Macierewicz przygląda się problemom Netii i Orange. To nie były przypadki?
Szczyt NATO był oczkiem w głowie polskich władz – wszystkomiało pójść idealnie. I w zasadzie obyło się bez incydentów,przynajmniej w sferze materialnej. W sferze wirtualnej jednakpamiętamy o problemach dwóch dużych sieci telekomunikacyjnychNetia padła ofiarą hakerów, którzy wykradli z jej baz daneklientów, z kolei Orange zaliczyło ogólnopolską awarięinfrastruktury. Minister Obrony Narodowej Antonii Macierewicz niesądzi, aby to był tylko przypadek.
Minister, występując w programie TVP „Minęła dwudziesta”,zapytany został, czy kłopoty wspomnianych operatorów mogły miećzwiązek ze szczytem NATO w Warszawie. Odpowiedź była dośćenigmatyczna, a zarazem niepokojąca:
Macierewicz nie chciał jednak powiedzieć, którą awarię ma namyśli – czy chodzi o infrastrukturę Orange, czy zabezpieczeniaNetii. Stwierdził jedynie, że problemy operatorówtelekomunikacyjnych w żaden sposób nie wpłynęły na przebiegszczytu, który uznał za historyczne i przełomowe wydarzenie wpolskiej historii.
To rozpatrywanie możliwości intencjonalnego działania źlewygląda w świetle decyzji ministrów obrony krajów NATO, którzykilka tygodni temu uznalicyberprzestrzeń za niezależną domenę działań wojennych.Wówczas to sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przypomniał,że w ten sposób obrona przed atakiem na systemy cybernetyczne stajesię częścią zbiorowej obrony Sojuszu, zgodnie ze słynnymartykułem 5. Traktatu Północnoatlantyckiego.
Jeśli więc szef MON-u dopatrzy się w awarii intencjonalnegodziałania wrogich sił, to mamy bezpośredni casus belli, nie tylkodo cyberwojny, ale i wojny konwencjonalnej. Do tej pierwszej mamy jużCERTNarodowy, do tej drugiej… no cóż, pozostaje mieć nadzieję,że o czymś takim minister Macierewicz nie pomyślał.