Projektor kina domowego Sony VPL-HW45ES – diament dla wymagających

Projektor kina domowego Sony VPL‑HW45ES – diament dla wymagających

Projektor kina domowego Sony VPL-HW45ES – diament dla wymagających
16.07.2016 00:43, aktualizacja: 16.07.2016 03:11

Czy w obecnych czasach warto jeszcze kupować projektor kina domowego, a w szczególności taki który kosztuje 10 tys. zł? W czasach gdy za tę samą kwotę możemy nabyć olbrzymi, 65-calowy telewizor 4K, a 50-calowy odbiornik Full HD uznanego producenta znajdziemy bez problemu za 1700 zł?

W przeciętnym polskim mieszkaniu taka wielkość ekranu, w połączeniu z wielokanałowym systemem audio, daje już jakąś namiastkę kina domowego. No właśnie, namiastkę. Bezkompromisowi kinomaniacy wiedzą, że do oddania klimatu prawdziwego kina potrzeba znacznie większej przekątnej, a pod tym względem prym wiodą projektory. Do tego wygodna kanapa, przygaszone światło i można rozpocząć seans.

Spadek cen i postęp jaki dokonał się w segmencie telewizorów jest olbrzymi, ale wbrew pozorom projektory też nie stoją w miejscu. Najlepiej widać to po bohaterze niniejszej recenzji, projektorze Sony VPL-HW45ES, który niedawno trafił na rynek. Na pierwszy rzut oka jego parametry nie powalają: rozdzielczość Full HD, jasność 1800 ANSI lumenów. To jednak pozory, bo nie wszystko można opisać suchymi parametrami i cyferkami.

Jak ten projektor świeci! Trudno oddać słowami jakość obrazu, jego nasycenie i odwzorowanie kolorów. HW45ES świeci nie jak... projektor, a raczej jak gigantyczny telewizor. Żadnych wypranych kolorów, żadnych szarych czerni. Wszystko jest pięknie nasycone, żywe, a kontrast doskonały. To zasługa technologii w której wykonany jest projektor LCoS (liquid crystal on silicon), w nomenklaturze Sony określanej jako SXRD. Łączy ona w sobie zalety powszechnie stosowanych w projektorach technologii LCD (nasycenie, odwzorowanie kolorów) i DLP (wysoki kontrast, głębia czerni), przy jednocześnie nie powielaniu ich wad. Jest to rozwiązanie niszowe, komercyjnie wykorzystywane właściwie tylko przez Sony i JVC. Nic więc dziwnego, że to projektory tych dwóch firm są najbardziej cenione w "cinemafilskich" środowiskach.

Sama technika to jednak nie wszystko, Sony do perfekcji dopracowało bowiem predefiniowane tryby pracy. Do wyboru jest ich aż 9: Film 1, Film 2, Reference, TV, Photo, Game, Bright Cinema, Bright TV oraz User. Przełączamy się pomiędzy nimi przy pomocy bardzo wygodnego pilota z podświetlanymi przyciskami. To właśnie w trybach TV i Bright TV mamy do czynienia z parametrami obrazu niczym z olbrzymiego telewizora, a nie projektora - wysoką jasnością i mocno nasyconymi kolorami. Do oglądania rozgrywek sportowych jak znalazł.

Obraz

Równie, a nawet jeszcze bardziej imponująco prezentują się tryby kinowe Film 1 i Film 2, biorąc pod uwagę przeznaczenie projektora najważniejsze. Barwy nie są tak rażące jak w trybach telewizyjnych, ale nadal wspaniale nasycone, gama kolorów ulega przy tym delikatnemu ociepleniu, a cały obraz staje się przepięknie plastyczny i dosłownie pieści oczy. Efekt jest zdecydowanie kinowy i jednym słowem oszałamiający. Można godzinami sycić się oglądaniem ulubionych filmów i jednocześnie nie odczuwać zmęczenia wzroku.

Patrząc na suche dane techniczne HW45ES mogą nasunąć się obawy co do jasności. Co prawda 1800 ANSI lumenów to nie tak mało, ale projektory kina domowego LCD i DLP przyzwyczaiły nas do wartości rzędu 2000-2500, a w rozwiązaniach biznesowych standardem jest wręcz 3000-5000 ANSI lumenów. W praktyce obawy okazują się jednak przedwczesne bowiem jasność generowanego obrazu jest wręcz idealna, a filmy można oglądać nawet przy niepełnym zaciemnieniu. Najwyraźniej lumeny lumenom nierówne, identyczne wrażenia miałem zresztą testując 3 lata temu wcześniejszy model HW50ES.

Jednocześnie nie mamy przy tym do czynienia z irytującym zjawiskiem szarych czerni, czyli nieodłączną cechą bardzo jasnych projektorów. W wielu droższych projektorach efekt ten jest maskowany tzw. aktywną przysłoną, która ogranicza emisję światła w ciemnych scenach, dzięki czemu mamy wrażenie pełniejszej czerni. Rozwiązanie to daje świetne efekty i znakomicie oszukuje nasz wzrok, ale w filmach z dynamicznymi ujęciami często powoduje wielokrotne zmiany natężenia jasności obrazu, co dla mnie jest na dłuższą metę nieco irytujące. Tymczasem w HW45ES, mimo braku aktywnej przysłony, ze względu na technologię SXRD i nieprzesadzoną jasność, czernie nawet w ciemnych scenach pozostają w pełni akceptowalne.

Obraz

Co istotne, wszystkich tych pozytywnych wrażeń nie zakłóca irytujący szum pracy wentylatora, jak to ma miejsce w wielu tanich projektorach. Projektory Sony znane są cichej pracy i nie inaczej jest w przypadku HW45ES, którego głośność producent określa na 22 dB. Delikatny szum jest słyszalny jedynie tuż obok projektora, podwieszony pod sufitem staje się praktycznie bezgłośny. System chłodzenia tego projektora jest naprawdę genialny, stąd też prawdopodobnie biorą się jego spore gabaryty (ok. 46 x 41 x 18 cm).

Skoro już mowa o podwieszaniu, czyli instalacji, warto zwrócić uwagę na bardzo pomocne rozwiązanie jakim jest czterokierunkowy lens shift, niedostępny w tanich projektorach. Jest to możliwość przesunięcia obrazu w pionie i poziomie w zakresie odpowiednio +/-25% +/-71%. Dzięki temu nie ma konieczności instalowania projektora z milimetrową dokładnością, nie musimy też wspomagać się optycznymi korektami obrazu, które zawsze niosą za sobą jakieś deformacje.

To oczywiście tylko jeden z szeregu bajerów, jaki odróżnia HW45ES. Najbardziej widowiskowym jest Motion Enhancer interpolujący dodatkowe klatki, dzięki czemu zyskujemy obraz o zdecydowanie większej płynności. Rozwiązanie to jest analogiczne do telewizorów z większą liczbą "herców". Jednym przypada do gustu, inni - niczym panie z Gdańska - nie widzą różnicy, jeszcze innym taka nieco sztuczna, teatralna płynność przeszkadza. Osobiście najbliżej mi do tej ostatniej grupy stąd też nie testowałem Motion Enhancera zbyt namiętnie, niemniej jednak muszę odnotować, że rozwiązanie to działa i sprawuje się tak jak powinno.

Obraz

Kolejną atrakcją jest wsparcie odtwarzania filmów 3D. W czasach gdy producenci telewizorów odwracają się od trzeciego wymiaru, wiele osób może cieszyć, że funkcja ta nadal jest dostępna w projektorach. Co więcej, w przeciwieństwie do poprzednika tego projektora (HW40ES), w modelu HW45ES zastosowano radiowy nadajnik sygnału 3D, a nie na podczerwień. Niestety okularów 3D nie znajdziemy w komplecie, na tle ceny projektora nie jest to jednak wielki wydatek (dedykowane Sony TDG-BT500A kosztują ok. 240 zł).

Zmian na plus w stosunku do starego modelu jest zresztą więcej. To przede wszystkim zwiększona jasność z 1700 do 1800 ANSI lumenów, wynikająca z zastosowania lampy o wyższej mocy (215 vs. 200 Watt). Lampa ma przy tym przedłużoną trwałość (do 6000 godzin w trybie względem 5000 godzin w modelu HW40ES). Dzięki temu nowy model HW45ES uzyskuje parametry bliźniacze z droższym o 3 tys. zł HW65ES, który w efekcie różni się tylko wyjściem sterującym (trigger) do automatycznego opuszczania/podnoszenia ekranu, gniazdem sieci LAN i systemem Advanced Iris 3 (a więc wspomnianą wcześniej, aktywną przysłoną). Ponadto HW45ES wzbogacono o menu ekranowe w języku polskim oraz o możliwość aktualizowania firmware'u przez złącze USB.

Pozostałe złącza to oczywiście HDMI (2 szt.), gniazdo RS-232C do zdalnego sterowania, a także wejście mini-jack na odbiornik podczerwieni niezbędne w przypadku zabudowy projektora.

Obraz

Przymierzając się do całościowej oceny projektora Sony VPL-HW45ES zadałem sobie pytanie – czy poza ceną ma on jakieś wady? Generuje obraz fantastycznej jakości, jest niebywale cichy, ma świetnie skalibrowane, predefiniowane tryby pracy, a obsługuje się go bajecznie wygodnym pilotem. Czy mam więc do czynienia z ideałem, prawdziwym "diamentem"?

Niestety jest na tym diamencie skaza – HW45ES nie ma elektrycznej regulacji powiększenia i związanej z tym pamięci położenia obrazu, co w projektorach z tej półki cenowej zdecydowanie byłoby mile widziane. W przypadku przytłaczającej większości użytkowników nie jest to istotna wada, ale jeżeli należycie do tego promila osób, które posiadają lub planują nabyć ekran o proporcjach kinowych (2,39:1) będzie to istotne ograniczenie. HW45ES ustawiony pod takie proporcje obrazu nie "odzumuje się" aby wyświetlić serial zapisany w formacie 1,78:1 (czyli popularnym w TV 16:9). Można to oczywiście zrobić ręcznie, ale to raczej karkołomna zabawa, szczególnie gdy projektor jest podwieszony do sufitu. W przytłaczającej większości przypadków brak motoryki obiektywu nie niesie za sobą jednak żadnych negatywnych konsekwencji gdyż standardem są ekrany o uniwersalnych proporcjach 1,78:1 (16:9) na których wyświetlimy zarówno filmy kinowe w formacie 2,39:1, seriale zapisane zwykle w formacie 1,78:1, jak i stare filmy o proporcjach 1,33:1. I wszystkie będą wyglądać dobrze.

Z kronikarskiego obowiązku przyczepić można się jeszcze do kiepskiej precyzji pokręteł lens shiftu i zoomu. W projektorze za takie pieniądze regulacja obrazu powinna działać lepiej. Nie jest to jednak problem z którym trzeba zmagać się codziennie, a jedynie na początku, przy instalacji. Niemniej jednak nieco irytujący.

Mamy więc do czynienia z diamentem i choć ten diament ma skazy diamentem pozostaje. Sony VPL-HW45ES to świetny projektor, który zapewnia wrażenia wizualne, jakich nie da żaden dostępny w tej cenie telewizor. Oczywiście odbiornik telewizyjny jest urządzeniem znacznie bardziej uniwersalnym, ale jeżeli nad oglądanie wiadomości przedkładacie kontemplowanie wybornych filmów i seriali to projektor będzie znacznie lepszym wyborem. Szczególnie taki projektor jak Sony VPL-HW45ES, który w pełni zasługuje na najwyższą ocenę 5/5.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (36)