W autonomicznych samochodach przyszłości zginiesz szybciej, ale nic na to nie poradzisz

W autonomicznych samochodach przyszłości zginiesz szybciej, ale nic na to nie poradzisz

Rola kierowcy w pojazdach przyszłości ograniczy się do wybrania celu podróży (depositphotos)
Rola kierowcy w pojazdach przyszłości ograniczy się do wybrania celu podróży (depositphotos)
27.08.2018 19:30, aktualizacja: 27.08.2018 19:59

Brzmi niedorzecznie? W końcu samochody przyszłości, pojazdy autonomiczne naszpikowane nowoczesną technologią, mają dbać o nasze bezpieczeństwo, więc czemu mówimy o tak drastycznych rzeczach? Niestety prawda jest taka, że obecne prace nad autonomią pojazdów są mimo wszystko bardzo wolne i w wielu aspektach nieporadne, zaś Toyota zastanawia się nad kolejnym problemem – nieświadomości i bezradności pasażerów.

W pojeździe autonomicznym docelowo nie będzie kierowcy tylko sami pasażerowie. Co najwyżej jedna osoba może obsługiwać najważniejsze funkcje pojazdu tj. uruchomienie silnika, ustawienie celu podróży, sterowanie ogrzewaniem, klimatyzacją czy multimediami. Tak czy inaczej każdy ma podczas podróży odpoczywać, relaksować się, czytać gazetę, oglądać film lub po prostu spać. Brzmi przyjemnie, ale co się stanie, gdy dojdzie do awarii lub wypadku? Mówiąc wprost – wszyscy mogą zginąć w nieświadomości i bez możliwości jakiejkolwiek reakcji.

Producenci dążą do tego, aby pojazdy autonomiczne były całkowicie niezależne od człowieka, pozbawione elementów sterowania, zaś ich obsługa ograniczała się do minimum tj. włączenie i wyłączenie silnika, obranie celu i sterowania różnymi funkcjami poprawiającymi komfort podróży. Aby poprawić bezpieczeństwo i wyeliminować czynnik ludzki z transportu, pasażerowie nie będą mogli prowadzić pojazdu. Poza tym dzięki komunikacji między pojazdami, ryzyko wypadku ma spaść do minimum.

Obserwacja drogi w autonomicznym samochodzie może być tak samo ważna, jak w klasycznym aucie, gdzie kierowca jest „u sterów”, Depositphotos
Obserwacja drogi w autonomicznym samochodzie może być tak samo ważna, jak w klasycznym aucie, gdzie kierowca jest „u sterów”, Depositphotos

Jest jednak inny problem – coś może się zepsuć. System się zawiesi, układ jezdny ulegnie awarii lub na drodze pojawi się niespodziewana przeszkoda np. powalone drzewo, dziura w nawierzchni, zwierzę itp. Perspektywa nieuchronnego wypadku podczas podróży autostradą lub drogą ekspresową, gdy nic nie możemy zrobić – w końcu nie ma kierownicy ani pedałów – wydaje się przerażająca. Co gorsze, wypadek może przytrafić się, gdy wszyscy pasażerowie będą spali np. podczas długiej podróży. Kto wtedy zareaguje? Czy system poradzi sobie w niespodziewanej sytuacji i co wtedy zrobi? Jak w tak nietypowej sytuacji zadziałają systemy bezpieczeństwa?

Toyota właśnie zakończyła swoje największe dogłębne badanie tego zagadnienia, analizując ruchy ciała ludzi w symulowanych sytuacjach, które odzwierciedlały widmo wypadku pojazdu autonomicznego. Testy miały sprawdzić, jak zachowują się ludzie, gdy wypadek jest nieuchronny, zaś możliwości jego uniknięcia zerowe. Jaki był wynik testów? Chyba beznadziejny, bowiem oficjalny komunikat zakłada… konieczność przeprowadzenia kolejnych testów. Również wypowiedź Jasona Hallmana, inżyniera, który kierował testami przez ostatni rok jest mocno wymijająca.

Chcemy być w stanie zaoferować ulepszone technologie, oparte na tym, jakie nowe pozycje mogą być obecne w pojeździe wyposażonym w zautomatyzowane technologie zapobiegania wypadkom. Mowa o tym, jak pasażerowie będą spędzać czas podczas podróży. Czy będą czytać książkę, oglądać film czy spać. Wszystko, co mamy w tej chwili, to hipoteza, że być może pozycje będą inne. Nie możemy stworzyć żadnej nowej technologii ani nowego projektu, nie wiedząc jednoznacznie, co powinniśmy zaprojektować.

Wygląda więc na to, że teraz problemem jest… pozycja, jaką zajmą pasażerowie podczas podróży. Oczywistym jest, że nie będą stali na głowie, ale wystarczy, że zamiast normalnej pozycji siedzącej, będą trzymali w rękach książkę lub leżeli podczas drzemki, aby standardowe systemy bezpieczeństwa nie zadziałały prawidłowo. Poza tym nagłe zmiany toru jazdy lub ostre hamowanie jeszcze przed uderzeniem w przeszkodę mogą wywołać niekontrolowane reakcje.

Podczas testów na ludziach – 87 wolontariuszach - na autonomicznym terenie testowym MCity University of Michigan w Ann Arbor od 2016 do 2017 roku, nie udało się dobrać żadnego stałego schematu reakcji, jakie prezentowały osoby poddane różnym testom. Przed testami inżynierowie zakładali pewne schematy, ale jak widać nie sprawdziły się. Oznacza to, że wstępnie zaprojektowane systemy bezpieczeństwa zadziałają tylko w ściśle określonych warunkach. Po raz kolejny – to my musimy dostosować się do maszyn, nie odwrotnie.

Pojazdy autonomiczne mają jeden i ten sam problem – nadal są głupie. Niestety nie zapowiada się na to, aby uczenie maszynowe zaczęło w ogóle poprawnie działać, gdyż w chwili obecnej wszystko opiera się na niezliczonej liczbie wcześniej zaprojektowanych skryptów z konkretnymi sytuacjami. Wystarczy jedno odstępstwo od normy, aby wszystko przestało działać. Bez znaczenia, czy będzie to wbiegające na drogę dziecko, zwierzę, dziura w drodze, której nie było dzień wcześniej czy też inna losowa przeszkoda. Skoro w chwili obecnej wystarczy zakręt na wzniesieniu, aby automatyczny system utrzymywania pasa ruchu przestał działać poprawnie, to na jakim etapie rozwoju samochodów autonomicznych są producenci?

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (90)