PlayStation 5, RTX-y i reszta: wiemy, ile zarobili już spekulanci

PlayStation 5, RTX‑y i reszta: wiemy, ile zarobili już spekulanci

PlayStation 5, RTX-y i reszta: wiemy, ile zarobili już spekulanci
Piotr Urbaniak
07.12.2020 03:12

Odpowiedź brzmi: 82 mln dol. Na samym eBayu, dodajmy. Tak właśnie wynika z analizy statystycznej przeprowadzonej przez programistę Michaela Driscolla.

Driscoll stworzył scraper, dzięki któremu gromadzi informacje o wszystkich sprzedanych na eBayu konsolach PS5 i Xbox Series X, kartach graficznych GeForce RTX 30 i Radeon RX 6000, a także procesorach AMD Zen 3. Innymi słowy: urządzeniach, które aktualnie znajdują się w na tyle dużym deficycie, że zainteresowały spekulantów.

Zestawiając zebrane dane z cenami sugerowanymi i typowymi prowizjami eBaya, programista wylicza, ile zarabiają pokątni handlarze i kiedy ewentualnie ten proceder przestanie się im opłacać. To prawdopodobnie jedyna taka analiza na świecie.

Ceny sprzedaży PlayStation 5, fot. GitHub (Michael Driscoll)
Ceny sprzedaży PlayStation 5, fot. GitHub (Michael Driscoll)

Przykładowo, PlayStation 5 w wersji z napędem optycznym, które zostało oficjalnie wycenione na 499 dol., na eBayu osiąga obecnie medianę cen równą 1021 dol. A to i tak wobec wyraźnej tendencji spadkowej, bo jeszcze w minionym tygodniu było to 1101 dol. Jednocześnie od premiery koniki sprzedali dokładnie 25 642 takie konsole, co pozwala z kolei wyliczyć, że ich łączny zysk wynosi ponad 14,7 mln dol.

W zależności od tego, czy dany handlarz dysponuje kontem firmowym i zwolnieniem z prowizji, czy nie, inny jest próg opłacalności – zauważa Driscoll. Podczas gdy zorganizowanym podmiotom redystrybucja PS5 będzie opłacać się nawet w momencie, gdy cena sprzedaży osiągnie 507 dol., dla osób prywatnych próg opłacalności wynosi 642 dol.

W tej chwili suma profitu handlarzy na wszystkich deficytowych towarach wynosi bagatela 82 mln dol. Trzeba przyznać, że urósł tu naprawdę konkretny rynek.

A gdyby tak...

Z technicznego punktu widzenia, najciekawsze jest jednak samo narzędzie Driscolla. Jest to bowiem projekt open source, opublikowany na GitHubie, który w gruncie rzeczy zapewnia znacznie większą elastyczność niż konkretnie pogoń za spekulantami.

Napisany w Pythonie, przyjmie jako argument dowolną frazę, pozwalając ograniczyć zakres wyszukiwania do konkretnych przedziałów cenowych oraz czasowych. Można więc równie efektywnie, po niewielkich modyfikacjach, wykorzystać go celem regularnego monitorowania cen albo jako narzędzie do weryfikacji wszelkich promocji.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (61)