Yale Sync Smart Home Alarm - testujemy alarm z Internetu Rzeczy

Yale Sync Smart Home Alarm - testujemy alarm z Internetu Rzeczy

Sprawdzamy, jak działa Yale Sync Smart Home Alarm
Sprawdzamy, jak działa Yale Sync Smart Home Alarm
Źródło zdjęć: © dobreprogramy | Wojciech Kowasz
Wojciech Kowasz
13.11.2021 10:38

Do naszej redakcji trafiły niedawno urządzenia alarmowe spod znaku Yale. Firma znana przede wszystkim z blisko 200-letniej tradycji konstrukcji zamków weszła na poniekąd bliski rynek tzw. inteligentnych systemów alarmowych. Czy warto zaufać tej tradycji również w tak nowoczesnym wydaniu? Postanowiliśmy to sprawdzić.

Rozmaite urządzenia wchodzące w skład systemu alarmowego Yale Sync Smart Home Alarm można oczywiście kupować oddzielnie według potrzeb, ale jeśli chodzi o zestawy startowe, to mamy do wyboru kilka pakietów. My do testów otrzymaliśmy podstawowy pakiet składający się ze stacji bazowej (zintegrowanej z syreną), czujnika ruchu, kontaktronu (czujnika otwarcia drzwi lub okna) oraz klawiatury/pilota.

Jest to oczywiście bardzo skromny zestaw, ale dla niewymagającego użytkownika powinien spokojnie wystarczyć do zabezpieczenia małego mieszkania. Niewątpliwym plusem systemu jest to, że w dowolnym momencie można go rozbudowywać – aż do 40 urządzeń. Inwestycja w taki system alarmowy nie musi więc wiązać się z dużym, jednorazowym wydatkiem, a w międzyczasie można w miarę tanim kosztem przekonać się, czy system przypadnie nam do gustu.

W skład podstawowego zestawu wchodzi stacja bazowa, dwa czujniki oraz klawiatura numeryczna
W skład podstawowego zestawu wchodzi stacja bazowa, dwa czujniki oraz klawiatura numeryczna© dobreprogramy

Wspomniany najtańszy pakiet startowy można znaleźć w sklepach internetowych już za ok. 700 złotych. Każdy dodatkowy element to osobny wydatek. Przykładowo koszt dodatkowego czujnika ruchu to niecałe 200 złotych, czujnika drzwi i okien - około 120 złotych, kamery - od 300 do 600 złotych, zaś elektronicznego zamka - około tysiąca złotych.

Instalacja

Instalacja w założeniu producenta powinna być bardzo prosta – podłączamy stację bazową do zasilania oraz kablem ethernetowym do naszego domowego routera, a następnie pobieramy aplikację Yale Home na smartfona ze sklepu Play lub AppStore.

Dlaczego nie ma WiFi? Musimy pamiętać, że jest to mimo wszystko system alarmowy i najwyraźniej producent zdecydował się na "pewniejszą" łączność sieciową z wykorzystaniem kabla. Poszczególne elementy systemu oczywiście komunikują się już bezprzewodowo, ale nie w sieci WiFi, tylko w paśmie 868 MHz.

Oto poszczególne elementy systemu z bliska..
Na grzbiecie stacji bazowej trzy LEDy sygnalizujące status systemu
Z tyłu stacji bazowej zasilanie, RJ-45, przycisk trybu uczenia i zasłonięty wyłącznik akumulatora
Czujnik ruchu mieści się w dłoni
Kontaktron można zamontować na drzwiach lub oknach
Klawiatura numeryczna, z której można alarm uzbroić i rozbroić, a także włączyć tryb paniki

Niestety musimy przyznać, że konfiguracja pozostawiła po sobie lekki niesmak i wcale nie jest tak prosta, jak byśmy chcieli. Najbardziej nieintuicyjny okazał się fakt, że wszystkie urządzenia w pakiecie startowym są już ze sobą sparowane, a mimo tego konfigurator w aplikacji prosi nas o dodanie wszystkich urządzeń i na "dzień dobry" prezentuje pustą listę istniejących czujników. Dopiero po zakończeniu konfiguracji z pustą listą okazuje się, że te urządzenia jednak "automagicznie" dodały się do systemu. Można na tym kroku stracić sporo czasu, a wystarczyłaby prosta informacja na początku.

Zabrakło informacji, że urządzeń w pakiecie startowym nie trzeba dodawać w kreatorze...
Zabrakło informacji, że urządzeń w pakiecie startowym nie trzeba dodawać w kreatorze...© dobreprogramy

Gdy urządzenia już "widzą się" wzajemnie, pozostaje zamontować je w docelowych miejscach. Tutaj na wyposażeniu znajdziemy zarówno taśmy montażowe, jak i zestaw śrub z kołkami. Fizyczna instalacja nie powinna więc sprawić większych problemów.

Warto jedynie pamiętać o tym, aby poszczególne elementy nie były rozmieszczone zbyt daleko od stacji bazowej. Producent zapewnia, że maksymalny zasięg wynosi 200 metrów. W naszych testach system pracował w mieszkaniu o powierzchni ok. 60 metrów kwadratowych i problemów z zasięgiem nie było.

Konfiguracja urządzeń

Samo dodanie urządzeń do systemu to oczywiście jedno, ale ważne jest też ich właściwe skonfigurowanie – zgodnie z naszymi planami co do ich umiejscowienia w domu czy mieszkaniu. W systemie alarmowym Yale Sync czujnik może funkcjonować w czterech trybach – "włamywacz", "pominięcie domu", "dostęp do domu" oraz "strefa wyjścia". Jeśli te nazwy początkowo nic wam nie mówią, nie jesteście sami. My też uważamy, że aplikacja została fatalnie przetłumaczona na język polski i nie jest to niestety jedyny przykład.

Opcje dotyczące czujnika ruchu
Opcje dotyczące czujnika ruchu© dobreprogramy

Wracając jednak do konfiguracji, wspomniane tryby pracy czujnika decydują o tym, kiedy zostanie on uznany za naruszony i włączy się alarm. Opcja "pominięcie domu" pozwala na wykluczenie takiego czujnika w momencie, gdy alarm uzbrojony jest tylko częściowo (np. czuwanie na parterze, gdy na piętrze znajdują się domownicy). Opcje "dostęp do domu" oraz "strefa wyjścia" pozwalają na zamontowanie czujników w miejscu, w którym znajduje się klawiatura sterująca i/lub drzwi wyjściowe. System uzbraja się wtedy z kilkunastosekundowym opóźnieniem, abyśmy mieli czas na opuszczenie domu. Czas tego opóźnienia możemy ustawić oddzielnie dla wejścia oraz wyjścia.

Oprócz powyższej, bardzo prostej konfiguracji, system nie oferuje żadnych specjalnych "wodotrysków". W szczególności nie skonfigurujemy kilku stref w domu, które będą mogły być oddzielnie uzbrajane – tutaj mamy do dyspozycji tylko wspomniane "pominięcie domu". Czujniki można po swojemu nazwać, a także tymczasowo wyłączyć (korzystając z opcji przetłumaczonej jako "obejście"), co jednocześnie wyłącza alarm sabotażowy, w który również system Yale Sync jest wyposażony.

Warto jeszcze wspomnieć o konfiguracji nie tylko urządzeń, ale też samej stacji bazowej czy całego systemu. Najważniejszą jej częścią są użytkownicy. Jeśli chodzi o klawiaturę numeryczną służącą do rozbrajania i uzbrajania alarmu, możemy dodać tu maksymalnie dziesięciu użytkowników i nadać im osobiste kody PIN.

Aby jednak nasi domownicy mieli również dostęp do aplikacji Yale Home, musimy dodać ich oraz ich adres mailowy jeszcze raz w oddzielnym miejscu – to akurat może być odrobinę nieintuicyjne, ale zwykle i tak robimy to tylko raz przy początkowej konfiguracji systemu. Niestety na tym możliwości się kończą, bowiem nie nadamy konkretnym użytkownikom np. uprawnienia do rozbrajania alarmu tylko w określonych dniach czy godzinach. Mógłby to być częsty scenariusz np. przy zatrudnieniu pomocy domowej i w bardziej rozbudowanych systemach alarmowych często tak się właśnie robi.

Jak to działa?

Alarm możemy uzbroić całkowicie lub częściowo (wspomniany tryb, gdy np. piętro domu pozostaje nieuzbrojone). Dokonujemy tego albo z aplikacji, albo z klawiatury. Nie ma tu żadnych niespodzianek, wszystko działa sprawnie.

Czy wychodząc możemy mieć spokojną głowę? O to zadba aplikacja Yale Home, w której otrzymamy powiadomienia push o wszystkich zdarzeniach dotyczących systemu alarmowego – w szczególności o naruszeniu któregoś z czujników. Gdybysmy wyszli z domu i zapomnieli włączyć alarmu, możemy ustawić powiadomienia o tym fakcie bazujące na geolokalizacji naszego telefonu. Gorzej, jeśli w domu zostanie inny domownik i akurat uzbrojeniem alarmu nie będzie zainteresowany.

Ekran główny aplikacji Yale Home
Ekran główny aplikacji Yale Home© dobreprogramy

Niestety i tu obsługa języka polskiego nie tyle kuleje tak jak w samej aplikacji, co po prostu jej… nie ma. Treści powiadomień są po angielsku i w mało przystępnej formie. Da się jednak mniej więcej zorientować, o co chodzi i czy trzeba szybko wracać do domu. Powiadomienia przychodzą domyślnie również na adres e-mail, też po angielsku. Dlaczego ta część systemu nie została przetłumaczona na nasz rodzimy język, pozostaje zagadką.

Szkoda, że treść komunikatów z aplikacji nie została przetłumaczona
Szkoda, że treść komunikatów z aplikacji nie została przetłumaczona© dobreprogramy

A co stanie się, gdy w domu zabraknie prądu albo internetu? Otóż alarm nadal będzie działać. Stacja bazowa posiada akumulator, co pozwoli na uruchomienie całkiem głośnej jak na niewielkie rozmiary syreny o natężeniu 100 dB. Równie dobrze urządzenie spisze się w przypadku braku łączności internetowej – w razie wystąpienia alarmu syrena włączy się, natomiast my oczywiście nie dostaniemy powiadomienia o tym fakcie. Jest jednak spora szansa, że potencjalnego złodzieja uda się dzięki temu spłoszyć.

A może coś więcej?

Warto jeszcze wspomnieć, że system alarmowy Yale Sync pozwala zintegrować się z popularnymi asystentami głosowymi – Google oraz Alexa. Możliwe jest wówczas zapytanie asystenta np. czy mój alarm jest uzbrojony albo czy drzwi tarasowe są otwarte, jak również wydawanie poleceń uzbrojenia alarmu. Niestety użytkownicy żyjący w świecie urządzeń Apple będą musieli obejść się smakiem, bowiem z Siri aplikacja Yale Home nie działa (inna sprawa, że Siri jak dotąd i tak nie nauczyła się jeszcze polskiego).

Fani inteligentnych domów oraz Internetu Rzeczy dostaną jeszcze możliwość integracji systemu Yale Sync z żarówkami Philips Hue. Integracja ta jednak polega tylko na tym, że w razie wystąpienia alarmu możemy wywołać naprzemienne włączanie i wyłączenia światła w domu. Z założenia ma to służyć zwróceniu uwagi sąsiadów czy innych osób postronnych, że coś niedobrego u nas się dzieje – o ile ich uwagi nie zwróciła jeszcze wspomniana syrena, która w pomieszczeniach naprawdę daje popalić.

Lista integracji nie robi może wielkiego wrażenia, ale jest szansa, że coś dla siebie znajdziemy
Lista integracji nie robi może wielkiego wrażenia, ale jest szansa, że coś dla siebie znajdziemy© dobreprogramy

Niestety na tym integracje zewnętrzne się kończą, a szkoda, bo aż prosi się, aby móc dołączyć system do innych "inteligentnych domów". W mieszkaniu, w którym testowaliśmy alarm Yale Sync znajduje się na przykład system Fibaro pracujący w technologii Z-Wave. Niestety moduł Z-Wave, który można dokupić do systemu Yale, współpracuje jedynie z zamkami tego producenta, a nie całym systemem alarmowym. Nie przewidziano możliwości połączenia obu rozwiązań, a szkoda. Tak samo brak integracji z HomeKit skazuje nas na aplikację Yale Home, która jak już pisaliśmy, nie należy do najbardziej intuicyjnych.

Nadal pozostaje nam jednak szereg urządzeń Yale, o które możemy rozbudować system – zaczynając od czujników przeciwpożarowych i czujników zalania przez piloty, zewnętrzną syrenę oraz wspomniane już elektroniczne zamki, a kończąc na obrotowych kamerach.

Czas na podsumowanie

Co jest mocną stroną testowanego systemu? Z całą pewnością w dobrej cenie zyskujemy podstawowe zabezpieczenie, stosunkowo proste w montażu oraz konfiguracji. Główną funkcję, czyli uzbrajanie alarmu i ostrzeganie o naruszeniach, system spełnia bardzo dobrze, dokładnie tak jak tego oczekiwaliśmy.

Co jest słabą stroną? Wspomniana prostota, paradoksalnie. Jeśli oczekujemy czegoś choć minimalnie bardziej zaawansowanego niż "włącz/wyłącz alarm", to prawdopodobnie musimy udać się do innych producentów z tradycjami "bardziej alarmowymi". Również aplikacja pozostawia lekki niedosyt, zwłaszcza jej polskie tłumaczenie. Redakcyjnych miłośników inteligentnych domów rozczarowały bardzo ograniczone możliwości integracji z innymi rozwiązaniami, ale prawdopodobnie jako bardziej zaawansowani użytkownicy nie jesteśmy grupą docelową w tym przypadku. Kto więc jest?

Plusy
  • System stosunkowo prosty w montażu i konfiguracji
  • Niski cenowy próg wejścia
  • Możliwość łatwej, etapowej rozbudowy systemu w przyszłości
  • Integracje z asystentami głosowymi Google i Alexa oraz z Philips Hue
Minusy
  • Bardzo podstawowe możliwości konfiguracji
  • Słabo przetłumaczona aplikacja i brak komunikatów po polsku
  • Brak integracji z Apple HomeKit czy z systemami Z-Wave
Nasza ocena Yale Sync Smart Home Alarm:
4/ 5

My polecamy system początkującym użytkownikom, chcącym szybko i łatwo dodać ochronę alarmową do swojego małego mieszkania, garażu, altany czy komórki. Trzymamy kciuki, aby w przyszłości aplikacja została bardziej dopracowana, a także by w systemie pojawiło się nieco więcej opcji konfiguracyjnych – przede wszystkim podział na strefy (a nie tylko "pominięcie domu") czy różne uprawnienia użytkowników, w tym bazujące na godzinach i dniach tygodnia.

Programy

Zobacz więcej
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)