Amazon walczy z handlowym "cebulactwem", ale uliczni sprzedawcy już zacierają ręce
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Słowo koronawirus odmienia się obecnie przez wszystkie przypadki, a niepokój w społeczeństwie wzrasta. Na tyle, aby ludzie zaczęli masowo wykupywać maski z filtrami. A skoro na coś rośnie popyt, to jasnym jest, że rosną też ceny. Tak przynajmniej głosi prawo ekonomii. Przeciwnego zdania jest najwyraźniej Amazon, który postanowił z żerowaniem na epidemii walczyć.
Jak donosi Wired, Amazon rozesłał do sprzedawców masek przypomnienia, aby ci stosowali się do obowiązujących na platformie Zasad Uczciwej Wyceny. W swojej wiadomości spółka miałaby stwierdzać, że nie będzie tolerować praktyk szkodzących zaufaniu klienta, do czego zalicza właśnie nagły wzrost cen. Niepokorni sprzedawcy ryzykują usunięcie wybranej oferty, a w skrajnych przypadkach nawet całkowite wykluczenie z platformy.
Na nieszczęście zainteresowanych, w tej chwili nie wydaje się, aby groźby Amazonu odnosiły jakikolwiek skutek. Średnia cena zestawu 100 szt. prostych masek z włókniny, który jeszcze do niedawna można było kupić za kilkanaście euro, zaczyna być liczona w setkach. Wyższej klasy maski, sprzedawane pojedynczo, takie jak stosowane dotychczas przez pracowników lotnisk produkty 3M, również widocznie podrożały. Niektóre modele ponad czterokrotnie.
Zachodni dziennikarze przypominają, że kiedy w 2017 r. przez Florydę przeszedł huragan Irma, a lokalnym problemem stał się dostęp do wody pitnej, ceny butelkowanej wody na Amazonie również sięgnęły absurdalnego poziomu. Wtedy serwis faktycznie usuwał najbardziej rażące oferty.
Dziś problem ma jednak skalę globalną, a handel maskami stał się prawdopodobnie najbardziej marżowym biznesem na świecie. Będąc w poniedziałek w Barcelonie, na własne oczy widziałem ulicznego sprzedawcę, który maski z włókniny oferował po 10 euro za sztukę. I chętni się pojawiali. W takim wypadku zakup 100 szt. za 100 euro można traktować niczym okazję.
Z tego też względu nawet jeśli Amazon opanuje sytuację na własnym podwórku, to nie wydaje się, aby przekrojowo mógł cokolwiek zmienić. Internet dostanie po uszach, ale pokątni sprzedawcy tylko się ucieszą – z możliwości zaserwowania jeszcze wyżej marży przy odsprzedaży.