Fallout 4 chce być Simsami, Grand Theft Auto V i do tego świetną strzelanką FPP Strona główna Aktualności22.06.2015 16:56 Udostępnij: O autorze Tomasz Wrzesień @TomisH Czasem producenci zbyt ambitnie podchodzą do tworzenia gier, zwłaszcza jeśli chodzi o kontynuacje uznanych serii. Fallout, kojarzony z wyśmienitych postapokaliptycznych projektów RPG, wraz z trzecią częścią przeniósł się w świat 3D oglądany z oczu herosa, co nie dla każdego było miłą ewolucją marki. Kolejna odsłona chce na tym zbudować zaś nieco inspirowaną Simsami zabawę w składanie osad dla ocalałych, interesujący otwarty świat podpatrzony w Grand Theft Auto V i ma być z tego też dobra strzelanka. Twórcy otwarcie mówili, że z uwagi na ich ogromne plany, Fallout 4 nie powali graczy pod kątem graficznym. Żeby możliwa była zabawa z edytorem otoczenia (porównywana zgryźliwie właśnie do wspomnianego The Sims), broni czy pancerza, musieli pójść na mocne ustępstwa i przy Full HD w 30 klatkach na sekundę na Xboksie One lub PS4 nikogo tytuł o słodkie dreszcze na plecach nie przyprawi. Nawet na mocnych PC będzie wyraźnie odstawał w porównaniu do innych strzelanek FPP. Strzelanek, bowiem tym razem produkt od początku robiony jest nie tylko z myślą o fanach turowych walk. System V.A.T.S., zatrzymujący czas, abyśmy mogli oddać strzał w wybraną część ciała wroga lub maszyny, oczywiście nigdzie nie znika, ale twórcy koncentrują się ponadto na umożliwieniu chętnym przejścia gry bez potrzeby jego używania, kiedykolwiek. Jeśli się odpowiednio dozbroją, do finału historii dotrą po prostu po dymiących trupach. Świetny tryb FPP w ulepszonych edycjach GTA V udanie wzbogacił hit Rockstar i Bethesda chce podążać udeptaną ścieżką. Na ostatnim Grand Theft Auto zamierza też wzorować się w temacie różnorodności otwartego świata, jego szczegółowości plus zestawach zadań. Brzmi to ciut niepokojąco, bo przykład powinna brać szybciej z naszego Wiedźmina 3... Jeśli gra będzie do bani, to zapewne z powodu tego, że staraliśmy się upchnąć w niej zbyt dużo — oby te słowa jednego z producentów nie okazały się prorocze. Nad dziełem czuwa ponad stuosobowa ekipa złożona z deweloperów, którzy pracowali przy Fallout 3 oraz The Elder Scrolls V: Skyrim i teraz pragnie się wykazać jeszcze bardziej. Oby próba złapania wielu srok za ogon nie odbiła się na jakości finalnego produktu, wydanego na rynek zbyt wcześnie i łatanego po premierze. Przecież taka własnie panuje teraz moda. Gaming Udostępnij: Fallout 4: wojna nie zmienia się nigdy Poprzedni Gry z Xboksa 360 na XO, early access, nowy pad i inne niespodzianki Microsoftu z E3 Następny Para poszła w… grę, Fallout 4 nie będzie wspierał modyfikacji od samej premiery © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji Zobacz także Wstępniak na nowy tydzień: otwarte gry, stare tabu i nowe pytania o moralność 9 lis 2015 Adam Golański Społeczność 17 Bethesda znika z GeForce Now. Kolejny cios dla Nvidii po Activision 22 lut 2020 Arkadiusz Stando Oprogramowanie Sprzęt Gaming 68 Microsoft kupił Zenimax/Bethesdę. Największa inwestycja w historii gamingu 21 wrz 2020 Jakub Krawczyński Gaming Biznes 118 Bill Gates w Doomie w 1995 r. Microsoft i Doom mają długą historię 22 wrz 2020 Jakub Krawczyński Gaming Internet 52
Udostępnij: O autorze Tomasz Wrzesień @TomisH Czasem producenci zbyt ambitnie podchodzą do tworzenia gier, zwłaszcza jeśli chodzi o kontynuacje uznanych serii. Fallout, kojarzony z wyśmienitych postapokaliptycznych projektów RPG, wraz z trzecią częścią przeniósł się w świat 3D oglądany z oczu herosa, co nie dla każdego było miłą ewolucją marki. Kolejna odsłona chce na tym zbudować zaś nieco inspirowaną Simsami zabawę w składanie osad dla ocalałych, interesujący otwarty świat podpatrzony w Grand Theft Auto V i ma być z tego też dobra strzelanka. Twórcy otwarcie mówili, że z uwagi na ich ogromne plany, Fallout 4 nie powali graczy pod kątem graficznym. Żeby możliwa była zabawa z edytorem otoczenia (porównywana zgryźliwie właśnie do wspomnianego The Sims), broni czy pancerza, musieli pójść na mocne ustępstwa i przy Full HD w 30 klatkach na sekundę na Xboksie One lub PS4 nikogo tytuł o słodkie dreszcze na plecach nie przyprawi. Nawet na mocnych PC będzie wyraźnie odstawał w porównaniu do innych strzelanek FPP. Strzelanek, bowiem tym razem produkt od początku robiony jest nie tylko z myślą o fanach turowych walk. System V.A.T.S., zatrzymujący czas, abyśmy mogli oddać strzał w wybraną część ciała wroga lub maszyny, oczywiście nigdzie nie znika, ale twórcy koncentrują się ponadto na umożliwieniu chętnym przejścia gry bez potrzeby jego używania, kiedykolwiek. Jeśli się odpowiednio dozbroją, do finału historii dotrą po prostu po dymiących trupach. Świetny tryb FPP w ulepszonych edycjach GTA V udanie wzbogacił hit Rockstar i Bethesda chce podążać udeptaną ścieżką. Na ostatnim Grand Theft Auto zamierza też wzorować się w temacie różnorodności otwartego świata, jego szczegółowości plus zestawach zadań. Brzmi to ciut niepokojąco, bo przykład powinna brać szybciej z naszego Wiedźmina 3... Jeśli gra będzie do bani, to zapewne z powodu tego, że staraliśmy się upchnąć w niej zbyt dużo — oby te słowa jednego z producentów nie okazały się prorocze. Nad dziełem czuwa ponad stuosobowa ekipa złożona z deweloperów, którzy pracowali przy Fallout 3 oraz The Elder Scrolls V: Skyrim i teraz pragnie się wykazać jeszcze bardziej. Oby próba złapania wielu srok za ogon nie odbiła się na jakości finalnego produktu, wydanego na rynek zbyt wcześnie i łatanego po premierze. Przecież taka własnie panuje teraz moda. Gaming Udostępnij: Fallout 4: wojna nie zmienia się nigdy Poprzedni Gry z Xboksa 360 na XO, early access, nowy pad i inne niespodzianki Microsoftu z E3 Następny Para poszła w… grę, Fallout 4 nie będzie wspierał modyfikacji od samej premiery © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji