Nowelizacja ustawy o prawie autorskim nieprzyjazna samoukom i bibliotekom

Nowelizacja ustawy o prawie autorskim nieprzyjazna samoukom i bibliotekom

Nowelizacja ustawy o prawie autorskim nieprzyjazna samoukom i bibliotekom
14.09.2015 16:00

W ostatni piątek Sejm przyjął wszystkie poprawki Senatu doustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych,kończąc tym samym parlamentarną część procesu legislacyjnego. Wtakiej właśnie formie ustawa zostanie przedstawiona do podpisuPrezydentowi RP. Zwolennicy wprowadzonych poprawek twierdzą, żepozwolą one zapewnić możliwie szeroki dostęp do utworów iprzedmiotów praw pokrewnych w ramach tego, na co pozwala prawoeuropejskie i międzynarodowe – ale czy jest tak faktycznie?

Podsumujmy najistotniejsze zmiany wprowadzane przeztę nowelizację. Dotyczy ona takich kwestii jak optymalizacjaprzepisów prawa o dozwolonym użytku publicznym, umożliwieniekorzystania z utworów osieroconych, umożliwienie wydawania utworówznajdujących się w domenie publicznej bez konieczności uiszczaniaopłat na Fundusz Promocji Twórczości, wprowadzenie regułwykorzystania utworów niedostępnych w obrocie handlowym orazwprowadzenie wynagrodzeń za wypożyczenia biblioteczne.

Jeśli chodzi o dozwolony użytek, czyli korzystanie z twórczościbez zgody autora i wynagrodzenia dla niego (np. dla celówinformacyjnych czy edukacyjnych), to doprecyzowano, że każdy możew celach informacyjnych korzystać z przemówień publicznych,rozpraw czy wykładów. Interesujące jest jednak coś innego –tzw. wyjątek edukacyjny, czyli prawo do bezpłatnego ibezlicencyjnego wykorzystania dzieł w nauczaniu. Początkowo wprojekcie ustawy proponowano objęcie wyjątkiem edukacyjnym szkółoraz wszystkich innych placówek tworzących system oświaty, a takżepozwolenie każdemu zainteresowanemu na korzystanie z utworów(włącznie ze sporządzaniem ich egzemplarzy) w celachdydaktycznych, jeśli nie będą się z tym wiązały korzyścimajątkowe.

Ta liberalna propozycja nie zdołała jednak nawet wyjść zsejmowej komisji. Pod obrady Sejmu trafił projekt, w którymwyjątkiem edukacyjnym objęto tylko instytucje oświatowe, zarównopubliczne jak i prywatne, nie dotyczył on jednak takich instytucjijak biblioteki, muzea czy organizacje pozarządowe. Biblioteki imuzea zyskały jedynie prawo do tworzenia cyfrowych kopii utworów wcelach uzupełnienia, zachowania i ochrony własnych zbiorów orazincydentalnego wykorzystania utworów, czyli takiego, w którym niestanowią one istotnej części przekazu.

Nie jesteś uczniem, nie patrz na chronione treści

W wyniku obrad rozszerzono za to dozwolony użytek edukacyjny nakursy e-learningowe, adresowane do zamkniętego, określonego kręguodbiorców. Pozwoli to na legalne wykorzystanie treści chronionychprawem autorskim w kursach online. Wydawałoby się, że to świetnawiadomość, jednak przyjęte poprawki pozbawiają złudzeń: chodziwyłącznie o takie kursy, do których przystępują zidentyfikowaniużytkownicy (czyli odpada tutaj możliwość wykorzystania ich wmasowych otwartych kursach internetowych MOOC). Jeszcze bardziejrygory zaostrzył Senat: dostęp do takich utworówrozpowszechnianych w ramach e-learningu mogą uzyskać jedynie osobyformalnie uczące się, nauczające lub prowadzące badania naukowe.

Sprecyzowano kwestię dzieł osieroconych, czyli takich, którechoć są chronione prawami autorskimi, to ich autor lub jego legalnispadkobiercy są niemożliwi do odnalezienia. Przez przyznaniemdanemu dziełu statusu „osieroconego” konieczne ma byćprzeprowadzenie „starannych poszukiwań” w sposób określonyustawą, a gdy status taki już otrzymają, będą mogły z nichkorzystać szkoły, biblioteki, archiwa i muzea w celu realizacjiswoich statutowych celów. Określono tu też kwestię wynagrodzeńdla autorów, którzy po czasie by się odnaleźli. Przy ustalaniujego wysokości pod uwagę ma być brany interes publiczny.

Hazard ma opłacić wypożyczenia biblioteczne

Najwięcej kontrowersji budzi chyba kwestia wynagrodzeń dlaautorów za wypożyczanie przez biblioteki publiczne. Zgodnie znowelizacją, do otrzymywania tego wynagrodzenia uprawnieni mają byćtwórcy utworów powstałych i opublikowanych w języku polskim,tłumacze utworów na język polski, twórcy utworów plastycznych ifotograficznych oraz wydawcy. Wynagrodzenia rozdzielane mają byćprzez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, aśrodki pochodzić mają z Funduszu Promocji Kultury (co ciekawe,zasilanego podatkami z gier hazardowych). Ministerstwo Kultury iDziedzictwa Narodowego tłumaczy, że konieczność wprowadzeniatakich wynagrodzeń ma wynikać z europejskich dyrektyw o najmie iużyczeniu. Zakres i wysokość rekompensaty zostały jednak ustalonejuż samodzielnie, z uwzględnieniem specyfiki polskiej kultury.

Na koniec warto wspomnieć o ułatwieniu publikowania utworów zdomeny publicznej. Wydawcy takich utworów zostaną zwolnieni zodprowadzania 5% przychodów na Fundusz Promocji Twórczości. SamFundusz ma zostać zlikwidowany – podobno środki, jakimi obracał,były niewiele wyższe od kosztów jego obsługi. Ministerstwo chce,by jego zadania przejął wspomniany już Fundusz Promocji Kultury.

Reasumując – z perspektywy zwykłego konsumenta kultury noweprzepisy nie przyniosą jakichś znaczących zmian. Twierdzeniaautorów nowelizacji o „możliwie szerokim dostępie” możnamiędzy bajki włożyć, szczególnie w świetle ograniczenia we-learningu dozwolonego użytku utworów chronionych prawem autorskimi prawami pokrewnymi do uczniów, nauczycieli i naukowców, zcałkowitym pominięciem choćby samouków. Tak samo pozostawienieprawa dozwolonego użytku tylko dla szkół i uczelni nie może byćuznane za krok w dobrym kierunku, obciąża bowiem ryzykiem prawnymbiblioteki i muzea, mające przecież istotne znaczenie dla oświatypublicznej.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (40)