Po awarii Dokumentów Google: błąd w kodzie wywołał automatycznego cenzora

Po awarii Dokumentów Google: błąd w kodzie wywołał automatycznego cenzora02.11.2017 16:55

Dostawcy pakietów biurowych w chmurze nieustannie zapewniająswoich biznesowych użytkowników, że praca w przeglądarce toprzyszłość, że nie ma powodu obawiać się o poufnośćinformacji ani utratę kontroli nad swoimi danymi, a w zamiandostajemy przecież ogromną wygodę pracy grupowej. Ostatnia afera zDokumentami Google pokazuje, jak niedorzeczne są te zapewnienia.Firma z Mountain View nie tylko zagląda użytkownikom do ichdokumentów, ale też ma pod ręką narzędzia cenzorskie. Czasembywa i tak, że uruchomią się one bezpodstawnie, odcinając ludziod ich pracy.

31 października setki użytkowników na forum pomocy Google Docszadawało to samo pytanie: *dlaczego mój dokument zostałskasowany? *Inniwspominali, że dostęp do dokumentów mają, ale nie mają jakpokazać ich innym – pojawiał się komunikat, że danydokument został oznaczony jako niestosowny (inappropriate) i niemożna go już udostępniać. Niezależnie od komunikatu, efekt byłten sam – ludzie mający określone terminy oddania pracy zostalipostawieni pod ścianą.

Brak dostępu do plików trwałnawet do 10 godzin. Wśród poszkodowanych znaleźli się m.in.Rachel Bale, reporterka magazynu National Geographic, którejzablokowanoartykuł o przemycie dzikich zwierząt czy Bhaskar Sunkar, założycielpolitycznego pisma Jacobin, który stracił dostęp do dokumentu opostsocjalistycznych partiach Wschodniej Europy. Zdesperowaniużytkownicy próbowali nawiązać kontat z pomocą technicznąGoogle – tyle że ta akurat spała w innej strefie czasowej.

Has anyone had @googledocs lock you out of a doc before? My draft of a story about wildlife crime was just frozen for violating their TOS.

— Rachael Bale (@Rachael_Bale) October 31, 2017W końcu Google odezwało się naswoim forum w osobie niejakiej Julianne ze Społeczności DokumentówGoogle. Poinformowała ona, że na serwery produkcyjne wgrano kod,który doprowadził do niepoprawnego oznaczenia niewielkiego odsetkaDokumentów jako „nadużyć”, co spowodowało ich automatycznezablokowanie. Poprawka została już dostarczona, a wszyscyużytkownicy powinni już odzyskać dostęp do swoich dokumentów.Julianne przeprosiła za awarię, ale zarazem przypomniała, żeochrona użytkowników przed wirusami, malware i innymiformami nadużyć jest kluczowa dla ich bezpieczeństwa.

Świetna wiadomość, tyle żenie do końca prawdziwa – wielu użytkowników dalej wspominało,że pozostaje odciętych od dostępu do swoich dokumentów. Odezwałasię więc niejaka Jo S., ochotniczka pomocy technicznej z platynowąodznaką, która zaproponowała tym, których dokumenty nie zostałyprzywrócone, by zapoznalisię z Zasadami programu związanego z nadużyciami i ichegzekwowaniem, by sprawdzić, czy czasem nie naruszyli jednak zasadGoogle. Jeśli uważają, że zasad nie naruszyli, to powinni wysłaćprośbę o sprawdzenie przypadku naruszenia zasad przez dany plik.

Porada równie znakomita cowiadomość pani Julianne – i równie bezużyteczna. Aby poprosićo sprawdzenie naruszenia zasad, należy wpierw mieć dostęp dopliku, funkcja ta jest bowiem wszyta w mechanizm jego udostępnienia.Co więcej, Google nie wyznacza sobie żadnych ram czasowych narozstrzygnięcie kwestii zgodności z zasadami, więc ci, którzypotrzebują swojego dokumentu „na wczoraj”, nie mogą liczyć napospiech.

Cały ten incydent pokazujewyraźnie, że Richard Stallman miał całkowitą rację w kwestiichmur obliczeniowych. Dokumenty Google okazują się jeszcze gorszymrozwiązaniem, niż standardowy pakiet biurowy Microsoftu – tenostatni, mimo że własnościowy, nie czyta zawartości dokumentówużytkowników i nie blokuje im do nich dostępu, gdyby znalazł wnich coś nie tak.

Obowiązuje u nas wolność słowa

A lista rzeczy, które naplatformie Google’a są uważane za niestosowne, jest całkiemspora. Choć Google utrzymuje, że w jego usługach obowiązujewolność słowa, to jednocześnie przedstawia długą liczbęwyłączeń spod tej wolności. Wcale nie chodzi tylko o materiały ocharakterze pornograficznym (ani żadne materiałypromujące albo przedstawiające niezgodne z prawem lubnieodpowiednie czynności seksualne z dziećmi albo zwierzętami,jak tłumaczy firma z Mountain View).

Zakazane jest też prezentowanieprzemocy (chyba że jest to uzasadnione wyższym dobrem społecznym),szerzenie treści, które promują lub akceptują przemocwobec osób lub grup ze względu na ich rasę lub pochodzenieetniczne, wyznanie, niepełnosprawność, płeć, wiek, narodowość,status weterana lub orientację seksualną/tożsamość płciową,promowanie niebezpiecznych lub niezgodnych z prawemzachowań, na przykład (…) sprzedaży narkotyków lub leków nareceptę, a nawet przekazywanielinków do stron internetowych, na których do nielegalnego pobraniadostępne są pliki lub materiały chronione prawami autorskimi.

Innymi słowy, Google przyznaje,że ma dostęp do dokumentów swoich użytkowników, czyta je ipozwala sobie je usunąć ze względu na przeróżne naruszenia jegozasad. Samo tymczasem za nic nie odpowiada – w najnowszej wersjiWarunków korzystania z usług Google możemy sobie poczytać oGwarancjach i wyłączeniu odpowiedzialności. Usługi Google sąświadczone „w takim stanie w jakim się znajdują”, a firma nieskłada żadnych konkretnych obietnic z nimi związanych, dotyczącychkonkretnych funkcji, niezawodności czy dostępności.

Chmura nie zwalnia z konieczności robienia backupu

Gdy więc usłyszycie kiedyś odGoogle obietnicę bezpieczeństwa waszych danych w chmurze, wiedzcieże to tylko marketingowy frazes. Google niczego takiego nie obiecuje– otwarcie mówi, że nie ponosi odpowiedzialności za żadnestraty ani szkody.

I've been actively promoting @googledocs as a way to work on grants/papers across institutions. This is a deal-breaker.

— Leighton Pritchard (@widdowquinn) October 31, 2017Lewton Pritchar, bioinformatykdotknięty tą ostatnią awarią napisałna Twitterze, że wcześniej promował Dokumenty Google jakonarzędzie do współpracy między instytucjami. To co jednak sięstało sprawiło, że z tym promowaniem już koniec. Nie zadowala goteż forma poinformowania o problemie. Skoro nie wiemy, cofaktycznie się stało, jak możemy ocenić wiarygodność deklaracjiwprowadzenia procesów, które do takich awarii już nie dopuszczą?– pyta Pritchar.

Jeśli nie możecie się rozstaćz usługami Google’a, możemy jedynie polecić regularne kopiowanieprzechowywanych w chmurze plików na lokalny dysk za pomocą klientaDysku Google (wersja naWindowsa | wersja na macOS-a).Użytkownikom Linuksa można polecić albo mechanizm integracji zDyskiem Google wprowadzony wKDE 5.11, albo napisany w Go programik drive,który jest wszechstronnym konsolowym klientem tej usługi.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.