Blog (1)
Komentarze (16)
Recenzje (0)
@izipowerDlaczego nie chciałem Linuksa?

Dlaczego nie chciałem Linuksa?

16.05.2011 18:32

W światku informatyki zawsze czułem się dobrze. Zaczynałem chyba jak każdy – od gier na moim Atari 800XL. Był rok 1986 a ja miałem 4 lata. Wkrótce zaczęło ciekawić mnie coś więcej, a gdy pojawiła się stacja dysków, to pojawił się też DOS (Atari DOS).

Linia komend nigdy więc nie stanowiła dla mnie żadnego problemu, ani tez się jej nie bałem. Dlatego zawsze chciałem czegoś więcej, niż zwykły użytkownik PeCeta. Kiedy w 2005 roku pojawiła się w kiosku książeczka pt. „Linux dla Każdego” z Mandrake 10.0 od razu ją kupiłem.

Pierwsze kilka dni po instalacji było wspaniale. Dołączyłem do „Elity” (tak mi się wówczas wydawało) i szybko uczyłem się prawdziwego Linuksa. Ale wkrótce okazało się, że nie do końca jest fajnie. Zaczęły pojawiać się problemy z którymi nie mogłem sobie poradzić. Oto tylko niektóre:

1. Lilo – co to w ogóle jest? I dlaczego nigdzie nie mogę go skonfigurować? Nie podobało mi się, że Linux uruchamia się jako domyślny system. Minęły długie godziny zanim doczytałem jak wyedytować plik tekstowy i co w nim pozmieniać. 2. Instalacja – nie mogłem pojąć dlaczego aby cokolwiek zainstalować muszę wpisywać okropnie długie komendy z dziesiątkami parametrów. I dlaczego po instalacji programy nie dodawały mi się automatycznie do menu? Znów musiałem wszystko ręcznie ustawić. 3. Drukarka – o niej mogłem zapomnieć. Służyła jako mebel. 4. Do dziś nie wiem czemu, ale po kilku godzinach pracy, zajętość pamięci RAM przez system była tak wielka, że musiałem uruchomić komputer ponownie, bo stawał się on wooolllny jaaak żóóółłłwwww.

Niby zdawałem sobie sprawę z tego, że Linuks „tak po prostu działa”. Ale w końcu chciałem aby system na komputerze z procesorem 2,4GH (taki miałem) robił coś automatycznie, i nie wymagał ciągłej mojej uwagi. Szukałem też w Googlach pomocy, ale najczęstszą odpowiedzią jaką znajdowałem było „Poszukaj w Google”.

Dlatego postanowiłem usunąć Linuksa i z ulgą wróciłem do Windowsa.

Parę lat później poznałem człowieka który do dziś jest fanem Fedory. Pokazał mi jej zalety i wyjaśnił, że dzięki Wine wcale nie muszę rezygnować z moich ulubionych programów. Zainstalowałem go i.... okazało się, że system nie współpracuje z moją kartą sieciową. Spróbowałem Ubuntu i było to samo. System sieciowy nie rozpoznaje karty sieciowej. Szukaliśmy wszędzie – nie było rozwiązania.

Kiedy w zeszłym roku zostałem „zmuszony” by w pracy używać Linuksa, byłem bardzo niezadowolony. Pobrałem Ubuntu, zainstalowałem.... i pierwsze pozytywne zaskoczenie – system „widzi” moją kartę sieciową (tak, to ta sama o której piszę wcześniej). Uruchamiam drukarkę – system pyta się mnie, czy chcę ją zainstalować. Zgadzam się i po 30 sekundach już drukuję.

Próbuję coś instalować – jest „Centrum Oprogramowania Ubuntu”. Jeśli czegoś tam nie ma, to wystarczy poszukać w necie i wklepać sudo apt‑get install ....

O to mi chodziło. Przez te parę lat programiści piszący dla Linuksa zrobili wielki krok naprzód. Jak napisałem na wstępie – jestem świadomym użytkownikiem systemu. Wiem, że prawdziwy Linuks to nadal okienko tekstowe (wiem też, że Ubuntu to dystrybucja). Ale mamy XXI wiek. System nie może być toporny. Musi być intuicyjny i zachęcać do korzystania z niego. Uruchamiam system i oczekuję, że będzie on działał.

Jeśli ktoś lubi wszystko ręcznie ustawiać, niech ma taką możliwość. Ale dajmy też coś tym, którzy chcieli by się przesiąść na Linuksa. Ułatwmy im zadanie. Bo zalety w stylu: bezpieczeństwo, brak opłat i otwartość oprogramowania, na nikim nie zrobią wrażenia, jeśli nie poradzą sobie oni z systemem.

Konkurencja (Windows/Mac) daje wszystko ładne, dopracowane i intuicyjne. Ale czy to od razu znaczy, że na Windowsie czy Maku pracują tylko lamerzy którzy nic nie potrafią?

Poprawiła się też społeczność. Linuksiarze chcą się dzielić wiedzą i doświadczeniem. Widać to także na łamach Dobrychprogramów. Dziękuję Wam za to.

Chciałbym czegoś więcej, marzy mi się instalacja Gentoo, ale jeszcze poczekam. Moje Ubuntu zachęca mnie do pracy i poznawania siebie. Kiedyś będę gotowy na przesiadkę :)

Dlaczego o tym piszę? Wczoraj minęło pół roku jak niechętnie zainstalowałem Ubuntu. Zostałem na nim do dziś. Jest on moim głównym systemem i zostaję tu na dłużej :)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)