W imię interesów „zwykłego użytkownika”, Google Chrome OS przestał obsługiwać linuksowe systemy plików

W imię interesów „zwykłego użytkownika”, Google Chrome OS przestał obsługiwać linuksowe systemy plików

W imię interesów „zwykłego użytkownika”, Google Chrome OS przestał obsługiwać linuksowe systemy plików
12.10.2014 17:56, aktualizacja: 16.10.2014 11:53

Był czas, gdy zwolennicy wolnego i otwartego oprogramowania zżyczliwością patrzyli na rosnące znaczenie Google'a jako nietylko dostawcy usług internetowych, ale i producenta oprogramowania.Ten złoty okres chyba się jednak skończył już na dobre. Ostatnieposunięcia firmy z Mountain View pokazują nam coraz wyraźniej, żeGoogle wolnym i otwartym oprogramowaniem interesuje się o tyle, oile może zostać wykorzystane do jego partykularnych celówbiznesowych. Wszystko inne – ideologia, czy potrzeby użytkowników– zostaje właśnietym celom biznesowym podporządkowane. Trudnoinaczej zinterpretować decyzję, by usunąć z systemu operacyjnegoChrome OS wsparcie dla nośników pamięci sformatowanych wstandardowych linuksowych systemach plików ext2/3/4.

„Problemy” ze standardowymi, stabilnymi linuksowymi systemamiplików w systemie bądź co bądź w zdecydowanej większościwykorzystującym kod znanej linuksowej dystrybucji (Gentoo) – tocoś, co trudno zrozumieć. Śledząc dyskusjędeweloperów Chrome OS widać, że chodziło o dwie kwestie.Pierwsza z nich to automatyczne montowanie dysków USB, na którezostał zapisany obraz Chrome OS-a, prowadząca do automatycznegootwarcia okien menedżera plików i powiadomień z ostrzeżeniami oniewłaściwej tablicy partycji. Pojawiały się opinie, że może tozostać wykorzystane jako wektor ataku na Chrome OS-a.

Druga, przedstawiana jako poważniejsza, wiąże się z brakiemłatwej metody zmiany nazwy wolumenów ext* z poziomu google'owegointerfejsu użytkownika. Nazwy podłączanych nośników zuprawnieniami zapisu powinny być, zdaniem programistów, zmieniane wten sam sposób, jak nazwy plików – jednak systemy ext* niedziałają w ten sposób. Najwyraźniej zaimplementowanie w GUIpolecenia e2label okazało się dla ludzi z Google zbytskomplikowane.

W listopadzie zeszłego roku jeden z deweloperów Chrome OS-azaproponowałwięc, by usunąć z menedżera plików obsługę systemówext2/3/4. Wszystko to w imię „uproszczenia kodu” – gdyżzbyteczne rozwiązania utrudniają wprowadzenie funkcjonalności,które są ważne. Zbyteczność uzasadniono tym, że Chrome OSjest przeznaczony na sprzęt dla konsumentów, który nie musiobsługiwać zewnętrznych nośników ext4. Z prowadzonych przezfirmę badań miało wynikać, że zaledwie kilka procentużytkowników z nich korzystało.

Mimo głosów sprzeciwu zaproponowane zmiany trafiły po cichu dogoogle'owego systemu we wrześniu tego roku, bez rozgłaszania tegofaktu. Nie zaktualizowano nawet stron dokumentacji Chrome OS-a, któraprzez kilka tygodni dalej informowała o obsłudze nośników zlinuksowymi systemami plików. Dopiero kilkanaście godzin temu, zasprawą serwisów socialnews, zrobiło się o usunięciu tej „zbytecznejfunkcjonalności” głośno. Nagle okazało się, że z ext4korzysta zaskakująco wiele głośno wyrażających swojenieprzychylne Google opinie osób.

Menedżer plików Files.app: linuksowych wolumenów już w nim nie otworzysz
Menedżer plików Files.app: linuksowych wolumenów już w nim nie otworzysz

Obecnie na oficjalnejliście obsługiwanych przez Chrome OS systemów plikówznajdziemy przede wszystkim microsoftowe FAT i NTFS, a także HFS+,ale tylko w trybie do odczytu. Pojawiają się głosy, że faktycznympowodem zaakceptowania tego pomysłu programistów była obawa przedzrażeniem do Chrome OS-a tzw. zwykłych użytkowników, którzymogliby sformatować zewnętrzne nośniki w ext4, a potem dziwićsię, dlaczego to nie działa po podłączeniu do ich komputerów zWindows.

Nie jest to pierwsze tego typu posunięcie, w którym potrzebyużytkowników Linuksa są przez deweloperów Chrome OS-a kompletnieignorowane. Nowe chromebooki są coraz trudniejsze do odblokowania,tak że aby zainstalować na nich inną dystrybucję (np. Fedorę),użytkownicy zmuszeni są rozkręcać urządzenie i przełączyćzworkę w środku, naruszając przy tym plombę gwarancyjną. Okazałosię też, że jeśli dojdzie do rozładowania akumulatorachromebooka w trakcie jego uśpienia, cała linuksowa partycja zdanymi zostajeskasowana. I znów z odpowiedzi deweloperów Chrome OS-awynikało, że jest to celowa decyzja, podjęta w imiębezpieczeństwa „zwykłych użytkowników”, którzy przecieżsystemu operacyjnego nie zmieniają.

Zbliżamy się więc do paradoksalnej trochę sytuacji, w którejchromebooki przestają być urządzeniami wartymi poleceniaużytkownikom Linuksa. Wychodzi na to, że o wiele lepiejzainteresować się nowymi tanimi laptopami z Windows, które miałybybyć wg Microsoftu konkurencją dla chromebooków. Po zainstalowaniuna nich jakiejś dystrybucji Linuksa zawsze możemy dołączone„okienka” uruchamiać w maszynie wirtualnej – a jeśli ktośchce korzystać z aplikacji dla Chrome OS-a, to przecież nie maprzeszkód, by po prostu zainstalować sobie przeglądarkę Chrome.

Aktualizacja

Reakcja linuksowej społeczności na to posunięcie była daleka od entuzjazmu, ostatecznie zmuszając Google do wycofania się z tego pomysłu. Wsparcie dla ext2/3/4 w aplikacji Files.app wróci do Chrome OS-a w najbliższym wydaniu.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (113)