Front-end na Ubuntu, czemu nie?
Większość front-endowców pracuje na maczkach bądź win7. W przypadku, gdy zamierzamy namiętnie korzystać z sass i wielu innych rzeczy odpalanych z konsoli, a na maka nie mamy budżetu z pomocą przybiega Linuks, w tym przypadku Ubuntu 14.04. Gdy w nowej firmie otrzymałem komputer z win8, nawet za długo się nie zastanawiałem nad zmianą.
Dlaczego?
1. Terminal.
Jeden z najlepszych ficzerów linuksa. Customizacja wyglądu, ogarnięcie gita, obsługa sass, ruby i wielu innych rzeczy z jednego miejsca. Dodatkowo, instalacja programu to najczęściej wklejenie trzech linijek, hasła i chwila oczekiwania. Piękne.
2. Wygląd.
Unity jednym bardziej pasuje, innym mniej. Ja jestem na tak.
3. Wydajność.
Komputer z Pentium B960 i 4GB RAM lepiej ogarnia Ubuntu niż windę.
4. Skupienie.
Ładny dizajn, mało rozpraszaczy. Moja wydajność wzrosła.
5. Darmowy!
Jeden z najważniejszych argumentów.
No dobra, ale co z softem?
1. Photoshop.
Można odpalićprzez Wine. Ja wybrałem opcję przez XP (znalazłem w biblioteczce zakurzone pudełko) na VirtualBox, przydaje się też do sprawdzenia stron w IE8.
2. Edytor.
Multiplatformowy Sublime Text, uzbrojony w pluginy.
3. Przeglądarki
Opera, Chrome, Firefox. Resztę emuluję sobie w VirtualBox
4. Serwer PHP
Xampp, tyle :)
5. FTP
Jeden wbudowany, do reszty FileZilla
6. Dodatki
Skype, Gadu, Gdocs, LibreOffice, PDF Reader...