Polska wyspą piractwa wideo. A czego oczekiwaliście w takich realiach gospodarczych?

Polska wyspą piractwa wideo. A czego oczekiwaliście w takich realiach gospodarczych?

Polska wyspą piractwa wideo. A czego oczekiwaliście w takich realiach gospodarczych?
23.07.2015 12:17, aktualizacja: 24.07.2015 08:30

Kolejne badania rynku internetowego pokazują zwykle to, co dobrzewszyscy wiemy. Dla polskiego internauty najlepszymi źródłamifilmów i seriali nie są działające w zgodzie z literą prawaserwisy VoD, lecz tworzone przez społeczność serwisy torrentowe ipirackie streamingi, dostarczające treści szybciej, taniej i częstow lepszej jakości. Nic innego nie wyczytamy też z nowoopublikowanego badania domu mediowego MEC, co najwyżej możemy sięzdziwić, że tak wiele osób deklaruje zainteresowanie legalnościąźródła, z którego czerpie swoje media. Czy wyrastamy na naródwstydliwych hipokrytów, opowiadający ankieterom o tym, jak bardzolegalność leży nam na sercu, by chwilę potem odwiedzićniezatapialną Zatokę Piratów?

Dane przedstawione przez analityków MEC mogą zadziwiać.Pirackie kopie filmów i seriali pobiera z Sieci 27% polskichinternautów. 17% robi to niezależnie od tego, czy filmy i serialete są dostępne też w legalnie działających serwisach VoD. Powodysą całkiem proste: robią to zarówno z niechęci do reklam (61%)jak i niechęci do płacenia za treści (45%). Co ciekawe, badanieMEC VideoTrack pokazało, że to wcale nie najmłodsi najchętniej wpiractwo filmowe się bawią, lecz młodzi dorośli. Najwyższyodsetek pobierających spiracone pliki – 34% – odnotowano wgrupie 25-34 lata, a więc ludzi, którzy w teorii już powinni miećjakąś pracę i zarobki.

Jako pozostałe powody zainteresowania spiraconymi treściamipodawano też możliwość obejrzenia wideo w dowolnym miejscu iczasie, także bez połączenia z Internetem, zainteresowanie wyższąjakością, zainteresowanie najświeższymi materiałami, oraz nasamym końcu – brak danych treści w legalnych serwisach VoD. Wogóle to widać, że ta piracąca grupa internautów ma bardzowygórowane oczekiwania, których zwykła telewizja nie ma szansspełnić. Aż 42% użytkowników torrentów w ogóle nie ogląda TV,uznając, że medium to w ogóle niczego ciekawego im nie oferuje.

Wciąż jednak te 27% wydaje się zadziwiająco małym odsetkiem.Tajemnica tkwi najwyraźniej w pirackich streamingach – torrenty todziś już niemal elitarna praktyka. Według danych IAB Polska z 2014roku, z serwisów takich jak np. Ororo.tv czy niedawno zamkniętyprzez policję Seansik.tv korzystało ponad 80% internautów. Wynikto o wiele bliższy z intuicją, dziś może być zapewne jeszczewyższy. Paweł Kolenda, dyrektor ds. badań w IAB Polska uważa, żeliczba użytkowników pirackich streamingów może naturalnie rosnąćwraz ze wzrostem dostępu do Internetu.

Korzystając z mniej lub bardziej dyskusyjnych modelimakroekonomicznych, przeciwnicy piractwa przedstawiają rozmaitewyliczenia, z których wynika, jaką to katastrofą jest oglądanieprzez Polaków „Gry o Tron” z rosyjskiego czy cypryjskiegoserwisu. Otóż to portale z pirackim wideo miały obniżyć nam w2013 roku PKB o nawet 700 mln złotych, a już w 2018 roku straty ztego powodu sięgnąć mają nawet ponad 6 miliardów złotych ipotencjalnie nawet 6 tys. miejsc pracy.

Bez względu na to, czy wyliczenia tych strat są realne, czy teżwyssane z palca, sytuacja w Polsce jednak długo się nie zmieni. Dlamilionów Polaków, dysponujących dochodem rozporządzalnym napoziomie raptem kilkuset złotych miesięcznie, oferta legalniedziałających serwisów VoD po prostu nie może konkurować z ofertąserwisów pirackich. Podstawowy abonament Netfliksa w WielkiejBrytanii wynosi obecnie 7,50 funta, tj. ok. 45 zł. Płaca minimalnaw Wielkiej Brytanii wynosi obecnie 6,50 funta na godzinę. Płacaminimalna w Polsce to obecnie ok. 10 zł/h brutto, podczas gdy ceny wpopularnych polskich VoD-ach oscylują między 20-30 zł miesięcznie,i to za abonamenty, w których specjalnych nowości nie znajdziemy,za najnowsze filmy przychodzi płacić dodatkowo, wychodzi zwykle ok.10 zł za seans. Zresztą o jakich to najnowszych filmach mówimy? Wpołowie lipca na liście premier jednego z większych serwisów VoDw tym kraju zobaczymy thriller z 2014 roku pt. „Loft”, któryswoją torrentową premierę (i to wysokiej jakości wersji BRRip)miał w marcu, a w nędznej wersji CAM (nagranej kamerą w kinie)pojawił się w Sieci już w październiku zeszłego roku.

Legalne premiery z lipca 2015 roku. Jak tu konkurować z Zatoką Piratów?
Legalne premiery z lipca 2015 roku. Jak tu konkurować z Zatoką Piratów?

W tej sytuacji nikt nie powinien się specjalnie dziwić, żebadanie MEC ujawnia, że 58% internautów w ogóle nie obchodzikwestia legalności źródła, z którego oglądają swoje filmy iseriale. Co więcej, wielu z nich gotowych jest płacić za dostępdo pirackich serwisów, ponieważ znajdą tam świeże treści wlepszej cenie, często nie przekraczającej kilku złotychmiesięcznie. IAB utrzymuje, że za konta Premium w pirackichserwisach streamingowych płaci dziś ponad 2 mln polskichinternautów.

Branża producentów i dystrybutorów przekonana jest, że karanieinternautów za piractwo nie ma sensu, a najskuteczniejszą metodąbędzie odcinanie piratów od źródeł dochodów, blokowanie ichsystemów płatności i ograniczanie dostępu do rynku reklamowego.Płonne jednak nadzieje. Pirackie serwisy znaczną część swoichreklamowych dochodów czerpią z szarej strefy reklamowego tortu, tj.pornografii, odżywek dla sportowców, podrabianej odzieży, corazśmielej eksperymentują też z płatnościami w kryptowalutach,niemożliwych do zablokowania przez siły prawa i porządku. Jedynąquasi-skuteczną metodą są więc akcje policji, która niedawnomogła pochwalić się fizyczną likwidacją jednej znajpopularniejszych w Polsce torrentowni i jej serwisustreamingowego. Oczywiście jak to zwykle w takich wypadkach bywa,internauci chwilę porozpaczali, a potem przenieśli się do innychpirackich serwisów.

W wypowiedzi dla Rzeczpospolitej, Teresa Wierzbowska, prezesStowarzyszenia Dystrybutorów Programów Telewizyjnych Sygnał,stwierdziła, że potrzebna jest edukacja w zakresie legalnegoobrotu treściami audiowizualnymi, nie tylko w odniesieniu dointernautów, ale też uczestników rynku, biorących udział wfinansowaniu nielegalnej działalności. To miałoby uniemożliwićczerpanie korzyści finansowych z nielegalnej dystrybucji treści, aco za tym idzie, zlikwidować piractwo. Słowa p. Wierzbowskiejpokazują jednak wyraźnie, jak mało o Internecie ci wszyscy wydawcyi dystrybutorzy wiedzą, i jak mało wiedzą o swoich potencjalnychklientach, wbrew pozorom całkiem dobrze wyedukowanych – a poprostu mających inne poglądy w kwestii piractwa. Walka z wiatrakamibędzie więc trwała nadal.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (241)