Windows Phone ciągle traci. Powodem ma być brak nowych flagowców
23.12.2014 20:25, aktual.: 23.12.2014 20:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Koniec roku nie jest zbyt łaskawy dla mobilnej platformy Microsoftu – niestety, pomimo wielu starań jej udziały na rynku spadają i według prognoz sytuacja ta będzie utrzymywać się najprawdopodobniej aż do połowy przyszłego roku, kiedy to na rynku znają się pierwsze urządzenia z Windows Phone 10 na pokładzie.
W trzecim kwartale kończącego się roku dostarczono do sklepów dziewięć milionów urządzeń pracujących pod kontrolą mobilnego systemu Microsoftu. To niewiele w porównaniu do konkurencji, która przy zaledwie jednym (acz zaznaczmy, że gorąco wyczekiwanym) modelu jest w stanie wysłać do sklepu znacznie więcej sprzętu. Dodajmy też, że informacje dotyczą liczby smartfonów jakie trafiają do sklepu, a nie do klientów. Trudno więc jednoznacznie stwierdzić, jak prezentuje się faktyczna sytuacja tego systemu, ale na pewno liczba sprzedanych słuchawek nie jest większa od produkcji. Gdyby spojrzeć na cały rynek, to wyniki te stanowią zaledwie około 3% całości i są o 0,6% gorsze niż w podobnym okresie sprzed roku. Wiodącym systemem jest Android z udziałem na poziomie 83,1%, całkiem nieźle trzymają się także urządzenia Apple pracujące pod kontrolą iOS, bo ich udział wynosi 12,7%.
Dlaczego rynek wygląda właśnie tak i dlaczego co prawda nieco prosta, ale za to stabilna i wydajna platforma nie jest w stanie zdobyć popularności? Analitycy za ten stan rzeczy obarczają… brak nowych modeli flagowych, które mogłyby nawiązać równorzędną walkę z innymi urządzeniami. To nic, że Windows Phone nie potrzebuje do płynnego działania ośmiordzeniowego procesora i 3 GB pamięci RAM jak Android… taki sprzęt powinien być dostępny, bo obecnie wygląda to po prostu źle: kompletna dysproporcja w specyfikacji, która nie jest tu tak istotna, a która staje się jednym z ważniejszych aspektów gdy przed sklepową szybą stoi niezorientowany klient. Osoby kompletnie nie rozumiejące jak to wszystko działa, a także nie znające swoich prawdziwych potrzeb to z kolei większość, na której robi się ogromne pieniądze.
Aktualny udział na rynku Windows Phone zawdzięcza głównie tanim modelom jak Lumia 520, nawiązanie współpracy z indyjskimi i chińskimi firmami, które zajmą się tworzeniem tanich smartfonów zapewne pozwoli na zwiększenie udziału, ale to nie jedyny front, na jakim powinien działać Microsoft – przecież Windows Phone miał być pierwotnie konkurentem dla iOS-a. Zainteresowanie ze strony np. Acera nie rozwiąże wszystkich problemów. Gdzie podziały się te wszystkie ambitne plany, co z walką o klientów, którzy pragną bezkompromisowych parametrów i wykładają na nie pieniądze, nawet gdy nie ma to logicznego uzasadnienia?
Kolejnym problemem są wysokie ceny nowych urządzeń, które tylko podkreślają kwestie specyfikacji technicznej: nowe modele Lumia są nierzadko znacznie droższe niż Androidy ze średniej półki cenowej z lepszą specyfikacją techniczną. Pod względem szybkości działania WP raczej i tak wygra, nawet w takim przypadku, ale klient widząc cyferki oznaczające magiczną „liczbę rdzeni” i „ilość pamięci”, a potem spoglądający na wygórowane ceny może zupełnie się zniechęcić do sprzętu z systemem Microsoftu. Szybkie i duże spadki cen następujące w trakcie kilku miesięcy, a także obroty na rynku sprzętu używanego nie są w stanie sytuacji tej naprawić. Potrzebne są więc nie tylko nowe flagowce, ale i inna polityka cenowa.