O cenie Bitcoina i innych kryptowalut, czyli złotówka znów traci na wartości

O cenie Bitcoina i innych kryptowalut, czyli złotówka znów traci na wartości

O cenie Bitcoina i innych kryptowalut, czyli złotówka znów traci na wartości
07.02.2018 13:55

Od wczoraj złotówka znów straciła na wartości, i tokilkanaście procent. Zeszłotygodniowy wzrost na rynku walutfiatowych (tj. nie mających pokrycia w niczym poza obietnicami ichemitentów), podczas których próbowały one odrobić straty wobecwiodących kryptowalut okazał się niestety chwilowy. Eksperciprzewidują, że to będzie kolejny krwawy rok dla wszystkich tych,którzy ulokowali swoje pieniądze w dolarach, euro czy złotówkach.Jedynie najbardziej wytrwali inwestorzy dalej trzymają siępaństwowego pieniądza, wierząc, że kiedyś jeszcze pokaże cojest wart – tymczasem zwykli ciułacze w panice wyprzedają swojezłotówki, byleby zminimalizować straty. W końcu w ciąguostatniego roku wartość ich inwestycji względem koszyka wiodącychkryptowalut spadła ponad dziesięciokrotnie.

Dlaczego ufasz złotówkom?

Powyższy akapit jest oczywiście żartem, ale nie do końca. Jestprzede wszystkim odpowiedzią, żartobliwą może, ale odpowiedziąna gnębiące ostatnio ludzkość pytanie – dlaczego kurs bitcoinajest taki, a nie inny. Wystarczy odwrócić perspektywę, zacząćliczyć wartość złotówki przeliczanej na satoshi (jednastumilionowa bitcoina, najmniejsza jednostka podziału tej waluty), anie odwrotnie, by zauważyć, że z debatą na temat wartościbitcoina jest coś nie tak. Obecnie za jedną złotówkę możemykupić około 3600 satoshi, rok temu mogliśmy kupić ponad 20tysięcy, a 10 lat temu… no cóż, w 2010 roku za jedną złotówkęw teorii można było ich kupić ponad 150 milionów. Co się stało,pękła bańka złotówkowa? Czas jak najszybciej sprzedać wszystkiefiatowe waluty? Oczywiście nie, to porównanie nie ma sensu.Dlaczego jednak ludzie trzymają swój majątek w czymś, co takstrasznie traci na wartości?

Można twierdzić, że państwowe waluty w przeciwieństwie dokryptowalut gwarantują stabilność przechowywanej w nich wartości.Czy aby na pewno? Nawet pomijając takie cuda jak wenezuelskiboliwar, wystarczy spojrzeć na siłę nabywczą wciążnajważniejszej państwowej waluty, tj. dolara, by zobaczyć, jak rokpo roku tracion na wartości. W 1971 roku, gdy prezydent Nixon skończył zparytetem złota dla dolara, posiadając 1 USD można było kupićtrzy porcje obiadowe w jadalni. Dziesięć lat później 1 USDpozwalał nam kupić jedynie jedną butelkę ketchupu. Na początkulat dziewięćdziesiątych za dolara dostalibyśmy w usta galon(niespełna 4 litry) mleka. Początek roku 2000 pozwolił kupić zadolara jednego taniego hamburgera. W 2011 roku za dolara można byłokupić jedną piosenkę na iTunes – tłumaczą autorzy The MoneyProject, wskazujący, że w ciągu stu lat liczba dolarów w obiekuzwiększyła się 1900 razy.

Siła nabywcza dolara w XX wieku (źródło: Zero Hedge)
Siła nabywcza dolara w XX wieku (źródło: Zero Hedge)

Śpiąc na poduszce wypchanej banknotami jedynie tracimy, z rokuna rok. No właśnie, z roku na rok, nie z dnia na dzień. Tę żabęgotuje się bardzo powoli, kilkuprocentowa inflacja w skali roku niejest czymś zauważalnym, a jak twierdzi wielu ekonomistów, jestczymś korzystnym i niezbędnym wręcz dla nowoczesnej gospodarki.Niemniej jednak na dłuższą skalę nie można uznać pieniądzapaństwowego za pewny sposób przechowywania pieniędzy, tymbardziej, że uznawanie tych państwowych pieniędzy zależy nietylko od rynku, ale i mnóstwa czynników pozarynkowych – wystarczysobie przypomnieć los reichsmarek w 1948 roku, po wprowadzeniu przezwładze okupacyjne marek niemieckich.

Mimo to ludzie najwyraźniej ufają państwowemu pieniądzu, nieufają zaś kryptowalutom, mimo że po stronie tego pierwszego stojąsłowa polityków, po stronie tych drugich zaś matematyka ialgorytmy. Co wpływa na to zadziwiające (w tym kontekście)zaufanie? Przecież znane jest powiedzenie, że poznajemy że politykkłamie po tym, że otwiera usta. Być może to nie o zaufaniechodzi, ale o strach. Pieniądz państwowy jest bowiem konieczny,a jeśli go nie mamy, możemy zostać osadzeni w więzieniu.

W swoim ostatnim ostrzeżeniu przed kryptowalutami, KNF i NBPsłusznie zauważyły, że te „waluty wirtualne” nie sąpieniądzem, wymieniając niezbędne cechy pieniądza. Wśród nichznalazła się niemożliwość wykorzystania do spłaty zobowiązańpodatkowych. I to jest właśnie podstawowa różnica – podprzymusem siły płacący podatki obywatele muszą posiadaćemitowane przez państwo pieniądze, aby zapłacić w pieniądzu tymnależny państwu podatek od jakichkolwiek przychodów, także tychuzyskiwanych w innych walutach i dobrach materialnych. W wypadkukryptowalut oczywiście nie ma mowy o żadnym przymusie – zaufaniedo nich, małe czy duże, wynika wyłącznie z dobrowolnego użycia iposiadania, nikt tu nikogo do niczego nie zmusza ani zmusić niemoże. Dlatego też wartość kryptowalut jest tak bardzo zmienna –zależy tak naprawdę wyłącznie od kaprysów wolnego rynku.

Ile wart jest bitcoin?

Przyjrzyjmy się zatem tym czynnikom, które wpływają na wartośćbitcoina i napędzanego wciąż przez bitcoina koszyka kryptowalut:

Podaż

Za sprawą miningu, kopalnie codziennie wprowadzają do obieguokoło 1800 nowych jednostek. 12,5 bitcoina za rozwiązanie każdegobloku daje roczną inflancję na poziomie niespełna 4%. Już jednakw czerwcu 2020 roku inflacja spadnie do 1,8% – nagroda zarozwiązanie bloku spadnie do 6,75 bitcoina, i tak systematycznie (co210 tys. bloków) spadać będzie do czasu, aż stworzone zostaniewszystkie zamierzone 21 milionów bitcoinów i inflacja wyniesiezero.

Inflacja Bitcoina w czasie
Inflacja Bitcoina w czasie

Część z tych bitcoinów górnicy zachowują dla siebie, aleprzynajmniej jakąś część sprzedają na bieżąco, by pokryćkoszty swoich operacji, na czele z elektrycznością. Szacuje się,że koszt „wydobycia” tych 3600 bitcoinów wynosi około półmiliona dolarów – i można założyć, że przynajmniej na takąkwotę w dolarach czy innych fiatowych walutach górnicy chcądziennie sprzedać. Póki co bowiem chyba żadna elektrownia nierozlicza rachunków za prąd w kryptowalutach. To samodotyczy oczywiście większości innych już powstałych i nowopowstających kryptowalut zależnych od miningu. Oczywiściewiększość z nich warta jest grosze, ale są i takie, którezostały szybko docenione przez rynek, czyniąc ich górników ipierwszych inwestorów milionerami.

Popyt

Te wszystkie nowe bitcoiny (i inne kryptowaluty) ktoś musi kupić,podobnie jak i bitcoiny już wcześniej wydobyte, a wystawioneobecnie na sprzedaż. W jakiej cenie? Oczywiście w takiej, w jakiejsą obecnie dostępne. Jako że nie ma żadnego Urzędu ds. RegulacjiCeny Bitcoina (URCB), wartość każdej kryptowaluty powstaje nastyku sprzedaży i kupna. Jeśli ofert kupna jest więcej niżsprzedaży, cena rośnie. Jeśli sprzedający masowo wyprzedająswoje zasoby kryptowalut, cena maleje.

I to jest jedyny powód, dla którego od październikaobserwowaliśmy gwałtowny wzrost wartości bitcoina i innychkryptowalut, a w styczniu obserwujemy mocną korektę – ci, którzykupili kryptowaluty, zwykle licząc na krótkoterminowy zysk wwalutach państwowych, stwierdzili, że czas się ich pozbyć. A żesprzedaż napędza panikę wśród inwestorów, nie wierzących wwartość kryptowalut, a traktujących je jedynie jakokrótkoterminowy sposób na zdobycie fortuny w pieniądzu państwowym,mogliśmy tylko patrzeć, jak cena bitcoina topnieje.

Co wpływa na popyt?

Jak każdy inny wolnorynkowy instrument finansowy, bitcoin i innekryptowaluty podatne są na cykle rozdmuchania (hype cycle). Zaczynasię od garstki długofalowych inwestorów, którzy spokojnie skupujądostępne na rynku środki, wierząc w długoterminowe zyskiwynikające z technologicznego potencjału i gospodarczejprzydatności.

Cykl rozdmuchania

Aktywność tych inwestorów prowadzi do niewielkiego leczzauważalnego wzrostu cen, odnotowanego przez media. Media zaczynająrozpisywać się o wartości nowych instrumentów, przyciągając narynek spekulantów. Spekulanci często nie mają pojęcia otechnologii, chcą po po prostu kupić tanio i kiedyś sprzedaćdrogo.

Cykl rozdmuchania dotyczy praktycznie każdej innowacji i inwestycji
Cykl rozdmuchania dotyczy praktycznie każdej innowacji i inwestycji

Działalność spekulantów prowadzi do lawiny komunikatów wmediach, nakręcających zbiorowe szaleństwo zakupów po każdychcenach – aż w pewnym momencie gorączka osiąga punkt szczytowy –i nagle spekulantom puszczają nerwy. Zaczynają wyprzedawać.

Wartość szybko i drastycznie spada – lecz co ciekawe niemalzawsze do poziomu trochę wyższego, niż ten, z którego startowalidługoterminowi inwestorzy, którzy zazwyczaj właśnie podczas tychspadków skupują, korzystając z niskich cen. W ten sposób rynekprzenosi wartość od nerwowych spekulantów do cierpliwychinwestorów.

Kryzysy walutowe

Powiedziane zostało, że obywatele zmuszeni są ufać państwowymwalutom za sprawą przymusu podatkowego. Są jednak sytuacje, wktórych strach przed państwem okazuje się być mniejszy niżstrach przed utratą majątku. Wbrew temu, co NBP i KNF opowiadają oznikomym bezpieczeństwie kryptowalut, historia pokazuje że prywatnyportfel jest czymś bezpieczniejszym niż konto bankowe. MieszańcyCypru doświadczyli tego w 2013 roku, gdy władza skonfiskowała ichoszczędności. Wówczas to wielu oszczędzających żałowało, żeswojego majątku nie trzymało w złocie i bitcoinach, a cenykryptowalut zauważalnie wzrosły.

Kryzys w Grecji też dobrze pokazał, jak umowna jest kwestiaposiadania przez obywateli pieniądza państwowego. Nagle mieszkańcytego państwa odkryli, że dziennie wolno im wypłacić z kont conajwyżej 60 euro. Podobne ograniczenia dotknęły późniejmieszkańców Chin, którym zdewaluowano ich walutę renminbi izaostrzono regulacje finansowe. Dziś zaś możemy obserwowaćanalogiczne kryzysy w Argentynie, Wenezueli i na Ukrainie, gdzielokalna państwowa waluta zostaje odrzucona przez obywateli na rzeczwszystkiego innego – dolara, euro, złota, ale także kryptowalut.

Chiny były, są i będą kluczowym rynkiem dla kryptowalut
Chiny były, są i będą kluczowym rynkiem dla kryptowalut

Potrzeby transferowe

Był taki czas (i być może jeszcze będzie), gdy bitcoiny byłycałkiem dobrymi środkami przesłania wartości. Dzisiaj wygląda tokiepsko – prowizje dla górników za transakcje są dziś bardzowysokie, przelewy mniejszych kwot są kompletnie nieopłacalne. Owiele lepiej przekonwertować bitcoiny (BTC) np. Bitcoin Cash (BCH),walutę powstałą po tzw. hard forku bitcoina w zeszłym roku,przelewy za pomocą BCH kosztują grosze (i są szybsze).

Co jednak istotne, przekazów w kryptowalutach nie da sięzablokować ani ocenzurować. Wartość można w ten sposób przesłaćnawet tym, którzy w żaden inny sposób otrzymać jej nie mogą. Takbyło po tym, gdy praktycznie wszyscy operatorzy usług finansowychzablokowali przekazy na rzecz Wikileaks, tak jest ostatnio w wypadkuserwisu prezentującego usługi prostytutek Backpage.com.

Wciąż istotną rolę odgrywają transfery do tych, którzy wogóle działają poza legalną działalnością gospodarczą. Dawnominęły czasy, gdy wzrost wartości bitcoina napędzały potrzebykonsumentów narkotyków, kupujących je na czarnym rynku giełdukrytych w sieci Tor. Stało się tak nie tylko ze względu na wzrostwielkości samego rynku kryptowalut, ale też ze względu napojawienie się kryptowalut zapewniających znacznie większąanonimowość transakcji.

To przede wszystkim całkowicie anonimowe kryptowalut na baziealgorytmu CryptoNote, takie jak Monero (XMR) i ByteCoin (BCN), aleteż Digital Cash (DASH) z funkcją szybkich płatności izaawansowanego miksowania, utrudniającego wykrycie określonejtransakcji, oraz Zcash (ZEC), implementujący protokół Zerocoin, wktórym transakcje są ukryte, ale mogą być przez użytkownikaselektywnie ujawnione np. na potrzeby audytu finansowego.

W ostatnich latach zapotrzebowanie na kryptowaluty napędziło teżransomware – w większości wypadków szyfrujące dane użytkownikówszkodniki żądały zapłacenia okupu właśnie w bitcoinach,zmuszając ofiary do ich zakupienia, tylko po to by zaraz wysłać jecyberprzestępcom.

Spore znaczenie ma także zainteresowanie… innymikryptowalutami. Większości z nich nie kupimy za złotówki czydolary, oferowane są one najczęściej tylko na giełdach w parach zbitcoinem, ethereum czy litecoinem. Zainteresowany ich nabycieminwestor musi wpierw kupić np. bitcoiny za walutę państwową najakiejś bardziej uregulowanej, oficjalnej giełdzie, a potem przelaćte bitcoiny na giełdy trzymające się z dala od walut państwowych,by tam kupować i sprzedawać te wszystkie „alty”, jak je nazywaspołeczność traderów.

Manipulacje rynkowe

Na zmienność cen kryptowalut wpływają też oczywiściemanipulacje kursem przeprowadzane za pomocą botów tradingowych.Ocenia się, że jeszcze w 2013-2014 roku właściwiezsynchronizowane w czasie automatycznie przeprowadzane transakcje wmałych kwotach były w stanie zmienić kurs bitcoina o nawetkilkanaście procent dziennie, a w wypadku mniejszych kryptowalutnawet o kilkadziesiąt procent.

Dzisiaj, przy obecnej kapitalizacji kryptowalut i liczbiedziałających w Sieci giełd takie operacje nie są już skuteczne,ale tajemnicą poliszynela jest to, że istnieją grupy grubych ryb,wielorybów, które koordynując swoje zakupy są w stanie znaczącopodnieść kurs dowolnej kryptowaluty i nakłonić w ten sposób dozakupów pomniejszych spekulantów–ignorantów, którzy oczywiściekończą kupując drogo, a sprzedając tanio.

Postęp technologiczny

Ogromny, a niedoceniony chyba wciąż przez większośćanalityków finansowych wpływ na popyt na kryptowaluty ma pojawieniesię walut nowej generacji, które przedstawiają się nie tyle jako„wirtualne pieniądze”, co platformy software’owe douruchamiania na nich innowacyjnych usług finansowych, zawieraniainteligentnych kontraktów, czy pisania oprogramowania. Najważniejsząz nich jest dziś oczywiście Ethereum (ETH), ale bardzo ciekawiezapowiadają się takie platformy jak EOS.IO (EOS) – co ciekawe,działający na bazie Ethereum – oraz Lisk (LSK), który jestpoważną, niezależną alternatywą dla Ethereum, w bardzo ciekawysposób pozwalającą na tworzenie zdecentralizowanych aplikacji.

Przyszłość kryptowalut to zdecentralizowane platformy obliczeniowe?
Przyszłość kryptowalut to zdecentralizowane platformy obliczeniowe?

Nawet „klasyczne” kryptowaluty w ciekawy sposób się rozwijają,taki np. Peercoin (PPC), i tak jedna z najbardziej innowacyjnychwalut od swojego powstania w 2012 roku, doczekać się ma niebawemwłasnego mechanizmu inteligentnych transakcji dla dowolnych zasobówPeerAssets, który umożliwić ma tworzenie zdecentralizowanychorganizacji (DAO) w jego blockchainie.

Od strony finansowej te innowacyjne „kryptowaluty 2.0”otwierają drogę do coraz częściej testowanego modelu pozyskiwaniapieniędzy na biznes. Zamiast wchodzić na giełdę, firmaprzygotowuje emisję własnych kryptotokenów, tzw. ICO, Initial CoinOffering. Kryptotokeny takie są wykorzystywane następnie woferowanych przez firmę usługach. Pierwsi inwestorzy, którzyzdecydują się zainwestować w biznes przed jego uruchomieniem,oczywiście mogą tokeny te nabyć za ułamek ich założonejwartości – licząc, że później odsprzedzą je na giełdachnormalnym użytkownikom usług. Jako wspierana przez kryptografięalternatywa dla znanego dobrze dziś crowdsourcingu, ICO ma ogromnypotencjał wzrostu – w ostatnim roku w ten sposób pozyskanorównowartość niemal 5 mld dolarów.

Tether: cyfrowe dolary

Niewątpliwie znaczący wpływ na podniesienie ceny bitconówmiało wpłynięcie na rynek kryptowalut tzw. tetheru (USDT), czyliscentralizowanych cyfrowych tokenów, mających być wirtualnymizamiennikami dolarów amerykańskich, pozostającymi z nimi wstosunku 1:1 (mniej więcej). Tether miał w założeniu uniemożliwićwięc spekulacje , ale jak niektórzy twierdzą, posłużył domanipulacji cenami bitcoinów.

Uznani ekonomiści zarzucają twórcom tetheru, że wcale nieposiadają prawdziwego pokrycia na swoją wirtualną walutę wdolarach, że wyprodukowali miliardy tych tokenów z „powietrza”– dziennie nawet do 100 mln USDT. Za tether tymczasem na niektórychgiełdach można kupić realne kryptowaluty, co oczywiście prowadzido wzrostu ich kursów.

Straszenie i chwalenie przez regulatorów

Znaczący wpływ na popyt mają oczywiście wypowiedzi czynnikówoficjalnych. Ludzie raczej starają się unikać kłopotów, więcjeśli usłyszą od rzeczników banków, instytucji kontrolifinansowej czy nawet samych ministrów finansów coś złego na tematkryptowalut, bardzo szybko znajduje to odbicie w spadającym kursie.Widać to było, gdy we wrześniu br. prezes potężnego bankuinwestycyjnego JP Morgan stwierdził, że „bitcoin to oszustwo”,na którym zyskują jedynie spekulanci.

Działa to oczywiście też w drugą stronę: wystarczy jednodobre słowo decydenta, by sterowani opiniami władzy inwestorzy kurspodbili. Mogliśmy dopiero co być tego świadkiem, gdy przed KomisjąBankową Senatu USA zeznawał prezes Commodity Futures TradingCommission (CFTC), Christopher Giancarlo – pochwalił on nie tylkotechnologię rozproszonego rejestru blockchain na której bazujewiększość kryptowalut, ale też samego Bitcoina, stwierdzając, żegdyby nie było Bitcoina, nie byłoby blockchainu. Dodał też, żejesteśmy winni temu nowemu pokoleniu szacunek dla entuzjazmu dowirtualnych walut, z przemyślaną i zrównoważoną reakcją, a nielekceważącą.

Kryptowaluty bez żalu

Nie jesteśmy w stanie powiedzieć Wam, ile bitcoin będziekosztował za rok – czy jak niektórzy twierdzą 0 zł, czy milion.To wszystko zależy od wolnego rynku, modyfikowanego przez tewszystkie wymienione wyżej czynniki. Te właśnie modyfikacjesprawiają, że w wypadku kryptowalut analiza techniczna jestnieporównywalnie trudniejsza.

Możemy Wam jednak przypomnieć kilka truizmów w kwestiikryptowalut:

  • nigdy nie bierzcie kredytów na swoje inwestycje,
  • nigdy nie inwestujcie więcej, niż możecie sobie pozwolić bezuszczerbku dla swojego stylu życia,
  • na ryzykownych inwestycjach stracić możecie jedynie 100%, azyskać aż 1000%,
  • warto wiedzieć, w co się inwestuje – ciekawe technologicznieprojekty bronią się przez długie lata,
  • kupowanie drogo a sprzedawanie tanio jest skuteczną strategią doogłoszenia bankructwa,
  • za to kupowanie tanio i płacenie tym później za usługi iprodukty to świetny pomysł,
  • dywersyfikacja jest dobra, nigdy nie należy wszystkich jajeknosić w jednym koszyku.

Stosując je, będziecie mniej płakać, niż ci wszyscy, którzy sterowani są wypadkową żądzy zysku i paniki.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (111)