Betatest Medal of Honor
Medal of Honor to tytuł, który do dziś budzi sporo emocji dzięki Allied Assault, gdzie to twórcom udało się przedstawić najbardziej dramatyczny, desperacki i drastyczny wojenny obraz - lądowanie na plaży Omaha. Nieco później za sprawą dodatków oraz nowych odsłon serii zawitaliśmy między innymi do Włoch, walczyliśmy z Japończykami na Pacyfiku, a nawet w Airborne wcieliliśmy się w spadochroniarza. Niestety, MoH przez długie lata, pomimo zmian frontów, nadal pozostawał w czasach II Wojny Światowej, podczas gdy konkurencyjne Call of Duty zostawiło w spokoju przeszłość na rzecz nieco bliższych nam klimatów. Ale taka moda, więc i EA się klimatem zainteresowało.
27.07.2010 | aktual.: 01.08.2013 01:58
Świadkiem tej dość późnej ewolucji będziemy w najnowszym (po prostu) Medal of Honor. „Elektronicy” wyraźnie są bardzo pewni swego, o czym świadczy wpompowanie grubych milionów w marketing i zaproszenie do udziału w projekcie drugiej ekipy deweloperów - DICE, ojców Battlefielda. Żegnamy ograne na wszystkie strony realia, a witamy temat całkiem na czasie, czyli kontrowersyjny Afganistan. Aby podkręcić temperaturę jeszcze bardziej, Electronic Arts wystartowało niedawno z zamkniętą betą trybu wieloosobowego, który zdaniem twórców zmiecie wszelką konkurencję. Naturalnie i my mieliśmy okazję sprawdzić produkt online w praniu, zaś po kilkunastu godzinach szarpania same cisną się po prostu na usta dwa oczywiste, acz jakże kluczowe pytania…
Ile tu z Modern Warfare?Już po pierwszych zwiastunach porównań do gry Infinity Ward nie było końca. Niestety, o ile spodziewałem się, że to jedynie naciągane spostrzeżenia, sieciowe mecze udowodniły, iż tytuł faktycznie ma całą masę zaczerpnięć od konkurencyjnego Call of Duty. Przede wszystkim wita system awansu, który w miarę postępu w grze otwiera dostęp do coraz nowszego sprzętu. Nie pozbyto się uciążliwych wizualizacji bombardujących nas zewsząd punktów doświadczenia - w dalszym ciągu wyświetlają się one na środku ekranu po asystach, tudzież zabójstwach, potrafiąc skutecznie zasłonić widok. W czasie meczu nie obędzie się również bez nagród za tak zwany killstreak, czyli serię kilku zabójstw z rzędu - do wyboru jest moździerz oraz zaznaczanie pozycji przeciwnika na radarze.
Co do samego arsenału, to nie zabrakło modyfikowania pukawek. Jest podział na trzy kategorie, czyli celowniki, przeróżne uchwyty poprawiające stabilność plus magazynki. Ulepszyć możemy wyłącznie broń podstawową, podczas gdy pomocnicza cały czas pozostaje taka sama. Dalej, dziwne deja vu pojawia się też przy okazji mapy w trybie Team Deathmatch, która jest nieźle zaprojektowana, ale trudno po lokacjach z obu części Modern Warfare wyjść z czymś nowym, by zaskoczyć gracza. Mamy targowisko i plac budowy - wszystko już znamy. Nawet muzyce przygrywającej w tle jest bliżej do działa wydawanego przez Activision, aniżeli do symfonicznych klasyków z poprzednich odsłon Medal of Honor. Cóż. Przejdźmy teraz szybko do kwestii numer dwa, czyli…
[break/]Ile tu z Battlefielda?Wygląd menu głównego do złudzenia przypomina to z Bad Company 2. W czasie rozgrywki do wyboru mamy trzy klasy, każda z zupełnie innym arsenałem - jest klasyczny wojak, zwiadowca z jednostek specjalnych oraz snajper. Zaraz obok Team Deathmatch odnajdziemy w becie także tryb misji, który jest wyłącznie słabą wariacją Rush. Jedna drużyna broni wyznaczonego punktu, druga stara się go zdobyć - gdy tego dokona, front przesuwa się dalej i tak aż do ostatniej bazy. Sterowanie wypada trochę topornie i w nim także prędzej odnajdą się weterani serii DICE. Aż dziw bierze, że Medal of Honor nie skopiowało najmocniejszej strony ostatnich Battlefieldów, czyli grafiki generowanej przez silnik Frostbite. Nie doświadczymy wrażliwego na wybuchy środowiska, zaś te kilka elementów mogących się rozpaść, wyraźnie odróżnia się od reszty otoczenia. Aha, da się ponadto położyć drzewa. I to by było tyle w temacie demolki…
Ogólnie beta skrywa ogromną ilość błędów. U mnie na przykład obraz jest źle zeskalowany, przez co marginesy z każdej strony lądują poza ekranem - w ten prosty sposób nie widzę, ile punktów pozostaje do zdobycia, czy jaki bonus za killstreak mam do wyboru. "Graficznie" irytują fruwające w powietrzu ogromnych rozmiarów paprochy, często też nie nakłada się tekstura na nowo nabyte lunety, pozostawiając na widoku wyłącznie szpetny goły model. Machanie nożem wygląda sztucznie i nie czuć, że ostrze wbija się w bebechy przeciwnika, czy tam uderza o ścianę. Przysłowiowym gwoździem do trumny jest sterowana przez nas postać, która często umiera w pozycji na tak zwanego "komara" - czyli z rękoma i nogami uniesionymi do góry. To niby realistyczny zgon? W przypadku owada jak najbardziej, jeżeli zaś chodzi o człowieka - nie sądzę. Tu też warto nadmienić, że nie możemy podnosić broni poległych żołnierzy, co także jest mało wiarygodne…
Reasumując - plusem części multiplayer produkcji, przychodzącym mi do głowy po kilkudziesięciu meczach, zdaje się być wyłącznie oprawa audio. Seria z karabinu czy wybuch gdzieś nieopodal nas, odsłuchiwane na sprzęcie 5.1 wywołują mocne ciarki. Zdaję sobie w pełni sprawę, że jest to na razie wyłącznie ważąca 512 megabajtów beta, ale premiera produktu całkiem niebawem i obawiam się, że w finalnej wersji znajdziemy równie wiele niedociągnięć oraz mało odkrywczych rozwiązań... Tak, przed Electronic Arts jeszcze mnóstwo roboty. Miejmy jednak nadzieję, iż ewentualne wpadki wynagrodzi nam chociaż wątek fabularny w kampanii dla samotnego gracza.