Windows 11 i argumenty przeciw aktualizacji. Czy mają sens?

Zbliżający się koniec wsparcia dla Windows 10 oznacza wysyp informacji na temat aktualizowania do jego następcy, Windows 11. Wiele osób jednak broni się przed tym rękami i nogami. Jakie są główne argumenty przeciwko i czy mają one sens?

Windows 11: argumenty przeciw aktualizacji
Windows 11: argumenty przeciw aktualizacji
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto

Pierwszym podnoszonym argumentem są wymagania sprzętowe. Oczekiwanie przez instalator instrukcji procesora Nehalem oraz układu TPM wymusza (teoretycznie) stosowanie sprzętu z roku 2018 lub nowszego. Często fakt ten jest interpretowany jako cicha metoda na wymuszenie użycia nowego komputera celem ukrycia że system tak bardzo przytył.

Wymagania sprzętowe

Choć niektóre komponenty systemu stały się bardziej webowe lub zaczęły korzystać z cięższych bibliotek (WinUI 3), Windows 11 nie jest wyraźnie cięższy od swojego poprzednika. Obawy, że będzie działać zauważalnie wolniej, są często nieuzasadnione. Choć faktem jest mniejsza żywotność UI w niektórych miejscach.

Istnieje "dolna granica", która jest wyższa niż w przypadku Dziesiątki. Na przykład, system nie uruchomi się na procesorze starszym niż Nehalem - po prostu nie wykona się na nim, z racji brakujących instrukcji. Instalator odmówi kontynuacji na sprzęcie bez TPM i Secure Boot. Choć da się to obejść, wymusi to ręczne aktualizacje - Windows Update będzie zgłaszał błędy podczas uruchamiania aktualizatora w tle.

Interfejs

Pod wieloma względami, UI Windows 11 jest regresem względem poprzedników. System często wygląda lepiej, ale osiągnięto to w sposób bardzo niekonsekwentny. Stare elementy dosłownie przykryto nowymi, zamiast zastępowania ich. W rezultacie niektóre aplikacje działają wolniej - na przykład Eksplorator Plików. Zaokrąglone rogi elementów różnią się między komponentami. Tryb ciemny dalej działa częściowo. Ale o wiele większym problemem jest pasek zadań: obiektywnie umie mniej niż ten obecny w Windows 10.

Paska zadań nie da się ustawić pionowo. Nie da się zdublować jego wysokości. Nie jest możliwe także wyłączenie ukrywania ikon zasobnika. Możliwość wyświetlania etykiet okien przywrócono aż dwa lata po premierze, choć wciąż działa gorzej niż w Dziesiątce. A dopiero od niedawna możliwe jest zmniejszenie ikon na pasku w przypadku otwarcia dużej liczby okien.

Ekran blokady, Menu Start i panel Widżetów intensywnie korzystają z wyświetlania za pomocą Edge WebView2, co zjada kilkaset (!) megabajtów RAM-u. Z kolei samo Menu Start zawsze pokazuje listę otwartych dokumentów - nawet, gdy nie chcemy się tym chwalić. Wyłączenie owego widoku całkowicie wyłącza historię dokumentów.

HVCI

Domyślnie włączone zabezpieczenia oparte o wirtualizację (dostępne także w Windows 10 od wielu lat) zmniejszają liczbę dostępnych sterowników. Urządzenia, których sterowniki zadziałałyby na Windows 11 nie mogą zostać załadowane w trybie HVCI. Dotyczy to także sterowników urządzeń wirtualnych, a w takiej postaci zaimplementowane są często mechanizmy anti-cheat w grach komputerowych.

Z tego powodu niektóre gry mają w Jedenastce problemy ze zgodnością, które mogą być rozwiązane wyłącznie wtedy, jeżeli gra jest dalej rozwijana. Alternatywą jest wyłączenie mechanizmu HVCI w Windows 11, który bowiem wcale nie jest obowiązkowy. Defender będzie jedynie okresowo informował o braku zabezpieczeń sprzętowych.

Przytaczane problemy ze stabilnością i obowiązkowym kontem Microsoft są przesadzone. System ma te same problemy, co poprzednicy, a konto lokalne wciąż jest możliwe do założenia. Powyższe wyrazy krytyki są po prostu powtarzane bezrefleksyjnie już od trzynastu lat. Braki paska zadań i menu start także są rozwiązywane, ale bardzo powoli. Nowy wygląd menu, usuwający część powodów do krytyki, ma się pojawić w Jedenastce w przyszłym roku. Jeżeli ktoś naprawdę nie akceptuje obecnego stanu rzeczy, może przeczekać na Windows 10 jeszcze rok, w Europie będą bowiem dostępne aktualizacje.

Poprawki?

Kwestią, która niemal na pewno nie zostanie prędko rozwiązana, jest powolny Eksplorator. Jego naprawa wymagałaby przepisania aplikacji. Obecne, nowe GUI jest bowiem rysowane, dosłownie, "nad" poprzednim. Jest to zapewne decyzja wynikająca z konieczności zachowania zgodności. Ale jest cień nadziei. Implementacja trybu ciemnego dla aplikacji klasycznych wymaga zmian w starych obszarach Windows, czyli Common Controls. Są one aktualizowane na potrzeby wersji Canary. Być może czeka nas więc także odświeżenie eksploratora?

Krytyka Windows 11, jak zwykle bywa z Windowsami, jest krytyką na wyrost. Z bardzo złym przyjęciem spotykały się także te wersje okienek dziś uznawane za "dobre", jak Windows XP i 7. Bywały one krytykowane bez konkretnego uzasadnienia. Z Jedenastką często jest podobnie. A wbrew pozorom - działa.

Cyfrowy Polak
Cyfrowy Polak© Cyfrowy Polak

Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl

Programy

Zobacz więcej

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (17)