David Stebbins skarży Microsoft
Zdawać by się mogło, że kreatywność w zarabianiu pieniędzy jest domeną mieszkańców Europy Wschodniej. Pochodzący z Arkansas David Stebbins zdaje się jednak temu przeczyć.
Mieszkaniec Harrison w stanie Arkansas doszedł do wniosku, że podobnie do firm może stworzyć własne warunki świadczenia „usług”. Taka umowa, jego zdaniem, jest wiążąca, jeśli tylko druga strona zostanie o tym poinformowana. Ostatnio postanowił powiadomić o swoich warunkach firmę Microsoft. W związku z odmową firmy w sprawie arbitrażu prawnego dotyczącego proponowanych warunków „współpracy”, uznał je za wiążące i zgodnie z nimi domaga się 500 miliardów dolarów od firmy.
Rejestrując się w usłudze Xbox Live Stebbins zobowiązał się do przestrzegania warunków użytkowania usługi, które definiują zakres praw i obowiązków i są wiążące dla obu stron. Niedawno postanowił uzupełnić tę umowę o własne warunki. Aneks przesłał do Microsoftu zaznaczając, że uprawomocnia się on, jeśli Microsoft nie rozwiąże z nim umowy na Xbox Live w przeciągu dziesięciu dni. Jego żądania zostały zignorowane i przedsiębiorczy mężczyzna domaga się z tego tytułu pieniędzy.
To nie pierwsze tego typu posunięcie Stebbinsa. Przed tygodniem zastosował podobną taktykę przeciw Google, domagając się identycznej sumy. Historia jego pozwów jest długa i opiewa kilkanaście przypadków, w tym m.in. żądania finansowe wobec Walmartu na kwotę 600 miliardów dolarów.
Nikt nie lubi rozwlekłych umów o świadczenie usług czy warunków użytkowania serwisów, ale też ciężko jest podważyć zasadność ich istnienia. Kreatywność ludzi pozwala na skarżenie z byle powodu i wszelka ochrona przed błahymi pozwami jest jak najbardziej zrozumiała. Póki co sądy oddalają roszczenia Stebbinsa nazywając je błahymi. Miejmy nadzieję, że przez przeoczenie jedna z tego typu spraw nie zostanie rozpatrzona pozytywnie, bo otworzy to furtkę dla naprawdę absurdalnych pozwów.