Blog (335)
Komentarze (2.4k)
Recenzje (17)
@KrogulecRetromaniak: Amiga i Shadow of the Beast, po tej grze zbierałem szczękę z podłogi...

Retromaniak: Amiga i Shadow of the Beast, po tej grze zbierałem szczękę z podłogi...

31.10.2017 22:03, aktualizacja: 31.10.2017 22:55

Dziś Halloween, dzieciaki przebierają się za kościotrupy, wiedźmy i bestie, chodzą po domach i zbierają cukierki. Mnie zaś przy tej okazji przypomniała się gra Shadow of the Beast, która pod względem muzyki jest moim zdaniem jedną z najlepszych produkcji jaka powstała na Amigę. Ba, na komputery w ogóle.

W życiu każdego retromaniaka są takie momenty, które pamięta się jakby to było wczoraj. Ja do dziś dnia pamiętam moment kiedy to pierwszy raz zagrałem na Amidze w "Bestię", jak ją nazywaliśmy, czyli Shadow of the Beast. Był początek lat 90‑tych, bodaj 1991 rok. Wśród znajomych królowały nadal komputery 8‑bitowe, sam wówczas miałem jeszcze Elwro 800 Juniora - polski klon ZX Spectrum. Jeden z moich kolegów dostał zaś nowiusieńką Amigę 500, superkomputer o którym wówczas marzył każdy z nas. W zasadzie każda gra wyglądała na nim fantastycznie, a graliśmy w dziesiątki. Lotus Esprit Turbo Challenge, Pinball Dreams, Turrican, Cannon Fodder, Desert Strike, Superfrog, North & South, Lemmings, Locomotion... Wymieniać można by długo.

Jednak to właśnie przy Shadow of the Beast dosłownie zbierałem szczękę z podłogi. Nie tyle za sprawą samej rozgrywki, choć gra była z tych, w które grało się z dużą przyjemnością. Nie za sprawą świetnej grafiki, która w porównaniu do mojego Juniora była jak cyfrowy obraz 4K do zaśnieżonego analoga SD. Sprawiła to fantastyczna muzyka skomponowana przez Davida Whittakera.

W tamtych czasach był to naprawdę prawdziwy szok. Dziś wydaje się to nieprawdopodobne, ale ścieżka dźwiękowa z Bestii tak mnie oczarowała, że poprosiłem kolegę aby... nagrał mi ją na kasetę magnetofonową. Rzecz jasna wówczas nie dało się jeszcze w prosty sposób wyodrębnić samego podkładu muzycznego (a przynajmniej my tego nie potrafiliśmy - dziś w Sieci bez trudu można znaleźć pliki mp3 z muzyką ze wszystkich trzech części ), więc kolega musiał po prostu grać w grę, a w tym samym czasie na magnetofonie wszystko się nagrywało. Później tej kasety godzinami słuchałem w domu naprzemiennie z albumami Jeana Michela Jarre'a, Vangelisa, czy Marka Bilińskiego...

Do dziś posiadam oryginalne wydanie Shadow of the Beast II
Do dziś posiadam oryginalne wydanie Shadow of the Beast II

Nie była to jedyna muzyka z gier, której słuchałem z taśmy - był podkład z Turricana II, muzyka z Shadow of the Beast II (momentami jeszcze lepsza niż z jedynki), czy też kaseta z muzyką z polskiej gry Electro Body, o której pisałem niedawno na blogu. Później były jeszcze moduły z Soundtrackera, amigowe dema, jednak to właśnie ta pierwsza Bestia zrobiła na mnie największe wrażenie. To był moment zwrotny, gdy komputery przestały wydawać z siebie typowo "komputerowe" dźwięki, a zaczęły grać prawdziwą muzykę...

A Was która gra tak uwiodła?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (72)