Porażka nie wchodzi w grę, czyli jak sprzedać konsolę kontrolerów teleskopu Hubble’a
Każdy z nas oglądał kiedyś „amerykański film o jeszcze bardziej amerykańskich astronautach”, oparty o wątek katastroficzny. Kto zazwyczaj ratuje niestrudzonych zdobywców przestworzy?
Skoro to nie pani Krystyna z gazowni, to z całą pewnością chodzi o Centrum Kontroli Misji. Te sceny wzbudzają zazwyczaj w widzu największe napięcie: ocierający pot kontrolerzy w samej stolicy Teksasu bacznie obserwują sytuację, w międzyczasie poprawiając swoje douszne słuchawki z mikrofonami. Nieraz naścienny zegar odlicza sekundy do krytycznego momentu, tymczasem wzrok wszystkich skupiony jest na ekranach komputerów, wyświetlających tajemnicze liczby. Być może ktoś z was zamarzył kiedyś, by osobiście zasiąść za tą mistyczną konsolą. Czego potrzeba do jego realizacji?
Zdobycie sprzętu używanego w kontroli naziemnej jest raczej niemożliwe, jednak okazuje się, że można kupić podobne urządzenie. Wystaczy 75 tysięcy dolarów, konto w serwisie eBay i trochę miejsca (na przykład w garażu).
Właśnie za taką cenę prawdziwą konsolę, której używano do testowania Kosmicznego Teleskopu Hubble’a, wystawił użytkownik o nicku itsanamazinglifeforsure. Uściślając, chodzi o Interfejs Zasilania Pojazdu (VPI). Pozwalał on na przetestowanie systemów zasilania teleskopu w Centrum Lotniczym Goddarda, nim ten wyniesiono jeszcze na orbitę. Na aukcji wystawiono kompletny zestaw: ważącą ponad 1,2 tony trójdzielną szafę oraz wyposażoną w dwa stanowiska stację roboczą. Teleskop musimy niestety sprowadzić sobie na Ziemię we własnym zakresie…
Mimo kilku prób wciąż nie udało się znaleźć nabywcy towaru. Wysoka cena połączona z nadzwyczajną egzotyką przedmiotu i brakiem praktycznego zastosowania nie sprzyja zainteresowaniu potencjalnych kupców. Większość ludzi nie ma pojęcia do czego ta maszyna służyła. Paradoksalnie, właśnie ten fakt warunkuje jej cenę: unikalność i historyczny charakter, a szczególnie wpływ na rewolucję w nauce.
Czy jednak ogromne transakcje w handlu muzealnym sprzętem komputerowy, dotyczą wyłącznie astronautyki? Skądże znowu, znane są przypadki znacznie bardziej spektakularnego zarobku na sprzedaży reliktów informatyki, należących do zupełnie przyziemnych kategorii. Kilka miesięcy temu muzeum Henry’ego Forda zakupiło niemalże 40-letni komputer Apple 1 za sumę 905 tys. dolarów, inny egzemplarz udało się wcześniej zbyć za 671 tys. dolarów.
Dla przeciętnego użytkownika PC, to zwykła drewniana skrzynia z klawiaturą, za którą nie dałby złamanego grosza. Prawdziwi pasjonaci widzą w nim jednak przełomowy wynalazek, który rozpoczął erę komputerów osobistych i wprowadził do dzisiaj niezastąpiony interfejs klawiatura-monitor. Biorąc pod uwagę ograniczoną liczbę zachowanych egzemplarzy takich legendarnych konstrukcji, majętni koneserzy i zajmujące się antykami organizacje chętnie poświęcają niebagatelne pieniądze w celu zdobycia cennego eksponatu.
Być może posiadacz VPI również odniesie kiedyś podobny sukces, jednak trudno znaleźć kogoś mającego sentyment do takiej maszyny – w końcu jej jedynymi użytkownikami byli pracownicy NASA. Może to właśnie oni są jego szansą? Jednemu z nich, wspominającemu na emeryturze czasy gdy pracował nad sondą, która zmieniła oblicze astronomii, może zakręcić się łezka w oku i poświęci te kilkadziesiąt tysięcy dolarów za możliwość posiadania unikatu na własność. Zainteresowane ofertą mogłoby być również muzeum. Powyższe przykłady pokazują, że żądana kwota wcale nie robi wrażenia w porównaniu z innymi e-starociami, a ten niezwykły okaz może przyciągnąć zwiedzających.
W każdym razie sprzedający nie poddaje się, nie pierwszy raz wystawia ten przedmiot na eBayu i z uporem chce w końcu dobić targu. Wszystkich zainteresowanych kieruję na stronę aukcji.