King's Bounty: Mroczna Siła — jeszcze więcej tego samego

King's Bounty: Mroczna Siła — jeszcze więcej tego samego

King's Bounty: Mroczna Siła — jeszcze więcej tego samego
Piotr Gliźniewicz
10.09.2014 14:25, aktualizacja: 11.09.2014 09:08

Po kilku odsłonach serii King’s Bounty wydawać by się mogło, że nawet najwięksi jej fani będą rozczarowani, kiedy po raz kolejny zwyczajnie zaserwuje im się to samo. Odpowiedzialne za markę rosyjskie studio Katauri Interactive zdaje się mieć na ten temat jednak odmienne zdanie i niedawno dało nam możliwość zmierzenia się z chordami potworów w najnowszej grze o podtytule Dark Side, czyli Mroczna Siła. Dostaliśmy czwarte samodzielne rozszerzenie do sześcioletniej już produkcji, która dotychczas raczej nie rozpieszczała nas nowościami. Twórcy są albo bardzo pewni swojego pomysłu, albo próbują zwyczajnie po raz kolejny zarobić na nas niewielkim kosztem.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Pomysł na dodatek jest dość prosty. Ileż to razy graliśmy szlachetnymi rycerzami, walczyliśmy z nieumarłymi, wysyłaliśmy na tamten świat złych czarodziejów i tyranów? W Dark Side wcielicie się w czarny charakter, który powalczy przeciw "tym dobrym" w imię równowagi w świecie. Do wyboru mamy diablicę, wampira oraz orka. Ja bez zastanowienia wybrałem skąpo ubraną pierwszą postać — w czasach politycznej poprawności trzeba iść pod prąd, bo kto wie, czy w następnej części jedyną grywalną kobietą nie będzie chłopczyca w dresie. Niezależnie niemniej od naszego wyboru, przedstawiciele pozostałych dwóch ras dołączą do nas chwilę po rozpoczęciu gry, by razem z nami stawić czoła najeźdźcom.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Dostępny świat składa się z kilku wysp, pomiędzy którymi da się podróżować na wierzchowcu lub statkiem. Jedynym ograniczeniem jest znajomość terenu — żeby gdzieś się przemieścić, musimy zazwyczaj pokonać silną jednostkę, broniącą mapy nowych krain. Na wyspach spotkamy przeciwników, skarby i postacie niezależne. Twórcy starali się wcisnąć w grę elementy RPG, co udało się połowicznie. Do wykonania mamy dziesiątki zadań, lecz niestety dzielą się one na dwa rodzaje: "pokonaj wrogów" oraz "przemieść się gdzieś", które występuje jeszcze w odmianie "przemieść się gdzieś z pakunkiem". Z napotkanymi bohaterami drugoplanowymi można zazwyczaj przeprowadzić dłuższą rozmowę, ale dialogi są rodem z niskiej klasy czytadła fantasy.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Esencja zabawy to jednak bitwy, rozgrywane na taktycznej mapie, podobnej do tej z serii Heroes of Might and Magic — chociaż odniosłem wrażenie, że są ciaśniejsze. Poza rozstawianiem naszych figurek, możemy rzucać czary oraz korzystać ze specjalnych umiejętności głównego antyherosa. Zapewne wszystko byłoby fajnie, gdyby niestety nie powtarzalność bitew. Nie jest trudno znaleźć kombinację, która zagwarantuje rozniesienie przeciwników przy minimalnych stratach własnych. Później wystarczy ją powtarzać. Co więcej, okazuje się, że niektóre przegięte zestawienia umiejętności nie zostały poprawione od poprzednich części. W sieci można bez problemu znaleźć gotowe receptury na rozgrywanie starć bez utraty jakiejkolwiek jednostki. Osobiście lubię, gdy strategia rzuca mi różnorodne wyzwania, gdzie przy każdej walce muszę pogłówkować. King’s Bounty jest tymczasem jedną z najbardziej powtarzalnych pozycji, w jakie grałem.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Od strony technicznej dzieło Katuari prezentuje się średnio. Gra wygląda dość przeciętnie, bo też graficznie niewiele zmieniło się tu od 2008 roku. Lokacje są na szczęście zróżnicowane. Zwiedzimy między innymi pokrytą śniegiem wyspę, bagna, krasnoludzkie jaskinie czy lasy. Pod tym względem na monotonię nie można narzekać. Muzyka jest przyjemna, ale na dłuższą metę nużąca — biorąc pod uwagę, że z grą spędzicie kilkadziesiąt godzin, tu należało się postarać o większą różnorodność. Samo spolszczenie jest przyzwoite. Udało mi się znaleźć tylko kilka mało znaczących błędów.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

15 lat temu wydana została gra, której korzenie sięgają pierwszego King’s Bounty z 1990 roku i która dla wielu jest do dziś legendą: Heroes of Might and Magic III. Autor tej recenzji przeszedł ją wraz ze wszystkimi dodatkami, w tym tasiemcem w ośmiu epizodach pod tytułem Heroes Chronicles, a także rozegrał niezliczoną liczbę potyczek z komputerem, rodzeństwem i kolegami. Do dziś zdarza mi się do niej wracać, tak jak wielu innym. Cóż takiego miała ona w sobie, czego dziś brakuje nowemu King’s Bounty? Strategiczną głębię na poziomie operacyjnym i taktycznym, detale mające realny wpływ na rozgrywkę czy wreszcie sensowne wyważenie rozgrywki. Niestety Mroczną Siłę mogę polecić tylko największym fanom serii, którzy znają ją na wylot i są w stanie przymknąć oczy na jej wady. Reszta tej jesieni będzie mogła pograć w znacznie ciekawsze pozycje.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)