FIFA przegrała mecz o honor z pirackimi transmisjami z Mundialu
Mistrzostwa Świata w piłce nożnej to nie tylko walka o puchar. To także ogromne przedsięwzięcie marketingowe i walka z nieautoryzowanymi źródłami transmisji rozgrywek. W tej ostatniej FIFA przegrywa.
Google otrzymał wniosek o usunięcie z wyników wyszukiwania kilkudziesięciu stron, naruszających prawa do transmisji meczów, wysłanych na rzecz federacji. Nie ma w tym nic dziwnego. Chętnych do oglądania rozgrywek nie brakuje, a piraci nie śpią. W końcu trwa jedno z najważniejszych wydarzeń sportowych w roku. Nadawcy, zarówno ci z licencją, jak i naruszający prawa do transmisji, liczą na milionowe przychody z transmisji.
Efektem ubocznym wydarzenia jest też wysyp instrukcji korzystania z VPN-ów do obchodzenia blokad geograficznych. W ten sposób internauci mogą uzyskać dostęp do źródeł transmisji niedostępnych w ich krajach, często za darmo.
Google jednak nie podjął działań w tej sprawie. Dlaczego? Być może z powodów formalnych. Na liście dostarczonej przez NetResult, pełnomocnika FIFA w tej sprawie, znalazły się strony bardzo różne. Oczywiście ujęte zostały strony dobrze znane z takich naruszeń, jak ZorroStream czy TheFirstRow. Ponadto lista zawiera też kilka stron z instrukcjami konfiguracji VPN-ów, pozwalających dostać się do transmisji z innych krajów, w tym ExpressVPN i BestVPN. Wisienką na torcie jest obecność na liście źródeł zupełnie legalnych, jak kanadyjski Sportsnet, należący do Rogers Media, oraz amerykański FuboTV (inwestycja AMC Networks, 21st Century Fox i Sky). NetResult nie może komentować pojedynczych zgłoszeń, ale widać, że lista nie została przemyślana ani sprawdzona.
Google nie wyjaśnił swojej odmowy, ale najwyraźniej to postępowanie jest słuszne. Zawiadomienie o naruszeniu praw autorskich jest prawdopodobnie zbyt ogólne i usiane błędami, by usuwać wymienione w nim strony. Trudno też powiedzieć, czy za naruszenie praw autorskich można uznać instrukcję konfiguracji VPN-ów.