ZTE Blade III Pro — test i recenzja naprawdę taniego smartfonu

ZTE Blade III Pro — test i recenzja naprawdę taniego smartfonu
Redakcja

28.02.2014 17:00, aktual.: 21.12.2017 15:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Android to system, który jest bardzo często oceniany bardzo negatywnie na podstawie tego, jak działa. Problem tutaj stanowi to, że ocenia się go na podstawie działania na sprzęcie dla niego nieodpowiednim, lub też po zawaleniu nakładkami przez różnych producentów. Dopiero na bardzo mocnych urządzeniach, lub tych, gdzie występuje jego czysta wersja, widać, że system potrafi działać naprawdę dobrze. Czy da się to zrobić również na naprawdę tanim urządzeniu? Właśnie takim jest testowany ZTE Blade III Pro i pomoże on odpowiedzieć na to pytanie. Zestaw jaki otrzymujemy z urządzeniem jest dosyć standardowy. Oprósz samego telefonu składa się na niego bateria, malutka ładowarka, kabelek USB, słuchawki i skrócona instrukcja obsługi. Sama ładowarka nie posiada zintegrowanego gniazda USB, jest ono poprowadzone kabelkiem na zewnątrz.

Po wzięciu do ręki, Blade robi naprawdę niezłe wrażenie. Nie jest taki mały, a jednocześnie nie jest też zbyt duży. Jego wymiary to 120,50×63,50×10,85 mm i nic tu nie przeszkadza tak w pewnym chwycie, jak i komfortowym noszeniu w kieszeni. Jak na tę półkę cenową, jakość wykonania pozytywnie zaskakuje. Cała bryła została delikatnie zaokrąglona, z przodu mamy dodatkowo srebrną ramkę dodającą elegancji. Nie jest to jednak jej jedyne zastosowanie, co widać dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się: wystaje ona delikatnie wyżej niż reszta, przez co ekran nie dotyka podłoża, jeśli telefon leży na płaskim. Ramka ta może również uratować go w przypadku ewentualnego upadku bo wydaje się solidna i kilka przygód z kluczami przeżyła bez żadnych zarysowań. Z przodu znajdziemy, oprócz wyświetlacza, ładnie wkomponowaną maskownicę głośnika do rozmów, diodę powiadomień, która jest bardzo miłym akcentem, jak na urządzenie z tej półki cenowej, przedni aparat, a na dole trzy przyciski dotykowe. Posiadają one domyślny układ zalecany przez Google tj. wstecz, ekran główny i menu. O ile prawa strona jest zupełnie pusta, o tyle z lewej znajdziemy przyciski do regulacji głośności. Włącznik został umieszczony u góry, co przy tym rozmiarze nie jest aż tak bardzo niefortunnym rozwiązaniem i nie powoduje dyskomfortu. Obok niego znajdziemy także złącze mini jack. Port microUSB znalazł się natomiast na dole.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Z tyłu bez rewolucji. Niewielkie logo producenta, a także aparat główny o rozdzielczości 5 Mpix z lampą błyskową. Został on umieszczony w taki sposób, że ponownie można wspomnieć o wrażeniu elegancji. Tylna klapka, choć plastikowa, robi całkiem dobre wrażenie. Dzięki temu, że jest matowa, nie łapie tak odcisków palców, a i trudniej o zarysowania. Jedyne, co naprawdę przeszkadza to fakt, że nieco się ugina w samym środku. Podczas obsługi czasami ma się wrażenie, że w środku coś lata i np. bateria powoduje napór na tę właśnie klapkę. W zasadzie nie jest to wrażenie nieuzasadnione, bo po jej ściągnięciu i „pomachaniu” telefonem wyraźnie czuć i słychać, że bateria faktycznie jest lekko luźna. Na szczęście nie ma obawy o to, że sama wypadnie. Szkoda, że producent nie zdecydował się na delikatne zwiększenie grubości klapki lub po prostu zastosowanie od jej środka elementów, które w środkowej części szybciej dociskałyby ją do reszty telefonu. Telefon jako całość zachowuje się poprawnie, nie skrzypi, choć luzy wynikające z konstrukcji klapki potrafią denerwować. Nasilają się one dodatkowo w lewym dolnym rogu, co przy naprzemiennym przyciskaniu skrajnych przycisków o sobie przypomina.

Ekran zastosowany w ZTE to 4-calowy LCD TFT o rozdzielczości 800×480 pikseli. Gęstość upakowania to 233 ppi, co nie stanowi tu problemu i spisuje się dobrze, bo obraz jest dostatecznie ostry tak przy typowych aplikacjach, jak i przeglądaniu stron internetowych. Gorzej za to wygląda sprawa kontrastu i kolorów, bo te są dosyć słabe. Wystarczy wspomnieć, że wyświetla on „tylko” 256 tysięcy kolorów. Całkiem sporo, jednak da się zauważyć, że wygląda to gorzej niż w wypadku urządzeń z wyświetlaczami będącymi w stanie pokazać 16 milionów barw. Reprodukcja kolorów stoi na niskim poziomie. Biel jest nieco zażółcona, całkiem nieźle za to wygląda czerń, choć daleko jej do głębi z lepszym telefonów. Kiepsko wypadają także kąty widzenia, bo o ile jasność jest zachowywana na przyzwoitym poziomie, o tyle kolory bledną bardzo szybko. Sam poziom jasności jest dosyć niski. W nocy będzie to zaleta, lecz w ciągu dnia, na świeżym powietrzu, z czytelnością nie jest najlepiej. Sprawę utrudniają liczne odbicia. Niestety ekran niesamowicie zbiera odciski palców, które są dosyć dobrze widoczne i wymagają naszej reakcji. Całość jest chroniona plastikową osłoną i choć nie mamy tutaj do czynienia z Gorilla Glass, to jednak klucze i im podobne przedmioty nie stanowią zagrożenia.

Za pracę urządzenia odpowiada Android w wersji 4.1.2 i w zasadzie to jedyne, co dobrego można powiedzieć na ten temat. Choć system wydaje się czysty, bo mamy tutaj do czynienia chociażby z interfejsem Holo, to jednak ilość oprogramowania, jakie dołączył producent, jest po prostu gigantyczna. Tutaj problemem jest jeszcze fakt, że urządzenie jest brandowane przez sieć Play, a ta postanowiła dorzucić nieco swojego. W efekcie mamy tego całe multum i na dzień dobry nie wiadomo co-gdzie-jak i z czym. Sam interfejs bazuje na czystym Androidzie, choć po dłuższym przytrzymaniu palca na ekranie głównym uruchomione zostaje centrum personalizacji. Zmienić tam możemy animację przełączania pulpitów, edytować ich liczbę, a także zmienimy tapetę, zarówno na ekranie głównym jak i ekranie blokady urządzenia. Po rozwinięciu górnej belki otrzymujemy szybki dostęp do najważniejszych przełączników. Wspomniane centrum pozwala na edycję przełączników, jakie będą się tam znajdować. Dobrym rozwiązaniem jest także Mi-EasyAccess, w którym zdefiniujemy skróty ekranu blokady.

Obraz

Podstawą są oczywiście aplikacje od Google. Wśród nich znajdziemy przeglądarkę Chrome, klienta poczty GMail, sieć społecznościową Google+, Hangouts, Mapy, czy wreszcie wiadomości i pogodę. Z bardziej znanych programów wymienić można Facebooka, zupełnie zbędne Facetones, pakiet biurowy Kingsoft Office, a także Twittera. Za obsługę klawiatury odpowiada TouchPal X, która spisuje się naprawdę dobrze. Mam jednak wrażenie, że zastosowanie klawiatury od Google pozwoliło na większe oszczędności jeśli chodzi o zasoby. Ta jest dostępna, ale w wersji AOSP, która nie obsługuje słownika języka polskiego. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby skorzystać ze sklepu Google Play i pobrać nowsza wersję. Wśród aplikacji dostarczonych przez producenta, znajdziemy pogodynkę w postaci AccuWeather, program do aktualizacji oprogramowania, zmodyfikowany budzik czy też zegar globalny. Wbudowana galeria integruje się ze zdjęciami w ramach Picasy/Google+, podobnie jak i nieco zmodyfikowana aplikacja kalendarza. Do tego wszystkiego dochodzi apliakcja do tworzenia prostych notatek, dosyć funkcjonalny manager plików, a także stoper. Aplikacja dialera telefonicznego obsługuje wyszukiwanie T9, ta od SMS/MMS niestety nie pozwala na wybór kodowania wiadomości.

Play z kolei dorzuca nam Audiotekę, NaviExperta, PlaySchool, PTM Playera, a także usługę WiMP, w której w tej sieci nie trzeba ponosić opłat za transmisję danych. Naprawdę zadaję sobie pytanie po co, na tego typu urządzeniu, preinstalować istne tony oprogramowania, które na dodatek w kilku przypadkach dubluje swoje możliwości. Da się to jeszcze przeboleć na urządzeniach z najwyższej półki, bo tam nie stanowi to takiego problemu ze względu na mocne specyfikacje techniczne. Tutaj, jak się zaraz przekonacie, sprawa ma się zupełnie inaczej. Stąd moje zdziwienie i brak akceptacji dla tego typu rozwiązań.

Obraz

Pod względem zastosowania jako telefon, jest przeciętnie. Z jednej strony cieszy dobry zasięg GSM, telefon zresztą wspiera częstotliwości 900/1800/1900 MHz tego typu jak i 900/2100 MHz po UMTS. Pomimo używania karty Play z automatycznym przełączaniem, nie natrafiłem na problemy z wyborem odpowiedniego BTS-a lub zanikami zasięgu w miejscach, gdzie radziły sobie inne urządzenia. Podobnie miała się sprawa z zasięgiem bezprzewodowej łączności Wi-Fi, który okazał się bezkonkurencyjny dla innych telefonów pracujących w domu. Dobre wrażenie zepsuła natomiast jakość rozmów, która pozostawia nieco do życzenia. W zasadzie można tu mówić o loterii, bo raz jest dobrze, w innym wypadku słychać było nieprzyjemne szumy. Na całe szczęście system odszumiania po naszej stronie działa dobrze i rozmówcy po drugiej stronie nie mają większych problemów. Standardowe słuchawki dołączone do zestawu są plastikowe i choć wydają się tandetne, brzmią zaskakująco dobrze. Poza tym, są to słuchawki douszne. a nie dokanałowe, co dla mnie jest duża zaletą. Ich kolejną zaletą jest długi kabel połączeniowy. Wbudowana aplikacja do obsługi muzyki miała problem z otwieraniem tej umieszczonej w pamięci urządzenia. Główny głośnik jest z kolei dosyć cichy, zaś przy wyższych poziomach głośności. dźwięk wydobywający się z niego zaczyna poważnie irytować.

Nie ma co czarować — jeśli chodzi o wydajność, to jest dosyć słabo. Wewnątrz Blade znajdziemy leciwy już, dwurdzeniowy procesor Qualcomm MSM8225 taktowany 1,2 GHz (Cortex-A5), a także układ graficzny Adreno 203. Największą bolączką jest natomiast jedynie 512 MB pamięci operacyjnej. Do dyspozycji użytkownika, po wyłączeniu wszystkiego oprócz ustawień, zostaje… zaledwie 50 MB. Efekt jest taki, że wszelkie aplikacje muszą ładować się od nowa, nie ma tu możliwości, aby były usypiane. W efekcie praca z tym urządzeniem ZTE nie należy do najprzyjemniejszych – wolno działają aplikacje, wolno działają gry, wolno działa także sam interfejs, w którym animacji przewijania ekranów za żadne skarby nie można nazwać płynnymi. Po wyjściu z jakiejkolwiek aplikacji czekamy, aż pulpit raczy zostać wypełnionym naszymi skrótami i widgetami. Tych ostatnich nawet nie zalecam używać, bo jedynie pogarszają i tak ciężką sytuację. Wyniki testów syntetycznych potwierdzają wolne działanie, lokując urządzenie w najniższej możliwej kategorii. Co więcej, pomimo że nie jest to demon wydajności, potrafi nieco nagrzać się w okolicach aparatu. Próba wykonania testu AnTuTu zakończyła się natomiast niespodziewanym rebootem…

Obraz

Gry? Nie będzie problemu jedynie z tymi najprostszymi, choć nawet w Angry Birds da się odczuć spadki wydajności przeszkadzające w rozgrywce. Przy konkurencji, jaką stanowi chociażby tania Lumia 520, nie mogę tutaj wybaczyć takiego działania nawet pomimo niskiej ceny. Android może działać szybko, owszem, ale nie przy takiej ilości dodatkowego oprogramowania, a zarazem dużych cięć sprzętowych. Słowem: używanie Androida na takim sprzęcie uważam za karę. W internecie znaleźć możemy różne paczki, stworzone przez użytkowników, poprawiające np. kernel, niemniej czy właśnie po to kupujemy telefon, aby po chwili zmieniać w nim oprogramowanie, aby stał się użyteczny? Jeśli chodzi o pamięć, to urządzenie z 4 GB wbudowanej daje użytkownikowi do dyspozycji niecałe 2,5 GB. Pozwala także na zastosowanie kart microSD o maksymalnej pojemności 32 GB, to więc nie stanowi najmniejszego problemu.

Bateria zastosowana w ZTE ma pojemność 1600 mAh. Jak na smartfon z ekranem 4” wydaje się to całkiem spora wartość, niemniej w praktycznym zastosowaniu jesteśmy zaskakiwani raczej negatywnie. Owszem, gdy telefon leży, jest podłączony do sieci WiFi i tylko się synchronizuje, potrafi działać bardzo długo. Kiedy jednak zaczynamy z niego aktywnie korzystać, poziom naładowania bateria bardzo szybko spada. Niebagatelne znacznie może mieć tu słaba specyfikacja, która wymaga ciągłej pracy na zwiększonych obrotach. Same statystyki użycia baterii również niewiele nam powiedzą, bo dla przykładu nie zawierają informacji o tym, ile energii pochłonął wyświetlacz. Reszta danych nie jest do końca wiarygodna, podobnie jak i samo wskazanie główne: dwa razy podczas czasu testowania zdarzyło się, że telefon mający późnym wieczorem teoretycznie około 35-40% stanu baterii, rano potrafił zaskoczyć tym, że padł. Nie miał tu miejsca żaden drenaż baterii, po prostu wskazanie wariuje, co widać nawet przy ponownym uruchamianiu urządzenia. Mamy 30%, uruchamiamy ponownie… I proszę bardzo, nagle robi nam się ponad 50%. Niestety, efekt jest taki, że lepiej ładować go codziennie i nie patrzeć na wskazania. Jeśli wybieramy się gdzieś dalej, bierzmy ładowarkę ze sobą. Sam czas ładowania to około dwóch i pół godziny. Ładowarka dołączona do zestawu cechuje się maksymalnym prądem ładowania 700 mA.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]
  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Główny aparat ma 5 Mpix i na początku wydaje się całkiem interesujący, przynajmniej po tym, co widzimy na ekranie samego telefonu. Gdy jednak przerzucimy zdjęcia nim wykonane do komputera, wszystko wychodzi na jaw. Niestety, nie jest to coś, co może zastąpić nawet dosyć tanie kompakty. Zdjęcia są wyblakłe i bardzo mocno zaszumione, poza tym trzeba naprawdę sporo światła, aby nie wyszły one rozmazane. Brakuje im detali, zaś próba powiększania szybko kończy się odruchem nakazującym zamknięcie przeglądarki graficznej. Podobnie do testowanego niedawno urządzenia firmy Modecom, również i tutaj autofocus zupełnie nie radzi sobie, gdy poziom światła jest nieco niższy. Dodatkiem jest nagrywanie filmów, lecz jedynie w rozdzielczości 480p.

Przedni aparat ma zaledwie 0,3 Mpix i w zasadzie nie nadaje się do niczego. Nawet przy video-rozmowach, o ile uda nam się je uruchomić, będzie to coś niezbyt ładnego. Sama aplikacja aparatu to nieco przebudowana wersja tej znanej z innych urządzeń, korzystających z niemal czystego Androida. Pozwala nam na regulację dosyć sporej palety parametrów (m.in. ekspozycja, jasność, ostrość, balans bieli), a także nakładanie różnego rodzaju efektów (np. sepia, negatyw, czarno-białe). Dodatkiem jest wybór trybu pracy spośród normalnego, zdjęć HDR, panoramy czy używaniu samowyzwalacza. Niestety, na nic zda nam się takie oprogramowanie, gdy po prostu zawodzi nas sam faktyczny aparat i jego matryca. Z większą ilością zdjęć testowych możecie zapoznać się pod tym adresem.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Muszę przyznać, że czas testowania ZTE nie był dla mnie czasem zbyt mile spędzonym. Urządzenie na nowo pokazało mi, jak wygląda low-end z Androidem i z czym muszą walczyć użytkownicy tego typu wynalazków. Nie będę też ukrywał, że nie bez znaczenia jest fakt wcześniejszego obcowania z urządzeniami ze znacznie wyższej półki. Niemniej, ma to swoje zalety, bo pozwala oceniać to, co robią producenci dla różnych segmentów rynku, a jak działa na nich sam system, jakim jest Android. Po teście ZTE Blade III Pro przypomniały mi się czasy wielkiej popularności HTC Wildfire czy też LG P500. Czasy, do których już nie powinniśmy wracać. System ten ma większe wymagania i o ile wiele potknięć tego urządzenia dałoby się wybaczyć, o tyle przy konkurencji, takiej jak HTC 8S czy Lumia 520, nie da się wybaczyć bardzo wolnego działania. W efekcie nie mogę polecić tego ZTE. Jeśli nasz budżet jest ograniczony, lepszym wyborem będzie kupno telefonu pracującego pod kontrolą Symbiana.

Plusy
  • przyzwoity wyświetlacz
  • dobra jakość dźwięku
  • dioda powiadomień
Minusy
  • fatalna wydajność
  • krótki czas pracy
  • słabiutki aparat
  • ogrom zbędnego oprogramowania

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (21)