Białoruś. Starcia z milicją i protesty po wyborach prezydenckich. Zobacz, jak widzi to Google
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po wyborach prezydenckich na Białorusi sytuacja w największych miastach zaczęła być niespokojna. W lokalnych mediach czytamy o starciach z milicją i licznych zatrzymaniach dziennikarzy i społeczników. Oto, jak zamieszanie "widzą" Mapy Google.
Starcia zaczęły się w niedzielę w późnych godzinach wieczornych. Po tym, jak przedstawiony przez państwową telewizję sondaż exit poll wskazał, że Aleksander Łukaszenka otrzymał 80 proc. ważnych głosów. Wielu Białorusinów nie zgadza się z tym werdyktem, zarzucając państwu fałszerstwo. W największych miastach ludzie wyszli na ulice.
"W Brześciu milicja użyła gazu łzawiącego. Internetu brak, połączenia telefoniczne są kiepskie" – poinformował reporter "Rzeczpospolitej", Rusłan Szoszyn. Z jego ustaleń wynika, że przynajmniej w jednej z komisji Łukaszenka przegrał z kandydatką opozycji, Swietłaną Cichanowską. "W Mińsku policja zaczęła zatrzymywać ludzi i użyła granatów hukowych" – dodaje z kolei niezależny serwis informacyjny portal Tut.by. W mediach społecznościowych znajdziemy też podobne obrazki i relacje z Homla, Witebska oraz Grodna.
Patrząc z technologicznego punktu widzenia, najciekawsze jest jednak to, jak zareagował Google, a właściwie Mapy Google. Niemalże w czasie rzeczywistym, bo już około godz. 22.00 czasu moskiewskiego w Mapach pojawiły się dokładne informacje na temat zamkniętych dróg oraz stref. Wszystko dzięki systemowi zgłoszeń użytkowników.
W tej sytuacji platforma Google'a okazała się zbawienna dla wszystkich tych, którzy z jakiegoś powodu chcieli się wymknąć z zaognionych miejsc, nie narażając na milicyjną blokadę. A podkreślmy, zatrzymanym można było zostać za sam fakt wykonywania zawodu dziennikarza lub aktywność społeczną. Tak więc internetowy potentat utrudnił nieco życie reżimowi.