Czytnik ebooków Onyx BOOX i62 HD Angel Glow dla nocnych marków
10.10.2013 16:11, aktual.: 11.10.2013 14:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W moje ręce wpadł ciekawy czytnik Onyx BOOX i62HD Angel Glow, dystrybuowany przez wrocławską firmę Arta Tech. Zanim przejdę do recenzji, przyznam, nie jestem fanem literatury i nie należę do żadnego „klubu dobrej książki”. Za dużo czasu spędzam przed komputerem i zbyt wiele treści czytam na ekranie monitora, żeby dodatkowo męczyć i tak słaby wzrok. Jak zatem sprostać zadaniu i wykonać rzetelny test? Nie obeszło się bez asystentki! Fanatyczka papierowych książek, pochłaniająca w miesiącu większą ich ilość, niż ja w ciągu roku, no dobra, w ciągu dekady, wybierająca bibliotekę zamiast supermarketu, idealnie pasuje do tej roli – moja żona... Zofia ;)
Dla formalności, BOOX i62HD Angel Glow został wyposażony w 6-calowy dotykowy ekran E-Ink HD wyświetlający obraz o rozdzielczość 758×1024 pikseli. Jak na czytnik elektronicznych książek, posiada również niezłą specyfikację: procesor 800 MHz, 128 MB pamięci operacyjnej, 4 GB pamięci wbudowanej z możliwością rozbudowy o kolejne 32 GB kartą microSD, WiFi (802.11 b/g/n) i gniazdo audio 3,5 mm. Najciekawszym elementem urządzenia jest podświetlenie ekranu. Całość została zamknięta w obudowie o wymiarach 171×125×10,9 mm i z akumulatorem o pojemności 1600 mAh (Li-Polymer) waży 238 gramów.
Czytnik na uruchomienie potrzebuje 22 sekundy. Po tym czasie pojawia się ekran startowy podzielony na cztery części. W górnym prawym rogu widać mały analogowy zegarek i aktualną datę. Obok niego znajduje się pole z listą trzech ostatnio wybieranych książek. Główną część ekranu zajmują ikony narzędzi (księgarnia BOOXsource, Chmura danych, Ostatnio otwarte, Pamięć wewnętrzna, Karta SD, Skróty, Słownik, Strony WWW, Szkicownik i na kolejnej stronie Notatki, Ustawienia i Aplikacje). Na dole umieszczono pasek ze skrótem do ustawień, informacją o bieżącej stronie i ikoną obrazującą stan baterii. Można powiedzieć, że wszystko ma swoje miejsce, a intuicja podpowiada, co dokładnie kliknąć, aby uzyskać zamierzony efekt.
Na klikaniu dotykowego ekranu obsługa urządzenia się nie kończy, mamy do dyspozycji jeszcze trzy przyciski fizyczne. Pierwszy, umieszczony centralnie pod ekranem, przy pojedynczym kliknięciu cofa o jeden krok, natomiast po przytrzymaniu włącza podświetlenie ekranu. Pozostałe, umieszczone skrajnie na bokach frontowej części obudowy, służą do przewijania strony. W ich przypadku ciężko powiedzieć o intuicyjności. Oba są dwufunkcyjne, można je kliknąć na górze i na dole. Lewy dół przewija stronę do przodu, góra cofa. Prawy dół cofa, zaś góra przewija. Według mnie niepotrzebne zamieszanie. Wystarczyło zastosować przyciski jednofunkcyjne, gdzie lewy cofałby stronę, a prawy przerzucał do przodu.
Po wstępnych oględzinach ustawień, podłączyłem czytnik do komputera i przeniosłem do pamięci wewnętrznej kilka książek. Tak przygotowane urządzenie trafiło w ręce asystentki. Głównym założeniem było sprawdzenie, czy osoba przyzwyczajona do drukowanej na papierze treści przekona się do wersji elektronicznej, czy odczuje jakiś dyskomfort i czy ten konkretny model urządzenia zachęci lub zniechęci do czytania ebooków. Pierwsze wnioski pojawiły się od razu. Można powiedzieć, że urządzenie ma dobrze „wyważoną” specyfikację. Ekran reagował na każde kliknięcie, a interfejs ani razu się nie zawiesił. Reszta przyszła z czasem.
Asystentka doceniła proste, klasyczne wykonanie urządzenia, bez zbędnych „fajerwerków”, mrugających LED-ów i niepotrzebnych przycisków. Spodobało się, że czytnik mieści się do każdej torebki i nie waży więcej niż mała książka. Jako największa zaleta zostało wskazane podświetlenie ekranu (dodam, że w ustawieniach można dostosować zakres podświetlenie od 1 do 50 i przy każdy poziomie ekran świeci tak samo równo). Zwrócono jednak uwagę, że funkcja ta powinna być stosowana tylko w momencie konieczności, ponieważ męczy oczy, co wpływa na jakość i komfort czytania (podświetlenie 6 z 50). BOOX i62HD Angel Glow załapał również minusa za pasek menu wyświetlający się na dole ekranu podczas czytania treści. Domyślenie jest on przeładowany miniaturowymi funkcyjnymi ikonkami, których w praktyce nawet malutkie dłonie nie są w stanie obsłużyć. Opcje takie jak obracanie ekranu, adnotacje, słownik, szukajka, czy ręczne notatki równie dobrze można uruchomić z większego menu ustawień, które pojawia się po przytrzymaniu palca na ekranie. Co więcej, opcje są tam opisane i poukładane w kategorie. Na pasku z istotnych elementów pojawia się godzina, stan baterii i numer strony. Całe szczęście irytujący pasek można całkowicie wyłączyć, przełączając się w tryb pełnoekranowy. Wśród minusów znalazł się jeszcze jeden za powiększanie czcionki. Nie we wszystkich ebookach udawało się ustawić optymalną wielkość. Opcje w menu nie zawsze reagowały, a zmiana poprzez rozsuwanie palców na ekranie dotykowym była bardzo mało precyzyjna (później okazało się, że to nie jest płynność, tylko przeskok na konkretny procentowy poziom powiększenia czcionki).
Po kilku dniach spędzonych nad elektroniczną lekturą, zapytałem żonę czy urządzenie spełniło jej oczekiwania. Odpowiedziała krótko: nie! Dodała również, że nie chodzi stricte o sam model, czy jego parametry, tylko o ideę czytania ebooków jako następcy książek w wersji tradycyjnej. Dodała jednak, że jeżeli miałaby wybrać się w podróż trwająca chociażby 3 dni, co wiązałoby się z zabraniem co najmniej 2 książek, to urządzenie przydałoby się jej w roli „zastępcy”. Ja tutaj widzę jeszcze jeden problem, bardziej ekonomiczny. Chodzi oczywiście o cenę ebooków i brak możliwości wypożyczania ich tak jak tradycyjnych książek w bibliotece.
Wracając do czytnika, warto jeszcze wspomnieć o kilku jego elementach. Przede wszystkich w system urządzenia zaimplementowana jest internetowa księgarnia booxsource.com. Jej baza zawiera blisko dwadzieścia tysięcy ebooków z różnych kategorii, w tym ponad osiemdziesiąt pozycji darmowych. Treści można również pobierać z wirtualnych dysków Dropboxa, GoogleDrive i Storino. Zamykając temat składowych wymagających połączenia z Internetem napomknę o przeglądarce stron www, jest ona w mojej ocenie bezużyteczna, a nawet zbędna. Z połączeniem WiFi nawiązanym przez urządzenie jest jeden problem, jeśli nie zamknie się go podczas wyjścia z księgarni lub przeglądarki czy też z dysku w chmurze, to całkowicie się o nim zapomina, a na żadnym pasku nie widać ikony informującej o połączeniu. Niestety włączony moduł sieci bezprzewodowej drastycznie traktuje baterię. Urządzenie z aktywnym WiFi wystarczyło na zaledwie jeden dzień.
Czytnik ma również wbudowany szkicownik i notatnik. Pisanie na nim to kiepski pomysł, efekt końcowy jest mizerny, szybka notatka wykonana odręcznie do niczego się później nie nadaje. Od biedy, może się przydać, do zanotowania numeru, adresu, czy tytułu książki, jeśli w pobliżu nie ma ani kartki z długopisem, ani telefonu. Wśród narzędzi znajdziemy także słownik. Byłem przekonany, że to mały tłumacz, jednak po wpisaniu słowa w języku angielskim wyskakuje tylko zapis fonetyczny i rozwinięty opis, więc mamy po prostu do czynienia ze słownikiem języka angielskiego.
Warto zwrócić także uwagę na skrót Aplikacje. Znajdziemy w nim Kalkulator, Kalendarz, Gomoku, Sudoku i Przeglądarkę RSS. Oprócz ostatniej pozycji, która po dodaniu kilku kanałów nie chciała mi działać, obecność prostych, ale wymagających myślenia gier uważam za dobry pomysł. Kalkulator także może się przydać w najmniej oczekiwanym momencie. Za to należy się plus.
Ostatnio funkcją, na którą zwróciłem uwagę i o której na pewno trzeba wspomnieć, jest syntezator mowy. Po podłączeniu słuchawek do czytnika, każdy tekst możemy odsłuchać. Niestety głos i sposób w jakim czyta lektor szybko zniechęca, wręcz zmusza do wyłączenia – zamysł dobry, lecz wykonanie słabiutkie. Na całe szczęście obecność słuchawkowego gniazda można wykorzystać na słuchanie wgranych do pamięci utworów lub audiobooków (czytnik uruchamia je w prostym odtwarzaczu). Dźwięk jest czysty, wyraźny i przyjemny dla ucha.
Onyx BOOX i62HD Angel Glow w księgarni booxsource kosztuje 599 złotych (w internetowych sklepach nie udało mi się znaleźć niższej kwoty). W tej cenie otrzymujemy również obszerny zestaw lektur wgranych do pamięci wewnętrznej urządzenia.
Przyszły użytkownik powinien być zadowolony z wydajności podzespołów. Czytnik w czasie testów nie zawiesił się ani razu, ani nie spowalniał przy obsłudze. Ogromną zaletą urządzenia jest podświetlenie ekranu. Gdybym kiedykolwiek miał kupić czytnik ebooków, nie wyobrażałbym go sobie bez tej funkcji. Dzięki niej można czytać treści w każdych warunkach oświetleniowych. Osoby nastawione na dodatki i aplikacje, muszą przemyśleć zakup. Nad nimi producent musi jeszcze troszkę popracować. Być może niedociągnięcia zostaną poprawione przez udostępnienie nowego firmware – wtedy czytnik będę mógł śmiało polecić.
W teście na pewno brakuje informacji o obsługiwanych formatach plików. Osobiście korzystałem tylko z pdf i epub i nie napotkałem problemów. Większe zestawienie można znaleźć na stronie producenta. Również nie rozpisywałem się o akumulatorze. Wspominałem tylko o niefortunnej sytuacji z WiFi. Producent podaje, że w pełni naładowany akumulator wytrzyma około 10 tysięcy odświeżeń stron. Nie mam jednak pewności, czy chodzi o wyświetlenie strony, czy o rzeczywiste odświeżenie ekranu (w ustawieniach można zadać odświeżanie co 3,5,7,9 stron lub nie robić go wcale, albo robić je zawsze). W warunkach „testowych” sprzęt po tygodniu zjadł 2 z 5 kresek akumulatora.