Koniec śmieszkowania: Arch Linux może ucierpieć od domeny loli.forsale?

Koniec śmieszkowania: Arch Linux może ucierpieć od domeny loli.forsale?

Koniec śmieszkowania: Arch Linux może ucierpieć od domeny loli.forsale?
26.07.2017 11:57

Niemal całkowita swoboda w dziedzinie domen najwyższego poziomu(gTLD), jaką wprowadził kilka lat temu ICANN, zaowocowała sporądozą śmieszności w internetowych adresach. Łącząc ze sobąodpowiednią domenę gTLD i odpowiednią nazwę własną w jejprzestrzeni, można pozwolić sobie na prawdziwy trolling. Wszystkodobrze, ale co jeśli ktoś taką domenę wykorzysta do poważnychzastosowań – na przykład podepnie ją pod zwierciadlany serwerważnej linuksowej dystrybucji? Taki właśnie problem rozstrzygnąćmusi dziś społeczność Archa

Domena należąca do człowieka podpisującego się jako Alucard,ewidentnie fana anime, mogła faktycznie wstrząsnąć pozbawionychpoczucia humoru Amerykanów, dla których wszystkie seksualne aluzjew sferze publicznej są dziś równie nie do pomyślenia, jak sto lattemu, w czasach obowiązywania kodeksu Haysa w Hollywood. Alucardwybrał sobie bowiem nazwę loli.forsale – a handel lolitami toprzecież nie jest coś, z czym Arch Linux chciałby być kojarzony.

Deweloperzy Archa, poinformowani przez obrażonych użytkownikówo dostępności na liście mirrorów tego systemu czegoś, co nosinazwę loli.forsale, po prostu usunęli serwer z listy. Alucardowizaproponowano przywrócenie jego mirrora, o ile zastosuje jakąśmożliwą do zaakceptowania nazwę. Żądanie trudne do spełnienia, biorąc poduwagę to, że wcześniej korzystał on z domeny o wdzięcznej nazwiecuntflaps.me. Ot takie upodobanie.

Zamiast zmienić nazwę, Alucard dolał oliwy do ognia, wysyłającna listę dyskusyjną pełnego ironii maila,w którym zadaje jednak fundamentalne pytanie: co trzeba, by usunąćwszelkie formy wolności słowa, zanim przestanie to miećjakiekolwiek znaczenie dla kogokolwiek? Proponuje też stworzenielisty alternatywnych domen, uznanych za „niebezpieczne do pracy”,ale wciąż uznawane za solidne serwery lustrzane Archa. On sam możezarejestrować domenę CIAloves2.divideandconqu.er, jeśli to uczynijego serwer bardziej możliwym do przełknięcia.

Sprawa niby śmieszna, a jednak zelektryzowała linuksowąspołeczność, nie o lolity bowiem chodzi (choć ktoś tam pisze,że chętnie pobierałby wszystko z uroczego lolitowego mirrora – iodsyła wszystkie oburzone feministki do ich bezpiecznych miejsc). Wdyskusji (tylko na reddicie niemal 800 komentarzy)pojawił się otóż zarzut, że taka „nieprofesjonalnie”wyglądająca domena może sprawić, że ludzie pomyślą, że ichsystem padł ofiarą cyberprzestępców. Nie jest to takiebezpodstawne, w końcu co można pomyśleć, jeśli w odpowiedzi napolecenie netstat -putw zobaczymy na liście połączenie zloli.forsale?

Z drugiej jednak strony, czy naprawdę nazwa domeny powinna byćgwarantem bezpieczeństwa – i to w erze rozwiniętej kryptografii?Jeśli pochodzące z mirrora pakiety są właściwie podpisane,domena z której pochodzą nie powinna mieć żadnego znaczenia.

Czekamy na Wasze opinie w kwestii dopuszczalności „śmiesznych”,czy też „obraźliwych” nazw domen.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (51)