Prawdziwe (?) powody stworzenia Mira. Czy czeka nas fragmentacja sterowników grafiki na Linuksie?

12.03.2013 11:14, aktual.: 12.03.2013 18:21

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kilka miesięcy wystarczyło programistom Canonicala, by pokazaćpublicznie swój nowy serwer grafiki, Mir, który w przyszłychwydaniach Ubuntu zastąpi wysłużony X Window Server. Szybko,prawda? Linuksowa społeczność do tej pory chyba nie wierzy w to,co się stało: Wayland, rozwijany jako potencjalny następca X (ijeszcze do niedawna wskazywany przez Marka Shuttlewortha jakoprzyszły serwer grafiki dla Ubuntu) doczekał się wersji 1.0 poniemal 5 latach prac, w które zaangażowani byli przede wszystkimdoświadczeni programiści projektu X.org Server. PremieraMira na łamach wiki Ubuntu nie obyła się bez niesnasek.Przedstawione tam uzasadnienia, tłumaczące porzucenie Waylanda (ijego kompozytora grafiki Weston), wywołały oburzenie wśródzaangażowanych w ten projekt programistów, którzy uznaliwiększość zarzutów tam przedstawionych nie tylko zabezzasadne, ale wręcz szkalujące. Jeden z deweloperów Waylandauznał, że wiele czasu i wysiłku będzie musiało teraz byćpoświęcone na sprostowania tego, co ludzie Canonicala powypisywali.Nie pomogły też wpisy Marka Shuttlewortha, który na łamachswojego bloga snuł wizje o tym, jak to Mir będzie wspaniale działałz KDE (i które zostały przez deweloperów KDE definitywnieodrzucone). Teraz Christopher Halse Rogers, piastujący w Canonicalustanowisko Desktop and Mobile Engineer, ponowniewyjaśnia decyzję o przejściu Ubuntu na Mir. Chcieliśmy cośtakiego jak Wayland, ale różniącego się od Waylanda niemal wkażdym szczególe – czytamywe wpisie Rogersa na Google+. [img=aa]Powodów było pięć. Pierwszy to potrzeba zintegrowania powłokiz serwerem wyświetlania (jak w Waylandzie). Drugi, to niechęć doWestona – kompozytor ten zdaniem Canonicala, służy tylko testom irozwojowi protokołu Waylanda, nie jest realną powłoką pulpitu.Trzeci to problemy z obsługą wejścia w Waylandzie – w czasachgdy Mir powstawał, była ona na bardzo podstawowym poziomie. Czwartydotyczył platform z procesorami ARM – chodziło o alokowaniebufora po stronie serwera, a nie klienta (jak w Westonie). Piątywreszcie to zmniejszenie złożoności – w Waylandzie jest za dużokodu, zbędnego Canonicalowi, a jednocześnie wiele elementów trzebaby było wyrzucić i napisać od nowa. Podsumowując, Rogers pisze:Może byśmy chcieli Waylanda, ale musielibyśmy napisać stoswejścia, zrobić łatki dla platformy Mesa EGL i przerobić obsługęmenedżera okien we wszystkich toolkitach.Mir, jako serwer dla Ubuntu, pozwala więc Canonicalowiosiągnąć wszystkie swoje cele, bez konieczności dublowaniawysiłku w przygotowaniu wersji odpowiedniej do przyjęcia przezcałą linuksową społeczność.Deweloperowi Canonicalaodpowiedział jeden z twórców KDE, Aaron Seigo. Jego zdaniem tłumaczenia ludzi od Ubuntu są trochę naciągane.Rzekome problemy z obsługą wejścia w Waylandzie byłyrozwiązane już na początku 2012 roku, tymczasem pierwsze linijkikodu Mira zostały zgłoszone pół roku później. Podobnie wyglądasytuacja z obsługą bufora, specyfikacją powłoki itp. – dowszystkich tych kwestii odnieśli się już wcześniejprogramiści Waylanda, wskazując, że można je rozwiązać. Bez względu na to, jak skończysię ta awantura, Canonical raczej już się z Mira niewycofa – a to może wiązać się z konsekwencjami dlasterowników grafiki. Obecnie zarówno Wayland jak i Mir nie radząsobie z własnościowymi sterownikami Nvidii i AMD, ale jak twierdziRogers, trwają rozmowy z tymi firmami, by dostarczyłysterowniki działające z Mirem. Jak na razie wspierane są tylkosterowniki opensource'owe – to zwykłe sterowniki X.org, jak np.xf86-video-noveau, z odpowiednimi łatkami. Problem w tym, że łatkidla Waylanda i Mira nie są identyczne, i można sądzić, że o ilew wypadku otwartych sterowników problemu nie będzie, to wprzyszłości z własnościowymi mogą być poważne kłopoty.Platforma Mir EGL wygląda niemal identycznie jak platformaWayland EGL, która wygląda niemal identycznie jak platforma GBMEGL, która wygląda niemal tak samo jak X11 EGL –pisze Rogers, jakby zapominając, ile problemów do tej poryprzynosiła niemal identyczność wLinuksie. Trudno sobie wyobrazić, by Nvidii czy AMD chciałosię udostępniać swoje sterowniki nie tylko w kilku różnychpakietach (tar.gz, .deb, czy .rpm), dla architektur 32- i64-bitowych, ale też w odmianach dla trzech różnych serwerówwyświetlania – X.org, Wayland i Mir.Złośliwi mówili kiedyś oefekcie Reality Distortion Field (pola zniekształcaniarzeczywistości), generowanym przez Steve'a Jobsa podczas jegopublicznych wystąpień. Wydaje się, że takie pole może działaćteż w Canonicalu, którego szef posuwa się ostatnio dotwierdzeń, że Unity powstało przed GNOME Shellem, a Ubuntubyło pierwszą dystrybucją, oferującą kolejne wydania co półroku. Adam Williamson z Red Hata prosi co prawda Shuttlewortha o to,by przestał opowiadać takie rzeczy i zaczął mówić prawdę,ale raczej efektów to nie przynosi. W świecie Linuksa dawno już niebyło tak nieprzyjemnie.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (105)