Błąd w Google Maps. Chaos na niemieckich drogach
Wielu niemieckich kierowców z pewnością na długo zapamięta ten dzień. Czwartkowy poranek przerodził się w niemały chaos, a wszystko za sprawą popularnej aplikacji, która wprowadziła ich w błąd. Czy można było uniknąć problemów?
Technologia jest praktycznie wszędzie i potrafi skutecznie ułatwić wiele rzeczy. Kierowcy wiedzą o tym doskonale: nie dość, że mogą korzystać z ciekawych funkcji dla kierowców w aplikacji mObywatel, to praktycznie każdego dnia korzystają z aplikacji nawigacyjnych. Na przykład Google Maps.
Google Maps nie takie idealne
O problemach na niemieckich drogach informuje dziennik Bild. W czwartkowy poranek kierowcy z zachodnich oraz południowo-zachodnich landów Niemiec zaczęli otrzymywać ostrzeżenia o zamkniętych drogach. Informacje pochodziły właśnie z Google Maps. Aplikacja wyraźnie ostrzegała, że zamknięto odcinki autostrad A1, A3, A4, A40, A45, A52 i A57. Wielu kierowców zdecydowało się na objazd, co zrodziło chaos.
Awaria Google Maps. Utrudnienia, których nie było
Okazuje się, że objazdy nie były wcale potrzebne, ponieważ żadnych utrudnień nie było. Słowem: aplikacja Google Maps informowała o zamkniętych drogach, które w rzeczywistości były przejezdne - drogi zablokowane były jedynie "wirtualnie". Nie jest jeszcze jasne, co było przyczyną zamieszania: czy była to "tylko" awaria? A może ktoś celowo ingerował w aplikację? Incydent jest aktualnie badany przez Google.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto pamiętać o tych rzeczach
Bild podkreśla, że problem dotyczył jedynie Google Maps. Inne aplikacje, np. Apple Maps czy Waze, nie informowały o zablokowanych drogach. Nasuwa się więc logiczny wniosek, by informacje o utrudnieniach na drogach weryfikować w wielu źródłach, włącznie z komunikatami radiowymi.
Zdrowa dawka sceptycyzmu wobec technologii też nie zaszkodzi. Nowoczesne narzędzia nie są idealne i dotyczy to zarówno aplikacji mobilnych, jak i sztucznej inteligencji.
Sebastian Barysz, dziennikarz dobreprogramy.pl