przez firmy z Państwa Środka zerwały ze stereotypami. W naprawdę atrakcyjnej cenie możemy kupić modele oferujące wysoką jakość wykonania, świetny wyświetlacz, a także specyfikację pozwalającą na płynną animację w najnowszych grach.

Do naszego Labu trafił właśnie smartfon Ulefone be touch. W sklepach internetowych kosztuje on zaledwie 219 dolarów. Wystarczy jednak wziąć go w dłoń, aby zrozumieć, że mamy do czynienia z urządzeniem mogącym mierzyć się ze znacznie droższą konkurencją. Jeśli jesteście ciekawi, na jakim poziomie są dziś chińskie smartfony, to zapraszamy do recenzji. Z pewnością będziecie zaskoczeni.

Ulefone z pewnością nie jest podróbką iPhone’a!

Mimo że Ulefone jest naprawdę tani, to pod względem jakości wykonania wypada bardzo dobrze. Nie jest to HTC One M9, czy iPhone 6 (do którego jest podobny), ale oferuje jakość lepszą niż znaczna większość konkurencji w tym przedziale cenowym. Dodam, że wypada lepiej od starszych smartfonów Samsunga z najwyższej półki, które straszyły plastikowym tyłem i tandetnymi ramkami. Wracając do HTC One M9 – w przeciwieństwie do tego modelu, Ulefone jest odporniejszy na drobne zarysowania.

Front chroniony jest przez szkło Gorilla Glass 3. Zapewnia ono wysoką odporność na zarysowania. Na modelu, który trafił do mnie na testy nie pojawiła się żadna ryska. Ekran wyglądał tak samo jak tuż po wyjęciu z pudełka. Przód jest bardzo śliski, co jest jego ogromną zaletą. Dawno nie korzystałem ze smartfona, którego „macanie” było tak przyjemne. Warstwa chroniąca wyświetlacz niemal nie stawia żadnego oporu palcom, a sam dotyk jest czuły i precyzyjny. Jedyną zauważoną przeze mnie wadą jest zbieranie tłustych odcisków, ale z pewnością nie jest tragicznie, ekran brudzi się tak samo jak większość innych.

Ulefone be touch i iPhone 6, czyż nie pasują do siebie? ;)
Ulefone be touch i iPhone 6, czyż nie pasują do siebie? ;)

Nad 5,5-calowym ekranem producent umieścił głośnik do rozmów, kamerę oraz diodę LED. Tak, to nie pomyłka, Ulefone ma na froncie oświetlenie LED do samolubek. Pod ekranem znalazł się natomiast fizyczny przycisk home, który wygląda jakby był wyciągnięty z nowego iPhone’a.

Obraz

Po jego bokach znajdziemy dwa czułe na dotyk przyciski – wstecz i menu, wyglądające jakby pochodziły ze smartfona Samsunga. Mam do nich sporo zastrzeżeń. Po pierwsze, nie są podświetlane, co utrudnia korzystanie z nich w nocy. Po drugie, przycisk wstecz znajduje się po prawej stronie, tak jak w Samsungach, a nie w większości smartfonów z Androidem. Jeśli jest to próba wyróżnienia się, to dla mnie nieudana. Po trzecie, przycisk menu negatywnie wpływa na intuicyjność korzystania z aplikacji. Do momentu aż z niego nie skorzystamy, nie wiemy, czy aplikacja oferuje menu z dodatkowymi opcjami. Zamiast tego przycisku powinien znaleźć się przycisk dający dostęp do ostatnio uruchomionych aplikacji, tak jak jest w znacznej większości urządzeń z Androidem. Patrząc na rozwiązanie zastosowane w Ulefone be touch, stwierdzam, że wolałbym przyciski ekranowe w normalnym, charakterystycznym dla Androida układzie.

Obraz

Tył Ulefone be touch został pokryty plastikiem, na szczęście niebłyszczącym. Stawia on trochę za mały opór palcom, a więc zwiększa się prawdopodobieństwo przypadkowego wyślizgnięcia się smartfonu z dłoni. Trudno mi ocenić wytrzymałość po kilkunastu dniach, ale sądzę, że po roku korzystania „plecki” będą prezentowały się nieźle.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Przez okres testów nie pojawiła się na nich żadna, nawet drobna ryska, a samo tworzywo wydaje się być odporne na zarysowania. Na samej górze znajduje się kamera, niestety z wystającym obiektywem. Jednak nie jest tragicznie, wystająca część została wykonana z metalu. Tuż pod kamerą znajduje się lampa LED, a na środku został umieszczony napis „Ulefone”.

W tym tanim smartfonie do stworzenia ramek użyto aluminium. Warto zwrócić uwagę, że wielu większych producentów stosuje ten materiał tylko w modelach klasy premium, każąc nam za to sporo płacić. Natomiast Chińczycy aluminiowe ramki oferują już w smartfonie kosztującym 219 dolarów. Lekko zaokrąglone ramki robią bardzo dobre wrażenie, powinny w nienaruszonym stanie długo wytrzymać, a przy tym dodają uroku. Za sprawą takiej konstrukcji, tj. ramki w połączeniu z przyciskiem home, Ulefone mocno przypomina iPhone’a 6, zwłaszcza w swojej dolnej części. Nie uważam tego za wadę. Jest wręcz przeciwnie, dla mnie to zaleta, w końcu Apple robi jedne z najlepiej wyglądających smartfonów na rynku.

Na dole znajdziemy głośnik oraz mikrofon. Złącza umieszczone zostały po przeciwnej stronie. Wolałbym, aby microUSB znalazło się jednak na dolnej krawędzi, na górze negatywnie wpływa na wygląd urządzenia. Prawa krawędź jest pusta, na lewej tuż przy sobie znajdziemy włącznik i przycisk regulacji głośności. Przyciski nieznacznie wystają, korzysta się z nich wygodnie i co mnie cieszy, wyglądają bardzo solidnie.

Obraz

Dokładne wymiary Ulefone be touch wynoszą 158,1 × 77,4 × 8,6 mm, a całość waży 160 gramów. Pod względem jakości wykonania ten smartfon wypada bardzo dobrze, elementy są świetnie spasowane, nic nie trzeszczy, a całość wygląda naprawdę solidnie. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Za 219 dolarów można kupić smartfona oferującego jakość na równie wysokim poziomie, co znacznie droższa konkurencja.

Gdyby nie ta rozdzielczość…

Ulefone be touch posiada 5,5-calowy ekran IPS OGS. Przy tak dużym wyświetlaczu dostajemy „zaledwie” rozdzielczość HD (720p). Czemu umieściłem „zaledwie” w cudzysłowach? Już wyjaśniam. Przez kilka pierwszych godzin ze smartfonem, byłem przekonany, że mam do czynienia z ekranem Full HD (1080p). Dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się zauważyłem, że obraz nie jest tak ostry, z bliska widać pojedyncze piksele. Wyświetlany obraz nie jest tak dobry jak u konkurencji z Full HD, ale uważam, że większość nabywców będzie zadowolonych.

Zastosowany ekran pod względem zagęszczenia pikseli wypada średnio (o ile dokładniej się przyjrzymy). Natomiast pod innymi względami ten wyświetlacz oceniam bardzo wysoko. Kąty widzenia są fenomenalne, obraz pod każdym kątem wygląda tak samo. Do zalet należy również zaliczyć dobrą widoczność w słońcu. Nie jest to Super AMOLED z Samsunga Galaxy S5, ale jest naprawdę dobrze (warstwa chroniąca ekran trochę za mocno odbija promienie słoneczne). Bez żadnych problemów mogłem przeczytać tekst czy obejrzeć filmik na YouTube. Kolory są bardzo dobrze odwzorowane, uwagę przykuwa głębia czarnego koloru. Czarny jest po prostu czarny, a nie szary. Zadowolony jestem również z maksymalnej jasności, a zwłaszcza z automatycznego adaptowania się do warunków zewnętrznych. W jasnym pomieszczeniu dostajemy jasny, czytelny obraz, a w nocy nie jesteśmy oślepiani zbyt jasnym wyświetlaczem.

Jak już wcześniej wspomniałem, dotykowy interfejs w tym smartfonie działa idealnie. Przez kilkanaście dni Ulefone był moim głównym urządzeniem, a więc korzystałem z niego dość często. Przez ten czas smartfon zawsze poprawnie wykrywał moje polecenia, nie zauważyłem ani jednego problemu z dotykiem. Dodatkowo mazanie jest naprawdę komfortowe, a to dzięki warstwie chroniącej ekran, która niemal nie stawia żadnego oporu.

Wydajny procesor, przeciętna grafika i czysty Android bez aplikacji Google’a

Sercem Ulefone be touch jest 64-bitowy, ośmiordzeniowy procesor MediaTek MT6752 o taktowaniu 1,7 GHz, a za przetwarzanie grafiki odpowiada układ Mali T760 MP2. Na pokładzie znajdziemy również 3 GB RAM (sporo jak na smartfon za 219 dolarów) oraz 16 GB pamięci wewnętrznej. Oczywiście te skromne 16 GB możemy rozszerzyć z wykorzystaniem karty pamięci. Specyfikacja na papierze wypada bardzo dobrze, ale czy faktycznie zapewnia ona wydajność na zadowalającym poziomie?

Obraz

Jeśli chodzi o pracę Androida i aplikacji, to jest świetnie. System działała naprawdę płynnie, nie zauważyłem ani jednego przycięcia, ani nawet chwilowego zwolnienia, nawet wtedy gdy w tle pracowało sporo aplikacji. Nasze polecenia wykonywane są natychmiastowo, a smartfon nie łapie przy tym nawet niewielkiej zadyszki. Nie musimy dbać o zamykanie aplikacji, 3 GB RAM powinno wystarczyć nawet najbardziej wymagającym użytkownikom. Dla osób lubiących trzymać na smartfonie kilka GB muzyki, zdjęć i filmów, dostarczone przez producenta 16 GB (dostępnych ok. 11 GB) nie wystarczy, ale wówczas mogą skorzystać z karty pamięci.

Możliwości zastosowanego procesora możemy zobaczyć dopiero po uruchomieniu benchmarków. Ulefone bije znacznie droższą konkurencję, zwłaszcza w testach w których wykorzystywanych jest wiele rdzeni. Pisząc droższą konkurencją mam na myśli nawet urządzenia kosztujące 3 tysiące złotych. Ten Chińczyk w wybranych testach osiągnął lepszy wynik od HTC One M9. Procesor wypadł bardzo dobrze. Niestety można tego samego powiedzieć o układzie graficznym. 3DMark pokazuje, że dostajemy co najwyżej średnią półkę, odstającą od flagowców znanych producentów.

Obraz

Ulefone be touch został wyposażony w akumulator o pojemności 2550 mAh. Przy tak dużym wyświetlaczu jest to pojemność stanowczo za mała. Przez okres testów ten smartfon był moim głównym i nie udało mi się osiągnąć dwóch dni pracy. Z ładowarki musiałem korzystać raz lub dwa razy dziennie. Zaznaczam, że znaczną większość smartfonów ładuje raz na dzień lub dwa. Niestety czas pracy nie zachwyca, ale w zamian dostajemy funkcję szybkiego ładowania. Pełne naładowanie trwa 2 godziny, natomiast w ciągu 15 minut naładujemy akumulator do poziomu trochę ponad 30%. Nie musimy kupować dodatkowej, specjalnej ładowarki. Wystarczy ta dołączona do zestawu.

Producent zdecydował się na zamontowanie w urządzeniu czytnika linii papilarnych, znajduje się on w tym samym miejscu co przycisk home. Było to poważnym błędem. Moje linie papilarne udało się zapisać dopiero po kilkunastu próbach. Po tym „sukcesie” postawiłem odblokowywać smartfon za pomocą czytnika. Niestety nie udało mi się to, po kilkudziesięciu nieudanych próbach odpuściłem.

Obraz

Płynną pracę smartfon zawdzięcza nie tylko podzespołom, ale również czystemu Androidowi. Dostajemy mobilny system operacyjny od Google w wersji 5.0 Lollipop. Producent zdecydował się na niestosowanie własnej nakładki, nieinstalowanie masy zbędnych aplikacji i zbytnie nieingerowanie w system, za co należą mu się brawa. Dzięki temu Android działa bez żadnych zarzutów. Tuż po wyjęciu z pudełka na urządzeniu nie znajdziemy nawet aplikacji od Google (nie licząc Sklepu Play). Oczywiście Google Chrome, GMaila czy Google+ możemy pobrać ze sklepu. Spodobało mi się to rozwiązanie, nie korzystam ze wszystkich usług firmy z Mountain View, a więc kilka aplikacji w moim prywatnym urządzeniu zajmuje tylko pamięć. Natomiast w przypadku Ulefone sam mogłem określić, które aplikacje mają znaleźć się na smartfonie. Androida otrzymujemy w języku polskim. Jednak ustawienia związane z dodatkowymi funkcjami od producenta nie zostały przetłumaczone. Na szczęście nie mamy do czynienia z językiem chińskim, ale z angielskim.

W nocy też trzeba robić selfie, więc nad ekranem jest lampa LED

Smartfon Ulefone posiada dwie kamery. Z tyłu znajduje się kamera pozwalająca na wykonywanie zdjęć w maksymalnej rozdzielczości wynoszącej 13 MP. Dostaliśmy w niej sensor Sony IMX214. Zdjęcia robione w dobrych warunkach oświetleniowych, zwłaszcza te wykonane w dzień na zewnątrz, prezentują się naprawdę nieźle. >/p>[img=z1][join][img=z2]Z pewnością dobrze wypadają kolory, ostrość i ilość szczegółów. Wraz pogarszaniem się warunków oświetleniowych, spada jakość zdjęć. Pojawią się szumy, obiekty są za ciemne i nie pomaga nawet lampa LED, która jest średnia. Zawiodłem się na zdjęciach nocnych.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Na froncie producent umieścił kamerkę stworzoną z myślą o samolubkach. Świadczy o tym rozdzielczość – 5 MP, a także lampa LED. Przyznaję, że widziałem o wiele lepsze frontowe kamery, które robiły zdjęcia w mniejszej rozdzielczości. Dodatkowo lampa LED jest za słaba, bliżej jest jej do słabej latarki. Bardziej może posłużyć jako bajer do popisywania się przed znajomymi niż do robienia selfie nocą.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Aplikacja aparatu nie wyróżnia się na tle innych znanych z czystego Androida. Interfejs jest prosty i jak dla mnie trochę toporny, nie pasujący do Material Design. Wygląda jakby był wyciągnięty ze starszej wersji systemu. Wśród dostępnych trybów znajdziemy PIP, a więc jedno zdjęcie wykonywane jest za pomocą dwóch kamer (na zdjęciu robionym przez tylną kamerą umieszczana jest niewielka fotografia pochodząca z frontowej kamery). Tryb ożywionego zdjęcia dołącza do zdjęcia krótki filmik. Śledzenie ruchu tworzy coś na wzór serii zdjęć, ale które od razu są ze sobą połączone i odtwarzane klatka po klatce. Ostatnim trybem jest upiększenie twarzy. Wygładza ono twarz, usuwa zmarszczki, powiększa oczy i ogólnie sprawia, że wyglądamy nienaturalnie. Raczej nie takiego efektu oczekiwali twórcy. Nie dostajemy zbyt wielu bardziej zaawansowanych opcji, możemy ustawić jedynie ekspozycję, tryb scenerii, balans bieli czy właściwości obrazu.

Głośnik został umieszczony na dolnej krawędzi. Dzięki temu dźwięk nie jest tłumiony, jeśli smartfon leży na biurku. Takie podeście uważam za bardzo dobre, godne naśladowania, chociaż nieidealne. Idealne zaprezentowało HTC, stosując głośniki na froncie. Ulefone be touch oferuję dobrą jakość dźwięku, jest czysto, głośno i można spokojnie obejrzeć filmik na YouTube. Ostatecznie można nawet posłuchać piosenki, chociaż zalecam słuchawki – Ulefone gra dobrze, ale dobrze jak na smartfon i nic więcej.

Podsumowanie: Czy za nieco ponad 200 dolarów można kupić model z wysokiej półki?

Muszę przyznać, że Ulefone be touch pozytywnie mnie zaskoczył. Po spędzeniu z tym smartfonem kilkunastu dni zacząłem się zastanawiać, za co tak naprawdę znani producenci każą nam płacić, chyba za logo? Ten „Chińczyk” kosztuje 219 dolarów. W tej cenie dostajemy bardzo dobrą jakość wykonania, świetnie spasowane elementy i aluminiowe ramki. No dobrze, widoczne jest to, że projektanci są fanami iPhone 6. Jednak jak już na początku recenzji wspomniałem – dla mnie jest to zaletą, wzorowanie się na Apple nie jest niczym złym, firma robi jedne z najładniejszych urządzeń na rynku. W tej cenie otrzymujemy również 5,5-calowy wyświetlacz, którego jedyną wadę trudno dostrzec przy normalnym użytkowaniu. Faktycznie rozdzielczość mogłaby być większa, w końcu HD przy tak dużym ekranie to trochę słabo. Do jakości wykonania i wyświetlacza dochodzi jeszcze wydajność. Zastosowane podzespoły nie tylko zapewniają płynną pracę Androida, ale również osiągają wysokie wyniki w testach wydajności. Niestety, nie dotyczy to układu graficznego, któremu o wiele bliżej jest do średniej półki cenowej. Kolejnym elementem, który zasługuje na pochwałę jest główna kamera. Zaznaczyć należy, że tą pochwałę może otrzymać wyłącznie za zdjęcia wykonywane w dzień, najlepiej na zewnątrz. W gorszych warunkach oświetleniowych jej czas pryska i zdjęcia są średnie, jak dla mnie nic nadzwyczajnego.

Obraz

Nie jest jednak idealnie, w końcu nawet chińska firma musi na czymś zaoszczędzić. Pojemność akumulatora jest stanowczo za niska, dobrze, że nie dostaliśmy ekranu Full HD, wtedy byłoby tragicznie. Skaner linii papilarnych wypada dobrze, ale tylko w reklamie. Korzystanie z niego jest mordęgą, mi nie udało się odblokować smartfona, mimo iż kilkadziesiąt sekund wcześniej po kilkunastu próbach udało się zapisać odcisk w pamięci urządzenia. Muszę wspomnieć jeszcze o dwóch przyciskach, które znajdują się po bokach fizycznego home. Po pierwsze, są one odwrócone względem domyślnego układu w Androidzie. Po drugie, korzystanie z nich w nocy jest niekomfortowe, nie są podświetlane. Po trzecie, lewy powinien pokazywać listę ostatnio uruchomionych aplikacji, a nie odpowiadać za wyświetlenie dodatkowego menu.

Podsumowując, czy warto zapłacić za ten smartfon 219 dolarów? Według mnie tak, naprawdę warto. Posiada on wady, ale w tej cenie względem produktów znanych producentów jest bezkonkurencyjny.

Uwaga: teraz w sklepie GearBest możecie Ulefone be touch kupić jeszcze taniej. Jeśli zakupu dokonacie przed końcem maja, otrzymacie 15 dolarów zwrotu, a więc warto się pośpieszyć. Szczegóły znajdziecie na stronach GearBest.

Plusy
  • jakość wykonania
  • aluminiowe, zaokrąglone ramki
  • świetna spasowanie elementów
  • wyświetlacz (kolory, kąty widzenia, jasność)
  • wysoka wydajność CPU
  • 3 GB RAM
  • gniazdo na kartę pamięci
  • funkcja szybkiego ładowania
  • czysty Android 5.0 Lollipop
  • szybka praca systemu operacyjnego
  • zdjęcia robione w dobrych warunkach
  • głośnik na dolnej krawędzi
Minusy
  • przycisk wstecz i menu
  • wyświetlacz (brak FullHD)
  • niska pojemność akumulatora
  • czytnik linii papilarnych
  • GPU mógłby być lepszy
  • słaba jakość zdjęć robionych nocą

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (48)