Blog (56)
Komentarze (223)
Recenzje (0)
@siwPani Krysia z księgowości – odcinek 9: Ja mam Internet, a on nie… Cześć druga

Pani Krysia z księgowości – odcinek 9: Ja mam Internet, a on nie… Cześć druga

03.08.2013 16:28, aktualizacja: 17.08.2013 15:06

Witam, w kolejnym odcinku mojego cyklu, w którym opisuje swoje przygody jako serwisant. Na co dzień pracuje w firmie, która oferuje kompleksową obsługę informatyczną innym firmom z różnego sektora. I w skrócie praca polega na tym, że jak zadzwoni jeden z klientów i zgłosi, że np. Pani Krysia z księgowości nie ma internetu to trzeba tam pojechać i to naprawić. I nie ważne jakich metod użyjemy, chodzi o to, żeby Pani Krysia znowu miała Internet.

Kilka miesięcy po przygodach z poprzedniej historii dostałem zlecenie aby wstawić router w jedno miejsce, stary już odmówił posłuszeństwa, wykończył się… no prostu odszedł na emeryturę. No to co za problem Tradycyjny TP‑Link z modemem ADSL i w drogę. Wszystko miało być fajnie i kolorowo.

Niestety już po pierwszej próbie konfiguracji świat zmienił barwy na szare, a router nie chciał się udomowić. Ale dałem mu drugą szansę i trzecią, i czwartą, i kolejną, a On mnie zawiódł. Czas się więc rozstać. Jednak faktem było, że routerem był nowy i sprawdzony na innej sieci. Więc dosyć szybko zapaliła mi się lampka i przypomniałem sobie jak to kiedyś TP‑Link odmawiał posłuszeństwa, a nie powinien.

Przystąpiłem więc do zabawy w router zastępczy i diagnozowanie. A w diagnozowaniu i konfiguracji sieci pomaga mi służbowy netbook, on tak jak inni jego mali koledzy wyposażony jest w maleńki, chudziutki, skromny procesor marki Intel z serii Atom. Inaczej mówiąc jest to taki procesor, który wykonanie każdego zadania poprzedza godziną medytacją. Myślę, że każdy użytkowników netbooka wie o czym mówię. I gdyby zrobić jakiś log z działania tego procesora wyglądałby on tak: 10:15:31: Użytkownik klika w ikonę przeglądarki Google Chrome na pulpicie. 10:15:32: Dochodzi do mnie jakiś sygnał. 10:15:32: Rozpoczęcie przygotowań do operacji. 10:15:33: Przygotowanie operacji 10.15:33: mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm ... 11:15:31: mmmmmmmmm...yyy co Jest? Aaa! Aaa! Użytkownik coś chce! Szyyyybko! 11:15:32: Aaa gdzie jest ten Chrome? Nie ma go... A nie, jest, dobra, odpaaalamy! 11:15:32: Odpalamy! 11:15:33: Porozumiewam się z innymi podzespołami. 11:15:34: Uruchomiam przeglądarkę Google Chrome.

Nie trudno zauważyć, że przesadzam, jednak coś w tym jest, obecnie już komórki mają wydajniejsze CPU… Ale nie narzekajmy!!! Co to ma być?! Trzeba cieszyć się, że netbook w ogóle działa i daje bardziej mobilne możliwości. Także mam nadzieje, ze procesor w moim sprzęcie wybaczy mi powyższy żartobliwy atak na niego. Przepraszam też pozostałe urządzenia z tym procesorem, bo kiedyś one wszystkie mogą się na mnie zemścić i mogę mieć kłopoty.

Jednak póki co mam się dobrze i.. I mój dzielny mały laptopek(tak teraz się mu podlizuje) pomógł w pracy i w ogóle jest super. Ale mówiąc normalnie to po prostu zamiast TP‑Link’a wstawiłem D‑Linka, jedna litera – nikt nie zauważy. Wybór padł na model GO‑DSL-N150, świetny sprzęt, zamknięty w małej obudowie. Jeśli szukacie czego małego, nie rzucającego się w oczy w domu, lub czegoś co zmieści się do małej skrzyneczki czy gdziekolwiek indziej to ten model nadaje się do tego idealnie.

Wszystko przebiegło prawidłowo i po paru minutach poświęconych na rozpakowanie, podłączenie i konfiguracje router znowu pokolorował świat, dał Internet. Zanim jednak napiszę, że interwencja zakończona podam kilka interesujących(ta, jasne…) faktów. Otóż w tym wypadku konfiguracja routera TP‑Link była konsultowana z obsługą techniczną. Mieliśmy do czynienia z innym usługodawcą, jednak Internet szedł po liniach tego samego operatora co ostatnio.

Mam nadzieje, że w moje teksty oprócz udzielania pomocy w każdym domu(czytaj suchary wysuszające pranie), niosą także elementy dydaktyczny, dlatego dzisiaj chciałbym poruszyć pewne lingwistyczne zagadnienie. Mianowicie jest to wymowa angielskiego słowa Orange( po polsku pomarańcz, pomarańczowy). Otóż moi drodzy, poprawną wymowa to Orendż, Orenż, Ora… yyy, aaa nigdy nie byłem doskonały w wymowie. Kończymy więc dzisiejszą lekcje. Jednak ten akapit nie ma dosłownie nic wspólnego z określeniem naszego operatora. I proszę w żadnym wypadku nic nie sugerować.

Może jest tak, że kanałach, w których to idą kable, światłowody czy cokolwiek innego czym dociera Internet do naszych domów pojawiają się w pewnych miejscach pająki albo szczury. A np. takie TP‑Linki z modemem ADSL boją się zwierząt i nie chcą działać gdy tylko zauważą coś niepokojącego… Nie wiem, nie twórzmy żadnych teorii spiskowych, nasz dzisiejszy przegrany TP‑Link nie ma powodów do smutku. Prężnie działa każdego dnia w innym miejscu. A jako, że wszystko się dobrze skończyło to wolno mi napisać: interwencja zakończona.

Ogłoszenia: W dziesiątej części mojego cyklu chciałbym zrobić małe FAQ dotyczące tego co robię i tego opisuje, co prawda mam już kilka pytań, ale ciągle jestem otwarty na nowe.

Wszystkie wpisy & FAQ

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)