Nie bagatelizuj wycieków danych: ktoś może np. sprzedać twoje mieszkanie
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Notariusz może dokonać wpisu do księgi wieczystej na bazie fałszywego dowodu, a poszkodowany w związku z tym właściciel nieruchomości swych roszczeń będzie musiał dochodzić w sądzie, wynika z uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach. To raz jeszcze zmusza do pochylenia się nad kwestią kolekcjonerskich dowodów osobistych.
Sprawa dotyczy mężczyzny, który chciał kupić nieruchomość od spółki. W kancelarii notarialnej jako sprzedający wystąpił rzekomy prezes firmy, legitymujący się wiarygodnym, jak uznała rejent, dowodem osobistym. Po pokwitowaniu otrzymania kwoty w wysokości 150 tys. zł, w tym 20 tys. zł zaliczki, transakcja została przypieczętowana. Dodajmy, nieczytelnym podpisem identycznym ponoć z tym widniejącym na dowodzie.
Mistyfikacja szybko wyszła na jaw. Faktyczny prezes, przeglądając księgi wieczyste, dostrzegł, że nieruchomość sprzedano bez jego udziału. W wyniku powództwa założonego przez spółkę wpis został wykreślony, a sama notariusz złożyła zawiadomienie o przestępstwie.
Tymczasem główny poszkodowany, czyli niedoszły ostatecznie nabywca, zdecydował się pociągnąć do odpowiedzialności notariusza. Zażądał 150 tys. zł odszkodowania, ale zarówno w pierwszej, jak i drugiej instancji zarzut oddalono. Sądy konsekwentnie uznały, że dokonując sprawdzenia dowodu, rejent wyczerpała obowiązek zachowania szczególnej staranności, a nie można domagać się od niej specjalistycznej wiedzy w zakresie fałszerstw dokumentów i podpisów.
Słowem, dysponując fałszywym dowodem osobistym, oszust może po prostu sprzedać cudze mieszkanie, i to prawowity właściciel będzie musiał tę sprawę odkręcić, zauważa Sekurak. Tymczasem w Polsce jeszcze do niedawna produkcja takich dokumentów, zwanych eufemistycznie kolekcjonerskimi, była całkowicie legalna.
Do niedawna całkowicie legalne
Dopiero w grudniu 2018 roku prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która w ostatecznym kształcie weszła w życie z dniem 12 lipca 2019 roku, zakazującą produkowanie, zbywanie i magazynowanie celem zbycia kolekcjonerskich dowodów osobistych. Niemniej fałszywki w dalszym ciągu można bez większych trudności kupić w sieci, podając dowolne dane, również te pochodzące z rozmaitych wycieków. W obliczu orzecznictwa, konsekwencje łatwo przewidzieć.
Zatem, przychylając się do słów Sekuraka, pilnujcie swoich danych, a już zwłaszcza nie wysyłajcie jak popadnie skanów dowodu osobistego czy prawa jazdy. Numer PESEL, nazwisko, a nawet zdjęcie paszportowe to informacje wymagające najwyższej prywatności. Sprawdzajcie też regularnie, czy przypadkiem nie padliście ofiarą jakiegoś wycieku, w czym pomocna może być m.in. baza danych Have I Been Pwned. Pamiętajcie, lepiej zapobiegać niż leczyć.