Amazon sprzedaje śmieci. Dosłownie

Idea pchlich targów nie jest niczym nowym. Właściwie to pojawiła się na długo przed internetem. Niemniej miejsca tego typu kojarzymy raczej z grupą nieschludnych ludzi i towarami rozrzuconymi na kocach lub folii, a nie największym detalistą na świecie – Amazonem. Dziennikarze Wall Street Journal udowadniają, jak mylące może być to skojarzenie.

I ciach, na Amazon, fot. Shutterstock.com
I ciach, na Amazon, fot. Shutterstock.com

Odpowiadając na uwagi czytelników dotyczące pogarszającej się ponoć jakości towarów na Amazonie, zespół WSJ przygotował prowokację. Jak relacjonuje dziennik, redaktorzy przeszukali kilka śmietników w New Jersey, aby znaleźć przedmioty przedstawiające jakąkolwiek wartość. Przynajmniej pozornie i bez zagłębiania się w szczegóły, takie jak chociażby data przydatności w przypadku produktów spożywczych.

Odnaleźli m.in. zestaw wzorników, album i maskę na Halloween, a nawet paczkowane nasiona słonecznika, miętówki oraz marmoladę. I wszystkie te śmieci towary zostały zatwierdzone przez automatyczny system weryfikacji Amazon, czytamy.

Nie udało się jedynie w przypadku kosmetyków i odżywek dla sportowców. W przypadku tych pierwszych Amazon zażądał karty charakterystyki, a tych drugich – dokumentacji pochodzenia.

Tak czy inaczej, większość znalezisk firma była gotowa przyjąć do swych magazynów. I wtedy WSJ ujawnił mistyfikację, informując otwarcie, skąd pochodzą oferowane produkty.

Jak zareagował gigant?

Rzecznik w pierwszej chwili odpowiedział klasyczną formułką o dokładaniu największych starań w celu utrzymania najwyższej jakości i dał gwarancję rozszerzenia kontroli łańcucha dostaw. Pojawił się także nowy zapis w regulaminie, zakazujący sprzedaży produktów przeznaczonych do zniszczenia lub usunięcia lub oznaczonych jako nieprzeznaczone do sprzedaży przez producenta.

WSJ natomiast przeanalizował około 45 tys. komentarzy kupujących z 2018 i 2019 roku. Odnalazł 4,3 tys. negatywnych opinii na temat produktów spożywczych, kosmetyków do makijażu i leków bez recepty, w których można było znaleźć informacje o niezamkniętych opakowaniach, upływie terminu ważności czy budzącej obawy konsystencji. Z tych 4,3 tys. produktów aż 544 miało flagi Amazon's Choice promujące je w wynikach wyszukiwania.

Pytaniem retorycznym jest, czy w obliczu eksperymentu WSJ i powyższej statystyki można z czystym sumieniem zamawiać w sieci żywność, chemię czy leki. Nawet u największych, a co za tym idzie teoretycznie najbardziej pewnych sprzedawców. Jak widać – to spore ryzyko.

Programy

Zobacz więcej

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (12)