Zmiana w Mapach Yandex, czyli granice wymyślone na nowo

Zmiana w Mapach Yandex, czyli granice wymyślone na nowo

Mapy Yandex prezentują teraz granice na nowy sposób
Mapy Yandex prezentują teraz granice na nowy sposób
Źródło zdjęć: © Mapy Yandex, dobreprogramy
Oskar Ziomek
12.06.2022 15:27

Mapy Yandex będące konkurencją Google Maps w Rosji, wyświetlają od niedawna granice nieco inaczej niż dotychczas. Nie dość, że przy dużym oddaleniu te między państwami nie są widoczne wcale, to dodatkowo granic na terenie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego w praktyce po prostu nie ma.

Na zmianę zwrócono uwagę na Twitterze. Jak wynika z oświadczenia, które później trafiło do sieci, Yandex chce się skupić na "geograficznym i fizycznym oddaniu mapy świata" i nie plątać w tematykę polityczną. Takie uzasadnienie może być zaskakujące, szczególnie gdy spojrzy się na granice państw na nowej mapie Yandeksa.

O ile np. pomiędzy Polską i Niemcami granica jest widoczna po prostu jako niewielka, mało znacząca linia, to w przypadku Rosji, Ukrainy i Białorusi sytuacja jest inna. Tutaj granice Państw nie różnią się niczym od tych dotyczących konkretnych regionów. W praktyce wydaje się więc, że Yandex spreparował mapę tak, by wydawało się, że Rosja zajmuje dużo większy obszar niż w rzeczywistości - obejmujący zresztą przy okazji cały teren Ukrainy oraz Białorusi.

W sieci nie brakuje oczywiście krytycznych komentarzy skierowanych w stronę Yandeksa. Przy okazji zwraca się uwagę na niekonsekwencję - skoro zgodnie z oświadczeniem firma chce się skupić na geograficznym oddaniu terenu i odciąć od kwestii podziału terytorialnego, dlaczego na mapie wciąż są obecne nazwy państw i miejscowości?

Od początku konfliktu na terenie Ukrainy, Yandex był już kilka razy obecny w nagłówkach publikacji. W marcu Mapy Yandex był proponowane jako narzędzie do walki z rosyjską propagandą po tym, jak Google uniemożliwił wykorzystanie w podobny sposób swoich Map. Yandex to jednak nie tylko dostęp do mapy świata. Firma oferuje także pocztę i inne usługi, które docelowo udało się zhakować grupie Anonymous. Dane 150 tys. użytkowników trafiły wówczas do internetu.

Oskar Ziomek, redaktor prowadzący dobreprogramy.pl

Programy

Zobacz więcej
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie