Od Call of Dooty do powrotu legendy? Nowy Doom daje nadzieję na odstresowującą grę Strona główna Aktualności20.05.2015 09:46 Udostępnij: O autorze Tomasz Wrzesień @TomisH Wydawałoby się, że kolejna cześć Dooma powinna była się pojawić na rynku już dawno. Faktycznie studio id Software pracowało nad następną odsłoną serii, ale odeszła ona fabularnie i pod względem rozrywki tak daleko od oryginału, że zdecydowano się ją po prostu skasować i rozpocząć prace od nowa. Dzięki Markowi Bristolowi wiemy już, jak to miało wyglądać. Do sieci wyciekły filmiki przygotowane przez animatora do projektu. Fani marki szybko przezwali wyrzuconą do kosza grę mianem Call of Dooty, bo gdyby ktoś nie powiedział im, z czego pochodzi materiał, obstawialiby następne futurystyczne Call of Duty: Black Ops. Zrujnowane miasta, pójście w beż, zorganizowane akcje grupy wojaków, walczących ostatkami sił: widać było także inspiracje Killzone, strzelankami S.T.A.L.K.E.R., a nawet Dead Space, jeśli brać pod uwagę tajemnicze czerwone obeliski. Niegdyś producenci mówili o wstrzymaniu produkcji tytułu zwyczajnie z uwagi na brak iskry czy duszy, jakkolwiek to nazwać. Wypada się cieszyć, że podjęli męską decyzję. W rezultacie cała para poszła w zrobienie nowego Dooma na wzór klasycznych dwóch pierwszych odsłon marki. Dzieło powstaje na PC, Xboksa One oraz PlayStation 4. Twórcy na połowę czerwca, a więc tegoroczne E3, przygotowują publiczną prezentację gry. Do tego czasu będą nęcić nas kilkusekundowymi filmikami promocyjnymi, pokazującymi przez chwilę powracające bronie plus świetnie odtworzonych w 3D przeciwników. Na początek przypominają o dwururce i piekielnych kościotrupach Revenantach, z wyrzutniami rakiet, a do tego teraz również plecakami odrzutowymi. Warto przypomnieć, że za projekty maszkar odpowiada Hugo Martin, dzięki któremu tak dobrze wyglądał m.in. film Pacific Rim. Wysokie rakietowe skoki nie mają przy tym służyć tylko utrudnieniu graczowi eliminacji przeciwników, bo zabawa rozciągnięta będzie teraz także w pionie. Podczas gdy w legendarnych Doomach nie było nawet skoku, a przepaście po prostu przebiegało się na sprincie, tutaj powalczymy oto w wielopiętrowych konstrukcjach kolonistów na Marsie. Na pewno ujrzymy znowu piłę mechaniczną, karabin plazmowy, a także wykańczanie wrogów wręcz, sprowadzone nawet do osobnego systemu. Przy odpowiednim osłabieniu nieprzyjaciół, dostaniemy możliwość wyprowadzenia efektownego wykończenia, wyrywając żuchwy, serca czy miażdżąc czaszki. Naturalnie potwory będą mogły postąpić podobnie z niewprawnym graczem. Jak to wszystko prezentuje się w ruchu zobaczymy już 14 czerwca. Należy przy tym także mieć świadomość, że id Software nie jest już tym, czym było kiedyś. W studiu nie pracują od dawna m.in. Todd Hollenshead oraz John Carmack. Gaming Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji Zobacz także Doom 64, w którego nikt nie grał, teraz urwie gałki oczne: rozgrywka w 1000 FPS 10 mar 2020 Jakub Krawczyński Gaming 45 Doom Eternal jest piekielnie płynny. Nawet 1000 FPS, jeśli twój sprzęt to udźwignie 2 mar 2020 Jakub Krawczyński Oprogramowanie Gaming 50 Bill Gates w Doomie w 1995 r. Microsoft i Doom mają długą historię 22 wrz 2020 Jakub Krawczyński Gaming Internet 52 Doom Eternal odpalony na lodówce. Skończyły się żarty z AGD 13 paź 2020 Jakub Krawczyński Gaming 35
Udostępnij: O autorze Tomasz Wrzesień @TomisH Wydawałoby się, że kolejna cześć Dooma powinna była się pojawić na rynku już dawno. Faktycznie studio id Software pracowało nad następną odsłoną serii, ale odeszła ona fabularnie i pod względem rozrywki tak daleko od oryginału, że zdecydowano się ją po prostu skasować i rozpocząć prace od nowa. Dzięki Markowi Bristolowi wiemy już, jak to miało wyglądać. Do sieci wyciekły filmiki przygotowane przez animatora do projektu. Fani marki szybko przezwali wyrzuconą do kosza grę mianem Call of Dooty, bo gdyby ktoś nie powiedział im, z czego pochodzi materiał, obstawialiby następne futurystyczne Call of Duty: Black Ops. Zrujnowane miasta, pójście w beż, zorganizowane akcje grupy wojaków, walczących ostatkami sił: widać było także inspiracje Killzone, strzelankami S.T.A.L.K.E.R., a nawet Dead Space, jeśli brać pod uwagę tajemnicze czerwone obeliski. Niegdyś producenci mówili o wstrzymaniu produkcji tytułu zwyczajnie z uwagi na brak iskry czy duszy, jakkolwiek to nazwać. Wypada się cieszyć, że podjęli męską decyzję. W rezultacie cała para poszła w zrobienie nowego Dooma na wzór klasycznych dwóch pierwszych odsłon marki. Dzieło powstaje na PC, Xboksa One oraz PlayStation 4. Twórcy na połowę czerwca, a więc tegoroczne E3, przygotowują publiczną prezentację gry. Do tego czasu będą nęcić nas kilkusekundowymi filmikami promocyjnymi, pokazującymi przez chwilę powracające bronie plus świetnie odtworzonych w 3D przeciwników. Na początek przypominają o dwururce i piekielnych kościotrupach Revenantach, z wyrzutniami rakiet, a do tego teraz również plecakami odrzutowymi. Warto przypomnieć, że za projekty maszkar odpowiada Hugo Martin, dzięki któremu tak dobrze wyglądał m.in. film Pacific Rim. Wysokie rakietowe skoki nie mają przy tym służyć tylko utrudnieniu graczowi eliminacji przeciwników, bo zabawa rozciągnięta będzie teraz także w pionie. Podczas gdy w legendarnych Doomach nie było nawet skoku, a przepaście po prostu przebiegało się na sprincie, tutaj powalczymy oto w wielopiętrowych konstrukcjach kolonistów na Marsie. Na pewno ujrzymy znowu piłę mechaniczną, karabin plazmowy, a także wykańczanie wrogów wręcz, sprowadzone nawet do osobnego systemu. Przy odpowiednim osłabieniu nieprzyjaciół, dostaniemy możliwość wyprowadzenia efektownego wykończenia, wyrywając żuchwy, serca czy miażdżąc czaszki. Naturalnie potwory będą mogły postąpić podobnie z niewprawnym graczem. Jak to wszystko prezentuje się w ruchu zobaczymy już 14 czerwca. Należy przy tym także mieć świadomość, że id Software nie jest już tym, czym było kiedyś. W studiu nie pracują od dawna m.in. Todd Hollenshead oraz John Carmack. Gaming Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji