ETPC: strony internetowe odpowiadają za komentarze czytelników

ETPC: strony internetowe odpowiadają za komentarze czytelników

ETPC: strony internetowe odpowiadają za komentarze czytelników
Redakcja
17.06.2015 21:07, aktualizacja: 18.06.2015 07:42

Ostatnia decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka to fatalna wiadomość dla wielu serwisów internetowych – zgodnie z nią, to właśnie one odpowiadają za komentarze napisane przez czytelników, nawet tych anonimowych. W efekcie mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności, jeżeli nie zajmą się nimi w sposób odpowiedni i nie zareagują na nadużycia.

Sprawa dotyczy skargi wniesionej przez firmę Delfi SA, estońską witrynę informacyjną. Ta wniosła zażalenie przeciwko rządowi estońskiemu, który chciał wobec niej wyciągać konsekwencje za komentarze osób trzecich publikowane na łamach portalu, a co miało stanowić próbę naruszania wolności słowa. Sprawa dotyczyła komentarzy z 2006 roku napisanych przez anonimowych czytelników, pod artykułem związanym z działaniami firmy SLK, jaka świadczy usługi przewozów promowych. Niektórzy z komentujących wyrazili swoje zdanie, zniesławiając właściciela firmy zajmującej się promami. Delfi odmówiło podawania danych komentujących, za co zostało pozwane.

Ostateczna decyzja w tej sprawie okazała się dla obserwatorów kompletnie zaskakująca. Trybunał, do którego zgłosił się serwis, przegłosował decyzję uznając, że zarówno firmy jak i osoby indywidualne prowadzące własne portale powinny wiedzieć o tzw. „bezprawnych komentarzach” i zapobiegać ich publikacji. Wbrew pozorom konsekwencje takiej decyzji mogą być bardzo poważne i w wielu sytuacjach wręcz opłakane. Teraz w zasadzie dowolna osoba czy też firma mogą pozywać portale za „niewłaściwe” komentarze czytelników. Co więcej, Peter Micek z Access zauważył, że tworzy to niebezpieczny precedens, bo jak do tej pory przepisy Unii Europejskiej gwarantowały ochronę od odpowiedzialności pośrednikom, którzy stosowali się do przepisów zakładających blokowanie treści zgłoszonych przez uprawnione podmioty, to tzw. procedura notice and takedown.

Obraz

Teraz okazuje się, że jest inaczej, choć Estonia wspomniane przepisy zaakceptowała przyjmując unijną dyrektywę w sprawie e-handlu. Zrzucenie odpowiedzialności na portale internetowe może wywołać w przyszłości lawinę pozwów, ale również diametralną zmianę podejścia do komentowania w formie anonimowej. Nie trzeba przecież ogromnej wiedzy, aby zrozumieć, że w tej sytuacji lepsza będzie profilaktyka i mocne cenzurowanie wypowiedzi od narażania się na ataki ze strony najróżniejszych frustratów. Stracą więc na tym wszyscy, nie tylko portale, które we własnej obronie ograniczą możliwość wypowiadania się, ale przede wszystkim użytkownicy – ze względu na szerokość interpretacji ucierpi na tym ich wolność słowa.

W skrajnym przypadku zaatakowana może również zostać prywatność użytkowników. Skoro trybunał wspomina o możliwości odnalezienia autora „niewłaściwego” komentarza, to konieczne byłoby zbieranie większej ilości danych o osobach wypowiadających się bez podawania swojego imienia. Problem zauważyła również organizacja Media Legal Defence Initiative walcząca o niezależność mediów. Według niej ta sytuacja znacznie ogranicza możliwość prowadzenia debaty publicznej. Nie pomogła tu reakcja Delfi, które po otrzymaniu zgłoszenia usunęło komentarze określane teraz przez trybunał jako ekstremalne i pełne nienawiści. Według urzędników środki podjęte przez serwis były niewystarczające.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)