Drugie urodziny klienta Steam na Linuksie: od niemal zera do ponad 1400 pozycji
06.11.2014 21:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dwa lata temu Valve zmieniło losy Linuksa. Sceptyczni internauci,nie dowierzający informacjom publikowanym na łamach Phoronixa,otrzymali ku swojemu zaskoczeniu możliwość zapisania się dobeta-testówklienta Steam dla systemu operacyjnego, który z grami w ogóle się niekojarzył. Liczba udostępnionych w ten sposób gier była skromna –Team Fortress 2 i Serious Sam 3, a do tego kilkanaście gier indie.Dzisiaj dla Linuksa na Steamie znajdziemy już ponad1400 tytułów.
Zwolennicy ideologii Wolnego Oprogramowania mają trudny orzech dozgryzienia z Valve. Z ich perspektywy klient Steama to czyste zło –nie tylko nie daje dostępu do kodu źródłowego, ale nawet odbieraswobodę dysponowania kupionymi grami. Trudno tu mówić o kupnieoprogramowania, mamy do czynienia raczej z dzierżawą na narzuconychużytkownikowi warunkach. Co gorsze, większości z tychprzygotowanych na Linuksa gier poza Steamem nie znajdziemy. RichardStallman postawiłsprawę jasno: niewolne gry są nieetyczne, jako że nie zapewniająswobody swoim użytkownikom.
Z drugiej jednak strony nawet Stallmanowi trudno całkowiciepotępić Valve z jego zabezpieczeniami DRM. Guru WolnegoOprogramowania przyznaje, że możliwość uruchamiania niewolnychgier na Linuksie może uwolnić wielu ludzi od ich uzależnienia odWindows, więc ostateczny efekt może być pozytywny. Niechęć wobecWindows bardziej łączy go z szefem Valve, Gabe Newellem, niżdzieli – ten ostatni, mimo że jego biznes bez systemu Microsoftunie mógłby istnieć, niejednokrotnie określał Windows 8 jakokatastrofę dla całej branży PC i chwalił Linuksa, uznając go zaprzyszłość komputerowej rozrywki.
Nie można też zapomnieć o korzyściach, jakie działania Valveprzyniosły przez te ostatnie dwa lata wszystkim użytkownikomLinuksa, nie tylko korzystającym z klienta Steam. Prace nadSteamOS-em, bazującym na Debianie systemem operacyjnym dla SteamMachines, konsolopodobnych komputerków do salonu, służącychprzede wszystkim do uruchamiania gier ze Steama sprawiły, żeproducenci kart graficznych poważniej zainteresowali sięoptymalizacją swoich sterowników na Linuksa. Programiści Valvewłożyli wiele wysiłku w ulepszanie narzędzi deweloperskich, w tymdebuggeradla kompilatora LLVM i nowego debuggera VOGLdla biblioteki graficznej OpenGL. Firma zdecydowała się też nauwolnienie warstwy abstrakcji ToGL,pozwalającej na tłumaczenie w locie wywołań Direct3D na OpenGL.
Cynicy powiedzą, że to wszystko Gabe Newell robi nie dlaLinuksa, lecz dla swojego biznesu. Otwarta wrogość szefa Valvewobec Windows 8 ma wynikać wcale nie z niedostatków technicznychtego systemu, lecz z poczucia zagrożenia konkurencją – sklepemWindows Store, dzięki któremu Microsoft mógłby przejąć kontrolęnad cyfrową rozrywką na Windows. Własny linuksowy system ilicencjonowane „konsole” Steam Machines byłyby sposobem nawyminięcie Microsoftu i utrzymanie lukratywnej pozycji wiodącegosklepu z grami. Nawet jeśli faktycznie tak jest, to co z tego?Niczym to się nie różni przecież od postawy Red Hata, któryinwestuje w rozwój Linuksa ogromne środki tylko ze względu nakorzyści dla swojego biznesu. Czy są to zarazem korzyści dlasamego Linuksa – to już pozostaje kwestią otwartą.
Przed erą Steam liczbę gier wydanych na Linuksa – w większościniezbyt znanych tytułów przeniesionych z Windows – liczono wdziesiątkach. Ponad 1400 tytułów w katalogu Steam jest więc czymśbez precedensu, tym bardziej, że wciąż liczba użytkownikówLinuksa nie oszałamia. Według ostatnich danych to zaledwie 1,12%wszystkich korzystających ze sklepu Valve. Pozostaje mieć nadzieję,że za kolejne dwa lata wszystkie nowe gry dostępne na platformieSteam będą już miały swoje linuksowe wersje, co da graczomwiększy wybór w kwestii platformy, na której chcą grać.