Przeglądanie stron internetowych, oglądanie filmów na YouTube i pobieranie danych poprzez protokół BitTorrent — z raportu (PDF) Sandvine wynika, że w godzinach szczytu w Europie to właśnie te trzy czynności odpowiadają za ponad połowę ruchu przychodzącego (kolejno 26, 24 i 12 procent). Jeśli natomiast weźmiemy pod uwagę ruch wychodzący, stawka zmienia kolejność — największy udział ma BitTorrent (blisko 41 proc.), który zauważalnie wyprzedza korzystanie ze stron (10,7 proc.) i YouTube (ok. 8 procent). W sumie przeciętny Europejczyk zużywa miesięcznie około 13,4 GB transferu. Dla porównania, mieszkaniec Ameryki Północnej potrzebuje średnio aż 44,7 GB.
Dysproporcja ta zauważalnie maleje w przypadku ruchu generowanego na obu kontynentach przez urządzenia mobilne. Typowy Europejczyk w miesiącu wykorzystuje 311 MB transferu (o jedną czwartą więcej niż jeszcze pół roku temu), podczas gdy jego kolega zza oceanu — 390 MB. Różnica tkwi natomiast w sposobie używania Sieci — na Starym Kontynencie usługi przesyłające strumieniowo audio i wideo odpowiadają za 35 proc. ruchu, natomiast przeglądanie stron za 29 procent. Z kolei w Ameryce Północnej wyniki tych samych czynności to odpowiednio 43,5 i 21 proc. Na tym tle interesująco wygląda porównanie zużycia transferu mobilnego u użytkowników rozliczanych za ilość przesłanych danych i tych, którzy mogą korzystać z Internetu bez limitów. W obu przypadkach najwięcej ruchu generowało przesyłanie strumieniowe (kolejno 60 i 58 proc.), natomiast ci drudzy znacznie chętniej oddawali się udostępnianiu plików (odpowiednio 6 i 14 procent).
Na znaczeniu — przynajmniej w Ameryce Północnej, bo dla Europy Sandvine nie przygotowało stosownego zestawienia — zauważalnie traci protokół BitTorrent. Półtora roku temu w ciągu dnia odpowiadał on za 18,9 proc. ruchu, natomiast obecnie jest to 11,1 procent. Autorzy raportu przewidują, że jego całkowity udział spadnie poniżej progu 10 proc. jeszcze przed 2015 rokiem.