Test Huawei Mate 10 Lite – smartfonu ze średniej półki z czterema aparatami

Test Huawei Mate 10 Lite – smartfonu ze średniej półki z czterema aparatami

Test Huawei Mate 10 Lite – smartfonu ze średniej półki z czterema aparatami
04.02.2018 13:34, aktualizacja: 28.02.2018 10:52

Ten rok wśród smartfonów ze średniej półki może być całkiem interesujący. Zapoczątkowany przez LG Q6 trend „bezramkowych” konstrukcji w smartfonach przystępnych cenowo, zaczyna być widoczny u innych producentów. Chociażby Huawei, popularny w Polsce dzięki swoim urządzeniom kosztujących około 1000 złotych, poszerzył ofertę o model Mate 10 Lite. To „bezramkowiec” z wydłużonym w pionie ekranem, który obecnie kosztuje 1200 złotych. Czyżby kolejny bestseller w kraju nad Wisłą? Możliwe.

Obraz

Nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z mniejszym Matem 10 Pro, reprezentacyjnym smartfonem chińskiego producenta. Pod względem wzornictwa owszem widać spore podobieństwo. Jednak czy w pozostałych aspektach edycja Lite jest równie interesująca? Tego dowiecie się z naszego testu, zapraszamy!

Długi i marketingowo bezramkowy

Jaki on długi! – prawdopodobnie to pomyśli większość osób tuż po wzięciu Mate 10 Lite do dłoni. Dłuższy jest on bowiem od Mate’a 10 Pro czy Samsunga Galaxy S8, urządzeń także mających wydłużony w pionie ekran. Efekt potęgowany jest przez wzornictwo – większość przodu pokrywa duży wyświetlacz, który szersze ramki otrzymał wyłącznie na górze i dole.

Obraz

Warto zauważyć, że w cenie do 1200 złotych smartfonów z podobnym wzornictwem prawie nie ma. Jeśli więc ktoś szuka modelu, który będzie robił wrażenie sylwetką i będzie wyglądał na sporo droższego niż jest w rzeczywistości, to obecnie opisywany Huawei jest jedną z najlepszych propozycji.

We wstępie napisaliśmy, że mamy do czynienia z kolejnym przedstawicielem bezramkowego trendu. Podobnie jak w innych smartfonach z tej kategorii, określenie bezramkowiec jest bardziej marketingowe i nie ma pełnego pokrycia w rzeczywistości. Ramki oczywiście są, choć naprawdę smukłe, jednakże patrząc na przód widać nawet ramki po bokach ekranu.

Obraz

Dzięki zaokrąglonym bokom bryła dobrze leży w dłoni. Nie, Mate 10 Lite nie jest zgrabnym urządzeniem, to duży smartfon, którego nie można obsłużyć jedną ręką. Mimo jednak zastosowania 5,9-calowego wyświetlacza, producentowi udało się zachować 75,2 mm szerokości, co jest całkiem dobrym wynikiem.

Smartfon wygląda nowocześnie, a w niebieskiej wersji kolorystycznej, którą otrzymaliśmy na testy, jest naprawdę atrakcyjny. Zastosowane wzornictwo jak najbardziej może się podobać. Także pod względem spasowania elementów jest bardzo dobrze, a zastosowanie metalu zwiększa odczucie, że mamy do czynienia z produktem niemal premium.

Obraz

Idealnie jednak nie jest. Umieszczony z tyłu obiektyw kamery wystaje, przez co jest narażony na uszkodzenia. Prawdopodobnie to właśnie on zbierze pierwsze ślady użytkowania, zwłaszcza, że to na nim opiera się smartfon, gdy leży na plecach. Z tyłu znalazł się jeszcze czytnik linii papilarnych – warto podkreślić, że jeden z najszybszych na rynku.

Ciekawy zabieg zastosowano w przypadku pasków anten. Poprowadzone są one prosto, wyraźnie przecinając plecy Mate’a 10 Lite. Nie ujmują jednak uroku. Utrzymane są w identycznym kolorze jak logo producenta z tyłu – można je wręcz uznać za element mający pozytywnie wpłynąć na wygląd urządzenia. Faktycznie, dzięki nim obudowa wygląda lepiej.

Obraz

Na dole znalazło się złącze micro USB, zabrakło USB Type-C. W modelu, który mieliśmy na testach, dostrzegalne były luzy po włożeniu ładowarki. W takim telefonie nie powinno mieć to miejsca, bowiem może być zapowiedzią przyszłych problemów ze złączem. Dół to jeszcze głośnik i złącze microUSB.

Prawy bok należy do przycisku regulacji głośności i włącznika. Przyciski nieznacznie wystają i mają delikatny, przyjemny skok. Po przeciwnej stronie, na lewym boku, umieszczono gniazdo na karty SIM i kartę pamięci. Góra pozostała pusta. Jeśli chodzi o dokładne wymiary, to przedstawiają się one następująco 156,2×75,2×7,5 mm. Całość waży 164 gramów.

Duży, ale bez folii niezbyt odporny

Przód należy do 5,9-calowego wyświetlacza o rozdzielczości 1080 × 2160 pikseli, co daje znacznie więcej niż zadowalające zagęszczenie pikseli na poziomie 409 ppi. Podczas normalnego użytkowania poszczególne piksele są niedostrzegalne, obraz jest naprawdę wyraźny, a czcionki ostre.

Wyświetlacz został wykonany w technologii IPS TFT. Oferowany przez niego obraz jest dobry, ale nic więcej. Kolory i kąty widzenia są przyzwoite, chociaż biały ma tendencje do wpadania w niebieski, a z kolei przy mocniejszym odchyleniu, wyświetlany obraz nieznacznie się zmienia. Na plus należy jednak zaliczyć maksymalna jasność, która zapewnia komfortowe korzystanie w słońcu. Z kolei przy minimalnej można wygodnie przeglądać Internet, gdy już leżymy w łóżku. Dodatkowo można skorzystać z trybu ochrony wzroku, zmniejszającego emisję niebieskiego światła.

Obraz

Ekran nie jest pokryty powłoką oleofobową. W związku z tym Huawei fabrycznie stosuje folię ochronną, której lepiej nie zrywać. Bez folii ekran będzie zbierał każdy ślad, a dodatkowo szybko na nim mogą pojawić się zauważalne rysy.

Na wydajność nie będziemy narzekać, na pewne braki już tak

Zanim przejdziemy do opisu specyfikacji, zaczniemy nietypowo, bowiem od przedstawiania modułów łączności, a raczej ich braku. W środku zabrakło modułu NFC, zabrakło też Wi-Fi 5 GHz, pozostaję więc korzystanie wyłącznie z Wi-Fi 802.11 b/g/n 2,4 GHz. Jeśli mówimy o brakach, to warto jeszcze zaznaczyć, że producent zrezygnował z żyroskopu. Niestety, ale atrakcyjna cena musiała pociągnąć ze sobą takie pewne ustępstwa.

Proceosor to autorski układ Kirin 659. Składa się on 8 rdzeni Cortex-A53, w tym czterech wydajniejszych osiągających 2,36 GHz i czterech taktowanych zegarem 1,7 GHz. Przetwarzaniem grafiki zajmuje się ARM Mali-T830 MP2. To połączenie jest nieznacznie wydajniejsze od Huaweia 10 Lite, z kolei w porównaniu do Samsunga Galaxy J7 2017, dostępnego w podobnej cenie, lecz napędzanego Exynosem 7870, smartfon Huaweia osiąga sporo lepsze wyniki w AnTuTu i teście pojedynczego rdzenia w Geekbench. Jednak już w wydajności wielu rdzeni w Geekbench, to Samsung ma lekką przewagę.

Obraz

Co jednak ważniejsze, w codziennym użytkowaniu Mate 10 Lite potrafi zapewnić większą sprawność od wspomnianego modelu Samsunga. Różnice są jednak nieznaczne. Płynnie pracują aplikacje, zarówno systemowe, jak i te najpopularniejsze z Google Play. Znaczna większość gier będzie działać z odpowiednio wysoką liczbą klatek na sekundę. Z pewnością zagramy we wszystkie najpopularniejsze produkcje.

Obudowa przy dużym obciążeniu robi się tylko nieznacznie cieplejsza. Z pewnością nie staje się niekomfortowo gorąca, można więc sobie pozwolić na dłuższe sesje z ulubionymi grami. Narzekać nie będziemy także na pozostałą specyfikację. Huawei zapewnia bowiem 4 GB RAM i 64 GB na pliki. Jeśli jednak ta druga liczba okaże się zbyt mała, to zawsze można dołożyć więcej przestrzeni za pomocą karty pamięci microSD.

Akumulator o pojemności 3340 mAh zapowiada przyzwoity czas pracy na jednym ładowaniu. Faktycznie, smartfon wypada całkiem przyzwoicie. Bez obaw osiąga dzień pracy na jednym ładowaniu. Po odłączeniu ładowarki rano, wieczorem wciąż mieliśmy około 40% poziomu naładowania. Dodamy, że wynik dotyczy dość intensywnego użytkowania. Do szczęścia brakuje tylko szybkiego ładowania. Osiągnięcie 100% naładowania trwa około 2,5 godzin.

Pozostaje czekać na Androida 8.0

Mate 10 Lite działa pod kontrolą nakładki EMUI w wersji 5.1, którą bliżej poznacie w oddzielnym tekście. Udowodniła ona, że Android zmodyfikowany przez Huaweia może być lepszy od tego “czystego”, pochodzącego prosto od Google. Wśród zalet z pewnością należy wymienić stabilność i szybkość działania, a także bogaty zestaw aplikacji i funkcji.

Obraz

Huawei dostarcza wiele własnych aplikacji, w tym Menedżer telefonu, który pozwala zadbać o utrzymanie dobrej kondycji smartfonu. Znajdziemy w nim narzędzia do optymalizacji, czyszczące pamięć ze zbędnych plików, ustawienia pozwalające wydłużyć czas pracy na jednym ładowaniu czy wbudowane oprogramowanie do skanowania pod kątem złośliwego oprogramowania. Z kolei użytkownik swoją kondycję będzie mógł utrzymać dzięki aplikacji Zdrowie, która służy do zbierania danych z treningów. W naszych testach podczas biegania poradziła sobie zadowalająco dobrze.

Obraz

Większy ekran został odpowiednio wykorzystany. Dostępny jest tryb uruchomienia dwóch aplikacji obok siebie. W ustawieniach można zmienić wielkość elementów na ekranie oraz samej czcionki. Dzięki motywom zauważalnie odmienimy wygląd systemu. Opcje personalizacji pozwalają nawet na ustawienie kolejności przycisków nawigacyjnych.

Obraz

Mogłoby się wydawać, że pod względem oprogramowania jest bardzo dobrze. Niestety, ponownie Mate 10 Lite pokazuje swoje braki. Po pierwsze, mimo iż od premiery Androida 8.x Oreo minęło już ponad pół roku, smartfon działa pod kontrolą Androida 7.0 Nougat. Aktualizacja podobno jest w drodze. Dodatkowo, większość aplikacji nie jest domyślnie wyświetlana w trybie pełnego ekranu. Trzeba przy każdym pierwszym uruchomieniu ręcznie potwierdzić, że faktycznie aplikacja ma być dostosowana do proporcji 18:9. Wygląda to jakby EMUI 5.1 został na szybko przeniesiony ze smartfonów z bardziej klasycznymi proporcjami ekranu.

Reklama czy sugerowanie przydatnych aplikacji? ;)
Reklama czy sugerowanie przydatnych aplikacji? ;)

Zastrzeżenie mamy jeszcze do funkcji pozwalającej korzystać z dwóch różnych kont w aplikacjach społecznościowych. Sklonować można tylko wybrane aplikacje, które dobierane są w dość niezrozumiały sposób. Na liście bowiem słusznie znalazł się Facebook Messenger, ale juz Instagrama zabrakło. Patrząc jednak na nowsze wersji EMUI mamy spore nadzieje, że wymienione niedociągnięcia zostaną wyeliminowane w nadchodzących aktualizacjach.

Całkiem nieźle przy słabym świetle

W Huawei Mate 10 Lite umieszczono aż 4 aparaty, w tym dwa z tyłu i dwa nad wyświetlaczem. Jeden z przodu ma 2 MP oraz jeden z tyłu również ma 2 MP. Nie mamy do czynienia z drugim monochromatycznym obiektywem, jak w smartfonach Huawei sygnowanym przez Leica. Nie mamy też do czynienia z teleobiektywem jak w iPhone’ach. Nie jest to też obiektyw szerokokątny. W związku z tym, po co? Odpowiedź w przypadku aparatu na przodzie i tyle jest identyczna – by uzyskać lepszy efekt rozmytego tła.

Główna, umieszczona z tyłu kamera to zespół składający się z 16 MP (Sony IMX298) i wspomnianych 2 MP. Zdjęcia wychodzą przyzwoite, chociaż te wykonane w dzień mają lekko wyprane kolory. Wystarczy jednak nałożyć filtr, nawet prosty z Instagrama, by uzyskać naprawdę dobre zdjęcia. Fotki więc świetnie sprawdzą się na portalach społecznościowych.

Obraz
Obraz

Całkiem dobre zdjęcia wychodzą również w gorszych warunkach oświetleniowych, co jest rzadkością w smartfonach tej klasy. Podczas robienia zdjęcia przy słabym świetle uruchamiany jest tryb automatycznego wyostrzenia. Należy wówczas trochę dłużej poczekać na wykonanie zdjęcia, ale końcowy efekt jest naprawdę niezły. Owszem po powiększeniu dostrzegalne są wady, jednak podczas przeglądania zdjęć na ekranie smartfona czy laptopa, większość użytkowników będzie zadowolona.

Obraz
Obraz

Gorzej jest z efektem rozmytego tła. Zastosowane dodatkowe aparaty niezbyt pomagają. Aparat ma problem z wykryciem krawędzi obiektu umieszczonego na pierwszym planie. Często więc rozmycie zaczyna się już na obiekcie, którego krawędzie pozostają nieostre. Warto dodać, że brakuje jeszcze stabilizacji obrazu.

Obraz
Obraz

Z selfie większość osób również będzie zadowolona, chociaż wyłącznie z tych wykonanych w sprzyjających warunkach. Należy bowiem dostarczyć odpowiednią ilości światła. Po drugie, warto wyłączyć funkcję upiększania twarzy, która działa zbyt rygorystycznie, tworząc sztucznie wyglądające twarze. Po trzecie, lepiej nie korzystać z opcji rozmycia tła – przedni aparat cierpi na podobne dolegliwości jak główny.

Umieszczony na dolnej krawędzi głośnik daje radę. Gra głośno i wyraźnie. Jak najbardziej sprawdzi się podczas dźwiękowej informacji o nadchodzącym połączeniu czy obejrzeniu filmiku na YouTube. Do słuchania muzyki lepiej jednak wybrać słuchawki, a wybór jest duży – producent nie zrezygnował ze złącza minijack.

Podsumowanie: dla kogo Mate 10 Lite?

We wstępie stwierdziliśmy, że Mate 10 Lite pod względem wzornictwa przypomina topowego Mate’a 10 Pro. Zadaliśmy również pytanie, czy w pozostałych aspektach edycja Lite jest równie interesująca? Oczywiście nie można oczekiwać, że będzie tak samo dobra, jak większy i znacznie droższy model, jednakże może przecież być świetnym smartfonem w przystępnej cenie.

Mate 10 Lite nie jest jednak świetny, chociaż niewiele mu brakuje. Posiada on w końcu dobry ekran, niezłe osiągi i aparat, który całkiem przyzwoicie radzi sobie w gorszych warunkach oświetleniowych. Ponadto obudowa została wykonana z metalu, elementy są świetnie spasowane, a całość jak najbardziej może się podobać.

Niestety, atrakcyjna cena musiała pociągnąć za sobą pewne niedociągnięcia. W końcu znaleźć konkurencyjny “bezramkowy” model za podobną kwotę jest niezwykle trudno. Huawei nie zastosował powłoki oleofobowej na ekranie, zabrakło żyroskopu, zabrako NFC, a dodatkowe dwie kamerki 2 MP nie potrafią zapewnić atrakcyjnego efektu rozmytego tła. Mimo tych wad, Mate 10 Lite pozostaje bardzo dobrą propozycją – osoby szukające smukłych ramek i wydłużonego w pionie ekranu w przystępnej cenie, powinny zainteresować się tym smartfonem.

Plusy
  • Atrakcyjne wzornictwo
  • Wysoka jakość wykonania
  • Wydajność na zadowalającym poziomie
  • Dobre zdjęcia nawet przy słabszym świetle
  • Szybki czytnik linii papilarnych
  • Stabilna i sprawna praca Androida
Minusy
  • Wystający obiektyw głównej kamery
  • Brak powłoki oleofobowowej
  • Wciąż Android 7.0 Nougat
  • Brak Wi-Fi 5 GHz
  • Brak NFC
  • Nieskuteczny efekt rozmytego tła

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (70)