5G szkodzi ludziom? Kolejne badanie wykazało, że nie ma na to dowodów

5G szkodzi ludziom? Kolejne badanie wykazało, że nie ma na to dowodów

5G szkodzi ludziom? Kolejne badanie wykazało, że nie ma na to dowodów
5G szkodzi ludziom? Kolejne badanie wykazało, że nie ma na to dowodów
06.12.2019 11:12, aktualizacja: 08.12.2019 17:31

Nie ma dowodów na szkodliwość 5G dla ludzkiego organizmu. Kolejne badanie wykazało, że ludzie nie czują fal elektromagnetycznych z nadajników i telefonów.

Naukowcy powtórzyli znany już eksperyment, badający krótkotrwały wpływ fal radiowych na ludzi. Głównie interesowali się tymi, którzy uważają się za nadwrażliwych na promieniowanie elektromagnetyczne. Tacy ludzie cierpią na bóle głowy, pieczenie skóry, problemy ze snem i tym podobne objawy, a winę za to zrzucają na łączność bezprzewodową i elektronikę.

Nie ulega wątpliwości, że symptomy są prawdziwe. Jednak obecny stan wiedzy wskazuje, że nadwrażliwość na fale elektromagnetyczne nie istnieje, a przyczyny złego samopoczucia osób trzeba szukać gdzieś indziej. Światowa Organizacja Zdrowia poleca przeanalizować otoczenie takich osób pod kątem hałasu, czystości powietrza i podobnych, potencjalnie szkodliwych czynników. Zaleca też zbadać kondycję psychiczną zainteresowanych, gdyż objawy mogą mieć podłoże psychosomatyczne i być powiązane choćby z silnym stresem czy depresją.

Problem w tym, że takie osoby często protestują przeciwko rozbudowie infrastruktury telekomunikacyjnej, a ostatnio starają się zahamować wprowadzenie standardu łączności 5G w różnych krajach. Są w stanie posunąć się nawet do aktów wandalizmu.

Nie, ludzie nie czują 5G

Australia jest w gronie krajów, które badają konsekwencje wprowadzenia standardu łączności 5G na swoim terenie. Zajmuje się tym Australian Radiation Protection and Nuclear Safety Agency (ARPANSA) – agencja rządowa, podlegająca pod tamtejsze ministerstwo zdrowia, o kompetencjach podobnych do Państwowej Agencji Atomistyki połączonej z Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska.

Częścią tych badań jest sprawdzenie rzekomej nadwrażliwości, czy też alergii na fale elektromagnetyczne. Przeprowadzona próba była podwójnie ślepa – to znaczy, że ani osoba badana, ani osoba prowadząca eksperyment nie wiedzą, kiedy nadajnik jest włączony, a kiedy wyłączony.

Wyników nietrudno się domyślić. Naukowcy wierzą, że biorący udział w eksperymencie źle się czują z jakiegoś powodu, nie jest to jednak komunikacja radiowa. Osoby rzekomo nadwrażliwe na pole elektromagnetyczne informowały o jego obecności równie trafnie, co ktoś rzucający monetą. Badacze nie znaleźli więc żadnej relacji między symptomami "alergii" na fale elektromagnetyczne i obecnością fal w otoczeniu. Nadwrażliwość to prawdopodobnie tzw. efekt nocebo – przekonanie o negatywnym działaniu czegoś, co nie ma żadnych efektów (odwrotność placebo).

Identyczne wyniki uzyskali naukowcy w Wielkiej Brytanii USA, Szwecji i innych krajach, gdzie przeprowadzone były takie eksperymenty z użyciem różnych standardów łączności komórkowej i WiFi. Dobrze znany jest też przypadek z Afryki Południowej z 2010 roku, gdzie grupa mieszkańców skarżyła się na różne dolegliwości, spowodowane rzekomo przez maszt z nadajnikami telekomunikacyjnymi. Operator poinformował wtedy, że nadajniki zostały wyłączone 6 tygodni wcześniej. To nie jest legenda miejska, to się naprawdę wydarzyło!

Smarfony są sprytne, nie marnują energii

Wyniki badania ARPANSA ponownie wykazały, że przebywanie w zasięgu 5G nam nie szkodzi i to nie fale radiowe wywołują złe samopoczucie. Kierujący badaniami naukowymi Ken Karipidis podkreślił też, że nie mamy powodów do obaw przy korzystaniu ze smartfonów czy mieszkania w zasięgu sieci 5G. – Telefony są naprawdę sprytne i używają tylko tyle mocy, ile jest niezbędne – podkreślił Karipidis.

Ponadto przejście z sieci w standardzie 2G do 3G, potem 4G i obecnie na 5G wiąże się z zagęszczaniem sieci nadajników. Dzięki temu mają coraz mniejszą moc, a to od mocy zależy działanie fali na tkanki żywych organizmów. Dowód? Spróbuj podgrzać sobie obiad słuchawkami Bluetooth, które przecież pracują na tej samej częstotliwości, co mikrofalówka (2,4 GHz).

Rząd Australii kontaktuje się z innymi krajami, by wspólnie wypracować rozwiązanie tego problemu i obalić mity, przez które społeczeństwo poważnie się obawia nowego standardu łączności. Równolegle Australia szuka możliwości, by produkować w kraju elementy infrastruktury 5G i konkurować z Ericssonem i Nokią. Nie jest to dla tego kraju nieosiągalne.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (504)