Blog (1)
Komentarze (48)
Recenzje (0)
@mateusz-1991Któregoś dnia dostałem sms o treści - o naciągaczach słów dużo.

Któregoś dnia dostałem sms o treści - o naciągaczach słów dużo.

29.09.2011 02:33

Witam wszystkich zainteresowanych. Sytuacja opisana przeze mnie jest poniekąd prawdziwą historią.

Zaczęło się od...

...przerwania mojego wspaniałego snu. Była to środa, godzina 11.20. Jak co dzień w tym tygodniu musiałem dzień odespać po nocce w pracy. W pierwszej chwili nie docierało do mnie nic z świata zewnętrznego. Po chwili zacząłem słyszeć głos mojej kochanej żonki:

- Wstawaj! Coś chyba naszemu dziecku się przytrafiło – mówiła z zdenerwowaniem ma kobieta.

Jeszcze zaspany odparłem beznamiętnie, z lekkim gniewem, który malował mi się na twarzy, bo przerwano mój sen: - Co się stało? - Patrz. Przeczytaj – mówiąc to dała mi swój telefon.

Gdy dostałem urządzenie do ręki mój sen i myślenie o nim znikło i pojawił się niepokój i zaciekawienie. W ciszy jaka zapanowała w tym momencie zacząłem czytać sms’a, który wyświetlony był na małym ekranie telefonu:

"Mamo kup karte 50 SIMPLUSA do telefonu kod wyslijmi na ten numer. Telefon mam uszkodzony pisze od znajomych. Oddam ci jak przyjade. Czekam na wiadomość."   Treść autentyczna.

Po przeczytaniu zrozumiałem reakcję żony i skierowałem swoje oczy na żonę i... - Dzwoniłaś do syna w tej sprawie? - Nie. – odparła bez chwili namysłu.

W tym momencie chciała coś dodać. Co? Tego to się już nie dowiedziałem. Chciała, ale przerwałem...

- Zadzwoń natychmiast do niego i sprawdź co się dzieje.

Kobieta posłusznie wzięła telefon do ręki i z książki telefonicznej (telefonu) wybrała pozycję przypisaną do imienia syna. Włączyła tryb głośnomówiący, a po paru sekundach usłyszeliśmy oboje:

„Wybrany numer ma wyłączony telefon lub jest po za zasięgiem” (czy jakoś tak to brzmiało).

Żona  usłyszawszy to zbladła i wycedziła:

- Co robimy? Kupujemy to doładowanie? A może tam pojedziemy do jego szkoły? Co?

Myśl o podjęciu decyzji czy udać się do jego szkoły, która de facto jest 30 km od miejsca zamieszkania, czy kupnie doładowania za 50 złotych była dla mnie zbyt przyspieszona. Moja propozycja była jasna...

- Poczekajmy może do 12, czy 12.30. Może ma jakieś ważne lekcje i nie może mieć włączonego telefonu. A w tym czasie możemy rozsądnie zastanowić się nad zaistniałą sytuacją. I tak czekaliśmy i rozmawialiśmy... Żona nerwowo, a ja próbowałem udawać twardziela (choć w głowie myśli trzęsły mi się jak ma miłość). O 11.50 nasze rozważania przerwał dzwonek z telefonu żony. Moja kobieta niczym Geralt z „eposu” Andrzeja Sapkowskiego biegła po telefon, który w tym momencie leżał po za zasięgiem jej i moich dłoni.

Jak się po chwili okazało dzwonił nasz syn. Telefon miał wyłączony, bo miał WF. Gdy żona powiedziała o sms'ie jaki dostała (niby od niego) ten wyraźnie zaprzeczył jakby z tym miał jakikolwiek związek. Powiedzieliśmy mu razem, żeby wiedział jak się o niego martwimy. Gdy odłożyła słuchawkę odetchnęliśmy wspólnie z ulgą.

Teraz zostało nam zastanowienie się co ów sms miał znaczyć. Nasze myśli były te same. Nasz niby syn, to nie nasz syn, a NACIĄGACZ. Gdy serce się uspokoiło, nagle cały ten sms stał się jedną wielką nielogicznością. Wszystko zaczęło się samo przez się przeczyć... Zaczęły pojawiać się pytania.

Rozważania.

Po co mu aż 50 zł? Po co? Przecie telefon nie zniszczy kartę SIM? A jak nie zniszczy to ma środki na koncie. A może mu zepsuło i kartę SIM? Gratuluję pamięć o numerze mamy (kupię mu od razu drugie doładowanie 50 zł):) Ale po co 50 zł, jak 5 zł wystarczy w zupełności do czasu, gdy się wszystko wyjaśni. Ups! Ma nowy numer... To i 9 zł z najtańszego startera Plusa ma. Ale żeby od razu o 5 dych prosić. Przegięcie...

Ciekawe co by zrobiła żona jakbym w tym czasie był w pracy? Może by poleciała w mig do sklepu za rogiem i kupiła to doładowanie oraz zasiliła ten przestępczy proceder. Przedstawiona przeze mnie sytuacja jest na moim przykładzie (ciekawie, wręcz arcy-śmiesznie by było gdyby taką wiadomość dostał ktoś kto nie ma dzieci lub ma w wieku raczkującym...).

Od autora.

Przepraszam, że na końcu to piszę, ale nie chciałem emocji z opowieści psuć.

U innych ludzi to może inaczej wyglądać. Kto wie do czego jest zdolna matczyna miłość, poświęcenie. Ja to rozumiem. Ale w tych sytuacjach jest potrzebny zdrowy rozsądek, opanowanie emocji i świadomość o problemie.

Wpis ten publikuję, ponieważ taki przestępczy proceder jest dosyć często stosowany (może nie ta sama, ale w innej formie) i KAŻDY może być w niej ofiarą. Piszę też ponieważ ogólnie (prawie) wszystkie blogi tyczą się bezpośrednio związane z komputerami/telefonami, a mało jest problemów społecznych (które jako tako są powiązane z otaczający nas cyfrowym światem).

Nie tylko po to, by wyłudzić ciężko zarobiony pieniądz, ale również ośmieszyć osobę, która się tak dała (przestępca ów może myśleć na przykład tak: „O, patrzcie, kolejny głupi naiwniak się znalazł”. Ja oczywiście tak nie myślę. Uważam takich ludzi za wrażliwych, troskliwych o swój i czyiś byt, wartościowych, a ci źli to nikczemnie wykorzystują). Zjawisko takie zalicza się do socjotechniki. Treści, które są kierowane do odbiorcy zawierają często słowa, które wzbudzają ludzkie odczucia, odruchy (tu o dobro własnego dziecka – matczyna troska, miłość), bezpieczeństwo (wyłudzenie danych do banku w celu zapewnienia „lepszych” zabezpieczeń) i tym podobne.

Głównym miejscem występowania tej patologii jest Internet i cyfrowy świat telefonów komórkowych (pamiętam jeszcze czasy, gdzie za 5PLN doładowania ktoś dawał swoje obnażone zdjęcia). W Internecie jest obecnie sporo artykułów o podobnej treści, podobnych problemach. Ale jak statystyki wskazują i nie tylko, nadal wielu ludzi daje się nabrać na tego typu działania. Oznacza to, że tych artykułów jest ciągle mało. Może to wina, że mało się o tym mówi? Że ginie w gąszczu innych, mniej lub bardziej ciekawszych artykułów? Co więc robić by spopularyzować ten problem, by każdy miał z nim obeznanie? Sprawić by temat o socjotechnikach (i nie tylko) był ciągle żywy. A co zrobić gdy się padnie ofiarą tego procederu? Bezzwłocznie udać się na Policję i złożyć zawiadomienie, przestrzec też znajomych, bliskich. Ktoś może tu pomyśleć... A co to da? Satysfakcję, że się nie było obojętnym (bo pewnie obojętności oczekuje przestępca, a obojętność daje mu poczucie bezkarności). Może i zwrot kasy (może, nie wiem jak to wygląda).

Mam nadzieję, że podoba się Wam mój wywód:) Zapraszam do podzielenia się swoją opinią, krytyką (mojego bloga) w komentarzach. Może wywiąże się polemika, konwersacja, do czego gorąco zachęcam.

Dziękuję. Pozdrawiam, Mateusz.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)