5G. "Czy jesteśmy gotowi? Musimy!". Rozmowa z dr Joanną Świątkowską
- 5G będzie jak układ nerwowy dla funkcjonowania państwa. Jej zakłócanie może mieć wpływ na bezpieczeństwo narodowe. Ale na nasze zdrowie bezpośrednio nie będzie miało wpływu – mówi dr Joanna Świątkowska z Instytutu Kościuszki.
Nie ustają protesty przeciwko 5G. A to w Gliwicach mieszkańcy będą się "smażyć jak parówki w cieście", a to w Warszawie zwolennicy spiskowych teorii rozprawiają o "eksperymencie biologicznym". Nie pomaga nawet uspokajający ton ze strony rządu - 5G to zło i koniec!
5G. Czy jest się czego bać? Rozmowa z dr Joanną Świątkowską
Karolina Modzelewska: Dzięki 5G powstanie wiele nowych produktów, usług i aplikacji…
Dr Joanna Świątkowska, Instytut Kościuszki: Których dzisiaj nie jesteśmy jeszcze w stanie sobie wyobrazić.
To może stąd te obawy wielu osób o negatywny wpływ 5G na zdrowie?
- Warto odwołać się do wielu komunikatów, które obecnie są bardzo silnie rozpowszechniane chociażby przez Ministerstwo Cyfryzacji i które rozwiewają wiele niedomówień związanych z wpływem 5G na zdrowie. Te materiały są niezwykle rzetelne i pokazują, że tak naprawdę nie mamy się czego obawiać i jest to technologia bezpieczna.
To co zmieni 5G w życiu zwykłego człowieka?
- W najbliższym czasie taka zmiana dla użytkownika indywidualnego będzie się raczej sprowadzała do tego, że nie będziemy mieli problemu z chociażby chwilową niedostępnością albo wolniejszym dostępem do pełnych usług sieciowych, z których korzystamy. W kolejnym kroku przełoży się to także na rozwój wspomnianych nowych usług, które zaoferowane zostaną użytkownikowi końcowemu.
Skoro będzie wygodniej, to może ludzie się jednak przekonają?
- Bezwzględnie. Większa wygoda, szybszy i bardziej niezawodny internet – to wszystko cechy, do których użytkownicy bardzo szybko się przyzwyczajają. Więc od dalszego postępu w tym obszarze nie będzie odwrotu.
Skąd więc ten strach? Boimy się, że nowe technologie będą uderzać w nas, w naszą prywatność.
- Część z takich zarzutów jest prawdziwa. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że większa możliwość przesyłu danych, większa możliwość dostępu do informacji i ich udostępniania to też kwestie, które będą wiązać się z większym ryzykiem dla naszej prywatności. Jednak uważam, że nie ma odwrotu od rozwoju technologicznego, a w naszych rękach leży wiele w zakresie tego, jak zadbamy o naszą prywatność.
Poza tym z punktu widzenia tego zagadnienia, te wyzwania obserwowane były już wcześniej – także w ramach sieci 3G, 4G. Zjawisko zatem nie będzie nowe. Po prostu sieć 5G umożliwiając przesył większej ilości danych, dając możliwość do rozwoju wszechobecnego internetu rzeczy, zwiększy to ryzyko utraty prywatności. Trzeba sobie z tym poradzić i mieć świadomość tych ryzyk.
Najczulszy punkt w konflikcie
W swoim briefie programowym "Przyszłość 5G czyli Quo Vadis, Europo?” wspomina pani o 5G w kontekście soft i hard power.
- Przede wszystkim warto sobie uzmysłowić, że 5G będzie warunkowała funkcjonowanie bardzo wielu krytycznych obszarów działania państwa i gospodarki, a także kwestii związanych z naszym bezpieczeństwem narodowym. Co w bezpośredni sposób przekłada się na działanie i zadania podmiotów z obszaru bezpieczeństwa narodowego.
Funkcjonowanie infrastruktury krytycznej coraz mocniej zależy od sieci teleinformatycznych. W sposób naturalny zatem bezpieczeństwo sieci 5G będzie powiązane z bezpieczeństwem funkcjonowania tych kluczowych systemów.
A co w przypadku konfliktu?
- Możemy sobie wyobrazić, że poprzez zakłócenie sieci 5G potencjalni adwersarze będą w stanie zakłócić funkcjonowanie infrastruktury krytycznej. Zagrożone mogą być usługi związane z tak newralgicznymi obszarami jak transport, energetyka itd.