Kirby: Triple Deluxe — na ssaniu

Kirby: Triple Deluxe — na ssaniu

Kirby: Triple Deluxe — na ssaniu
02.05.2014 15:56

Gdyby przyjrzeć się sprawie bliżej to Nintendo w przypadku wielu swych marek od lat wyznaje zasadę, że jeżeli coś jest dobre to nie należy tego zmieniać, a przynajmniej zbytnio. Pierwszy przykład z brzegu to oczywiście platformówki z Mario, które nawet gdy w końcu wkroczyły w trzeci wymiar nie zatraciły klimatu, ale swój równy poziom trzymają także kolejne wydania przygód żarłocznej różowej pianki, jak wielu zwie Kirby’ego. Sympatyczna postać powołana do życia w 1992 roku doczekała się kolejnej gry, tym razem na 3DS-a, ale chociaż historia stanowiąca tło dla pokonywania kolejnych kolorowych krain jest nowa, tak niewiele się w Kirby: Triple Deluxe zmieniło pod kątem rozgrywki. Mamy do czynienia z do bólu klasycznym podejściem. Dobrze to czy źle?

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Do działania naszego okrągłego bohatera pcha tym razem po pierwsze porwanie króla Dedede przez tajemniczą postać, a po drugie sięgające chmur pnącze fasoli. Na jego szczycie czeka główny zły, ale by roślinka podrosła potrzebne są specjalne gwiazdki, co oczywiście stanowi główny motor napędowy akcji. W każdym z etapów jest ich do znalezienia kilka, zazwyczaj starannie poukrywanych, z czego część potrzebna jest do odblokowania poziomu z bossem, stojącym bezpośrednio na drodze dalszego postępu. Kirby w podstawowej formie potrafi nabrać powietrza, by latać lub potem z impetem chuchnąć w przeciwnika. Wrogów się rzecz jasna połyka, by przejąć ich różnorakie moce. Od mistrza miecza czy ognia lub mrozu, przez sapera i wojownika ninja, po klauna albo zamianę w chodzący kamień, opcji jest naprawdę sporo, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Często dany typ postaci przynosi wiele zaawansowanych kombosów, stąd warto poświęcić czas na zapoznanie się z opisem aktualnie wykorzystywanej zdolności. Niekiedy tylko dana umiejętność pozwoli na zdobycie pewnych gwiazdek. Zazwyczaj zaraz po pokonaniu szefa lokacji warto go zassać, bo za moment przyda się jego moc.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Sprytnie wykorzystano możliwości przenośnego 3DS-a, a bez włączonego trzeciego wymiaru nawet gra się trudniej. Zazwyczaj plansza podzielona jest na kilka planów, pomiędzy którymi poruszają się przeciwnicy lub przykładowo gdzieś z dala strzelają do nas armaty. Tego się nie wyczuje bez efektu głębi, jeśli więc ktoś woli 2D od przyznam męczącej lekko oczy stereoskopii to czeka go kilka trudnych chwil. W przeciwnym wypadku gra jest przeokropnie łatwa, z wyjątkiem końcowego, wieloetapowego starcia ze sprawcą całego zamieszania, kiedy to nagle okazuje się, że pełną paletę odmiennych umiejętności wypadałoby mieć jednak już w małym palcu. Wcześniej kosi się wrogów jak żyto, a tutaj nagle konsternacja oraz powtarzanie etapów od nowa aż do skutku. Dzieci w tym momencie pewnie oddadzą konsolkę tatusiom. Coś tutaj zdecydowanie nie zagrało. Poza elementami platformowymi pojawiają się zagadki korzystające z czujników wychyłu. Postaramy się przykładowo połączyć fragmenty palącego się lontu, rozdzielimy wodę z klosza na dwie roślinki, aby urosły czy poprzesuwamy platformy.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Poziomy nie zaskakują rozbudowaniem, lecz robią wrażenie pomysłowością. Fajnym motywem są lustra. Bohater na pierwszym planie nie widzi takich powiedzmy duchów, bo pojawiają się one jako odbicie w tle i tylko tak wie, kiedy atakować, albo musi unikać pułapek, przesłoniętych elementem krajobrazu na pierwszym planie. Wiele jest ponadto ukłonów w stronę poprzednich, nawet tych najstarszych odsłon przygód pianki, więc fani będą mieli czego się doszukiwać. Pod koniec przygody zaczyna się powtarzanie motywów oraz nawet bossów, ale jeden element nigdy się tu nie znudzi, a mianowicie megassanie. Raz na jakiś czas połkniemy magiczną fasolkę, by zacząć wciągać wszystko jak leci, włącznie z elementami krajobrazu typu skały i drzewa. Na zabawie w chodzący odkurzacz opiera się również kilka prostych zagadek z przesuwaniem bloków.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

W walce pomagają przedmioty, wykorzystywane poprzez puknięcie w dolny ekran. Z reguły są to rzeczy do zjedzenia, odnawiające życie, które dostaje się też często od jednej charakterystycznej pomocnej postaci. Dla kolekcjonerów pochowano tu i ówdzie breloczki przedstawiające różne grafiki związane z serią, są też naturalnie bonusy po ukończeniu gry, których jednak nie zdradzę. Etapy nie należą do długich, niemniej jeśli ktoś zupełnie nie ma czasu to warto zainteresować się dwiema dostępnymi od samego początku mini gierkami. Jedna to muzyczna zręcznościówka, w której jako Dedede skaczemy bo bębnach do rytmu. Druga to niemal pełnoprawna bijatyka, mocno przypominająca serię Super Smash Bros, z tą różnicą, że na arenach zamiast najpopularniejszych postaci Nintendo walczą między sobą klony Kirby’ego o odmiennych zdolnościach. Dodatek jest niespodziewanie sycący sam w sobie.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Wiele rzeczy w Kirby: Triple Deluxe mi się spodobało, ale też pewne niestety nie zagrały. Powtórzę, że to fajna gra dla młodzieży, lecz finał nagle robi się zbyt wymagający. Z kolei ogólnie niski poziom trudności w pewnym momencie zwyczajnie sprowadza na gracza znużenie. Warto więc dawkować sobie tytuł. Oprawa graficzna jest radosna i kolorowa, świetnie wykorzystano możliwości sprzętowe konsolki, a także efekt trójwymiarowości, zaś podpakowaną chodzącą kulkę, pochłaniającą wszystko jak leci, po prostu trzeba zobaczyć. Słodkie motywy muzyczne potrafią nieźle wryć się w psychikę, skłaniając do codziennego nucenia. Patrząc przez pryzmat czasu to jednak po raz kolejny po prostu w większości to samo. Weźcie to pod uwagę rozważając zakup nowego dzieła HAL Labs.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)