EyePet

Redakcja

28.10.2009 12:26, aktual.: 01.08.2013 01:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie oszukujmy się - posiadacze kamerki PlayStation Eye dla PlayStation 3 to ludzie zwyczajnie niedopieszczeni. Kupili fajny gadżet, z którego praktycznie nie ma obecnie żadnego pożytku. Poziom wszelkich dostępnych gier na to akcesorium, mówiąc delikatnie, jest mizerny i fakt, że tak naprawdę u konkurencji sprawa ma się wcale nie lepiej raczej nie pociesza. Taki stan rzeczy postanowiło na szczęście jakiś czas temu zmienić Sony zapowiadając EyePeta - nowe dzieło swojego znanego londyńskiego studia, odpowiedzialnego dotąd między innymi za serię EyeToy oraz SingStar. Cóż, próżno było szukać lepszej ekipy do rozruszania lekko przykurzonego sprzętu. Chociaż z początku zapowiedź kolejnej wariacji na temat Tamagotchi nie powodowało u mnie żadnych głębszych emocji poza poczciwym, znudzonym westchnieniem, tak „w praniu” ta nowa produkcja wciągnęła mnie całkowicie.

EyePet to w telegraficznym skrócie zabawa z własnym wirtualnym zwierzakiem, z którym wszelkie interakcje przebiegają przy użyciu kamerki. Mamy tutaj więc do czynienia z tak ostatnio popularną "poszerzoną rzeczywistością" (ang. Augmented Reality) – w sposób realny bawimy się z czymś, co tak naprawdę istnieje tylko w świecie wygenerowanym przez konsolę. Ważne jest odpowiednie przygotowanie stanowiska pod rozgrywkę. Kamerę ustawiamy na wysokości kolan, obraz kierujemy na podłogę. Część bliższa rejestratorowi jest zarezerwowana dla zwierzaka, dalej rozsiadamy się my sami. W założeniach miało to na pewno na celu uniknięcie ewentualnych błędnych odczytów naszych poczynań, niemniej ostatecznie takie rozwiązanie powoduje często wymuszenie dosyć niewygodnej pozycji grającego, który przecież raczej przywykł do wtapiania się w fotel bądź zalegania z padem na łóżku. Trzeba się zdecydowanie przyzwyczaić.

Grę rozpoczynają słowa sympatycznego profesora, który w przejrzysty sposób tłumaczy jak ustawić sprzęt (upewniamy się, że zrobiliśmy to poprawnie), aż w końcu ukazuje się nam... jajo. Naszym pierwszym zadaniem jest pomóc przyszłemu zwierzakowi w przyjściu na świat. Czynimy to korzystając z dołączonej do gry "magicznej karty", która jest kawałkiem twardszego materiału w kolorze czarnym, z białym kwadratem i śladem stópki w środku - konsola rozpoznaje ją poprzez kamerę w podobny sposób, co poszczególne karty w wydanym już dość dawno Eye of Judgement. Szybko zamienia się ona w wirtualny rentgen, a dzięki temu widzimy, czego aktualnie potrzebuje nasz jeszcze nie wykluty pupil. Gdy jest mu zimno, zamieniamy promienie X na suszarkę do włosów i raźno grzejemy jajo, a kiedy jest już gotowy do przebicia się przez skorupkę, tak przez zabawę w stukanie w odpowiednie części jaja bardziej skłaniamy malucha do wyjścia. Trzask i naszym oczom ukazuje się tytułowy EyePet.

Obraz

Cyfrowe zwierzątko to kombinacja kota, psa i małpy. Od typowych dachowców przejął większość zachowań związanych z zabawą oraz pieszczotami, od najlepszych przyjaciół człowieka zdolność do wykonywania mniej lub bardziej skomplikowanych sztuczek, zaś od człekokształtnych mimikę. Charakteryzujący się takimi cechami milusiński - nazwany przeze mnie swojsko Gucio - potrafi nieraz zarówno zaskoczyć swoją inteligencją, jak i rozumkiem nie większym od jednej z najbardziej popularnych postaci z bajek dla dzieci, Kubusia Puchatka. Ściślej mówiąc – miejscami EyePet jest głupi jak but. Nie zmienia to jednak faktu, że już podstawowe zabawy, takie jak głaskanie, podjudzanie do pogoni za ręką czy poskakiwania za nią, dają masę radości nie tylko najmłodszym, lecz również osobom w wieku, w którym ponoć już „nie wypada”... Samo to oczywiście na dłuższą metę może stać się nużące, ale na szczęście na prostych zabawach nie poprzestano. Główna oś rozgrywki tutaj to "Program".

[break/]Został on podzielony na 15 dni, po 4 zadania w każdym. Te są zróżnicowane, a stopień ich skomplikowania i trudności systematycznie wzrasta - choć na ogół nie przekracza zdolności manualnych oraz myślowych 8-10 latka. Z początku poznajemy takie banały jak stylizację pupila, gdzie możemy Guciowi zafundować krótsze, bądź dłuższe futerko, zmienić jego barwę, nadać wzorki, a przede wszystkim przyodziać go w przebrania. Kreatywność autorów nie zawiodła i czasami widząc malucha w ruchu w kompletnie idiotycznym stroju można się zdrowo uśmiać. Kolejne ciuszki pojawiają się w miarę regularnie w postaci paczek DLC do pobrania z netu. W drodze do bardziej wymyślnych zadań przechodzimy też przez karmienie, kąpiel i inne czynności pielęgnacyjne. Przykładowo mycie zwierzaka polega na podniesieniu "magicznej karty" - zamienia się ona z miejsca w prysznic, za pomocą którego spłukujemy EyePeta. Następnie zamieniamy prysznic na szampon, wylewamy na delikwenta, wcieramy końcówkami palców płyn aż zwierzątko zostanie przykryte pianą, podnosimy prysznic, spłukujemy, po czym oczywiście suszymy zwierza suszarką.

Obraz

Wykonanie każdej z czynności w grze jest bardzo intuicyjne, a wygląd pociechy sponiewieranej strumieniem ciepłego powietrza nawet u najtwardszego i nieczułego drania wywoła słodki zachwyt. Zawsze możemy się pobawić m.in. trampoliną, siatką na ryby, kręglami, pouczyć Gucia piosenek ("Hej Śląąsk!" brzmi genialnie), czy nawet sadzić kwiatki na naszym dywanie. Cieszy fakt, że większość z dostępnych tutaj rzeczy nieustannie daje sporo radości, stąd niejednokrotnie do nich wracamy. Co bardzo ciekawe, nasz maluch lubi poza tym rysować, a z rysunków robić zabawki. Tutaj dopiero wychodzi geniusz twórców z London Studios oraz kawałek naprawdę dobrego kodu, bo zwierzak ze sporą dokładnością przerysowuje nasze własne gryzmoły, które tworzą np. samolot, robota czy lalkę - nimi się później normalnie bawimy. Możliwości jest masa. Szkoda, że nie wszystko jest w tej grze słodko idealne, a to głównie za sprawą „technikaliów” - bez dobrego oświetlenia Gucio zwyczajnie często "nie łapie" co robimy i chodzi sobie po dywanie mając nas w głębokim poważaniu. Doczepić należy się ponadto do instrukcji dotyczących zadań, opisujących co należy zrobić - są one zbyt ogólne i można się nieźle namachać, zanim zwierzak oraz kamerka zrozumieją o co nam chodzi.

Całość jest cukierkowa, ale bez przesady - do poziomu Hello Kitty na pewno nie dorasta. Młodzież zachęci, starszych nie odrzuci, czyli złoty środek został osiągnięty. Oprawa graficzna produktu stoi na wysokim poziomie. Zwierzątko prezentuje się ślicznie i jest świetnie animowane. Wygląd poszczególnych przedmiotów został naturalnie odpowiednio "dziecięco" uproszczony, jednak nadal jest on bardzo plastyczny oraz miły dla oka. Jeśli o ścieżkę muzyczną chodzi to szczerze powiedziawszy na przygrywające w tle melodie nie zwróciłem zupełnie uwagi - to typowy podkład z rodziny "plumkanie", same efekty dźwiękowe poszczególnych zabawek i przedmiotów wypadają zaś bardzo poprawne. Na uwagę zasługuje profesjonalnie przygotowana polska wersja językowa. Tłumaczenie wypadło na tyle naturalnie, że można odnieść wrażenie obcowania z produktem stworzonym tylko i wyłącznie na rynek polski. To, iż w grze dialogów jest tak naprawdę jak na lekarstwo, a ilość tekstu nie przytłacza, więc nie było za bardzo czego zepsuć, nie zmienia faktu, że kolejny przedstawiciel "Lokalizacji 2.0" potwierdza tylko, jak rodzime Sony kładzie ostatnio nacisk na wysoką jakość polonizacji.

Obraz

Reasumując, choć może zdawać się ona „popierdółką”, tak dostajemy grę kompletną, a ponadto dosyć długą, bowiem wykonanie całego Programu na szczęście nie kończy rozgrywki. Opieka nad zwierzątkiem, które nie zrobi bałaganu i nie załatwi swoich potrzeb na wykładzinie, to czysta przyjemność i choć posłużę się oklepanym sloganem, tak pozwolę sobie jednak zacytować poniekąd klasyka – to "produkcja od lat 3 do 103!". Wspomniane problemy z oświetleniem oraz wychwytywaniem naszych intencji przez kamerę potrafią miejscami dać w kość, lecz słodycz wylewająca się z ekranu pozwala, przynajmniej częściowo, przymknąć oko na te niedogodności. Wielkie brawa należą się Sony, bo cena 99 złotych za samą gre, a 169 złotych za zestaw z PlayStation Eye to naprawdę świetna oferta. EyePet nie każdemu się pewnie spodoba, ale za tak niską cenę możliwość nabycia kamerki, zainteresowania konsolą małżonki oraz sprawienie radości swoim dzieciom po prostu się opłaca.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także